A A+ A++

Pod koniec epoki Gierka w 1979 roku mieli po 18 lub 19 lat i całe życie przed sobą. Prawo nostalgii, wdzięczność dla nauczycieli i sympatia dla rówieśników sprawiły, że chcieli spotykać się regularnie na zjazdach absolwentów co 5 lat. Stanowią rozpoznawalną grupę łomżyniaków, którym powiodła się kariera. Są wśród nich prezesi, dyrektorzy, lekarze, prawnicy, pedagodzy, naukowcy, producenci filmowi, finansiści, przedsiębiorcy i tak dalej. Ludzie z pozycją, dobrze sytuowani, co zawdzięczają ambicji i pracowitości, i nauce przez 4 lata w Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki.

Absolwentki i Absolwentów z 1979 r. powitał w auli na I piętrze dyrektor I LO Jerzy Łuba. Widział, że przeżywają ogromne emocje. Szczęśliwi, wpadali sobie w ramiona, czasami nie dowierzając, kto przed nimi stoi. Niektórzy spotkali się w murach kochanej Szkoły po 5 latach, ale niektórzy dopiero po 25. Dyrektor Łuba z satysfakcją poinformował, że I LO ma 26 oddziałów – klas i indywidualne szatnie w osobnym budynku – łączniku, zaś starsze roczniki z radością skonstatowały, że Szkoła ma aż dwie sale gimnastyczne. W pierwszym rzędzie od drzwi na klatkę schodową usiedli nauczyciele: fizyki, wychowawczyni klasy A Wanda Jankowska-Kęciak; matematyki Maria Tyszka; wf Halina Kalinko; historii Helena Kołomyjska; matematyk, poprzedni dyrektor Zygmunt Zdanowicz. Swojej klasie B przekazał pozdrowienia nieobecny rusycysta Jan Maksimowicz, a jego żona germanistka Nella – klasie E. Wychowawczyni klasy C geografka Natalia Chmielewska i wychowawca klasy D anglista Stefan Werczyński pożegnali się na zawsze z tym światem, ale może przyglądali się swoim wychowankom z drugiej strony rzeki…

Absolwentka Lidia Choińska prowadziła uroczystość, która zgromadziła ok. 100 osób. Przedstawiano na ekranie zdjęcia klas i listę uczniów. Odsłonięto dar dla Szkoły – drewnianą ławeczkę na 3 osoby, z oparciem i podłokietnikami. W salach i na korytarzach koleżanki i koledzy wspominali dawne i nowe dzieje, oglądali fotografie, robili pamiątkowe zdjęcia indywidualnie i zbiorowo z nauczycielami autorstwa Sławomira Klimczuka. Jakie były 4 lata w LO przy ul. Feliksa Bernatowicza…? – Cudowne lata młodości, kiedy byliśmy szczęśliwi i pełni nadziei – mówi Joanna Brodowska. Czas pokazał, że znakomita większość z nich ukończyła z dyplomami studia i znalazła ciekawą pracę zawodową, awansując na szczeblach drabiny uznania społecznego. 

W pamięci i sercu serdeczny kącik
Andrzej „Dziki” Rutkowski dobrze wspomina 4 wspólne lata w LO Kościuszki, również dlatego, że wtedy mógł wejść na 4. piętro bez zadyszki. – Nigdy nie byłam pilną uczennicą, a do naszej Szkoły przychodziłam z przyjemnością, nawet jak chorowałam – uśmiecha się Hanna Rakowska. Zbigniew Sagan aż ćwierć wieku czekał na spotkanie z koleżeństwem. – Lata nauki dały mi solidne podstawy do studiowania, lecz także rozwinęły pod względem społecznym – mówi naukowiec europejski, od dziesiątków lat we Francji. Mijające dekady uświadamiały mu coraz pełniej, że niezależnie od typu specjalizacji i dokonań naukowych, jedyne, co przetrwało pomiędzy ludźmi, to przyjaźń i zaufanie. Ujmując pogląd Pana Sagana inaczej, można by powiedzieć, że ówczesne nastolatki drugiej połowy lat 70., gdy do Polski przyjechała ABBA i wszyscy chcieli nosić dżinsy, zdołały powstrzymać czas. Miesiące i lata wprawdzie przemijały, rodziły się dzieci, doktoraty i fortuny, jednak Asia, Andrzej, Hania i Zbyszek odnajdą zawsze w pamięci i sercu serdeczny kącik, gdzie można spotkać bliskich. 

Ławeczka wspomnień licealistów
– Zachwycony jestem, że taki pomysł powstał, takiej ławeczki, czyli… zasiedzieliście się – żartował darzony sympatią, sentymentem, szacunkiem Zygmunt Zdanowicz, dyrektor LO od 1978 do 2004 r. Matematyk wyjawił, że maturę składał 4. czerwca 1955 r., przed 69 laty, toteż ma „odrobinę więcej doświadczenia”. Mówił, że absolwenci przyszli z ogromnym bagażem doświadczeń, podjęli tysiące, miliony decyzji, za które odpowiadali i które przynosiły im pomyślność, radość, szczęście. Zdaniem Pana Zdanowicza, nigdy nie powstanie maszyna, mająca uczucia i wrażliwość, gdyż pamięć można zakodować, ale… Ale nie można stworzyć tęsknoty, która ciągnie w progi Szkoły, popycha, by pójść na cmentarz, by przejść się ulicą swojego dzieciństwa. – I właśnie Państwo tu jesteście – dziękował, że chcą „pamiętać o chwilach, które spędziliśmy razem w Szkole”. Docenił i wykształcenie, i tytuły naukowe, zwracając się „Drogie Koleżanki i Koledzy”. Wspomniał o nauczycielach, którzy uczyli absolwentów od 1. do 4. klasy, że kierował Szkołą 26 lat i Szkoła pamięta o swoich „nauczycielach i wychowankach, którzy odeszli na drugą stronę”, i że „do dzisiaj ta Szkoła ma szczęście, że 20 lat kieruje nią mąż naszej absolwentki, waszej koleżanki”. Dyrektor Zdanowicz obiecał, że jeśli los mu dozwoli, to na pewno będzie gościem następnego Zjazdu Matury 1979, po półwieczu.

Po spotkaniu w Szkole część uczestników wybrała się na mszę do Kościoła Młodych przy Placu Jana Pawła II, do tzw. małego kościółka, gdzie mszę odprawił ks. Michał Cherubin. Wielu pamiętało, jak Joanna Rybicka i Małgorzata Gugnacka, artystyczne msze, poetyckie, które sprawował tamże ks. Stanisław Wysocki. O „Głosie Ucznia” i prof. Danucie Zawadzkiej Niezłomnej też wspominano z czułością… 

Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPotężne opady deszczu oraz burze! Alerty trzeciego stopnia!
Następny artykułLidl ogłasza konkurs. Firmy pościgają się o ważny tytuł