A A+ A++

Sesja dzienna na korcie centralnym na Foro Italico potoczyła się ze zmiennym szczęściem dla biało-czerwonych. Najpierw z turniejem mężczyzn na etapie ćwierćfinału pożegnał się Hubert Hurkacz, ale tuż po nim z awansu do finału po zwycięstwie 6:4, 6:3 nad Coco Gauff cieszyła się Iga Świątek. Liderka światowego rankingu mogła już tylko czekać na wyłonienie rywalki z późniejszego półfinału, choć przyznała w wywiadzie pomeczowym, że nie będzie go oglądała. – Myślę, że będzie wtedy za późno. Lepiej wyjść zjeść risotto albo coś takiego. Także wybiorę to, ale mój trener na pewno będzie oglądał – śmiała się Polka.

Zobacz wideo Nowy trener Lecha już ma pierwszy problem

Wynik na styku, ale emocji brakowało. W kluczowych momentach lepsza Sabalenka

A było to starcie “tenisowej wagi ciężkiej”, albowiem grały ze sobą druga i czwarta tenisistka tego sezonu według WTA Race: Aryna Sabalenka – Danielle Collins. Obie zawodniczki spotkały się trzy tygodnie temu w Madrycie i wówczas po prawdziwym boju w trzech setach lepsza była Białorusinka. Przedłużający się mecz męski na otwarcie sesji wieczornej spowodował, że obie zawodniczki wyszły na kort centralny Foro Italico dopiero po godz. 22:00. To mogło mieć wpływ na to, że początkowo mecz nie stał na wysokim poziomie. Tenisistki nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu. Dłuższych wymian w zasadzie nie było. 

Pierwsza swoją grę uporządkowała Aryna Sabalenka, która skorzystała z prezentów Collins, przełamując ją na 3:1. Amerykanka w tym gemie popsuła drive-woleja przy dużej przewadze sytuacyjnej czy posłała skrót w siatkę. Dropszot był zagraniem, którym imponowała za to Białorusinka. Danielle Collins długo była mało wyrazista, brakowało w jej grze energii i dynamiki, a być może także wiary w zwycięstwo – przecież wszystkie pięć poprzednich pojedynków z Sabalenką przegrała. 

Brakowało ognia w grze Amerykanki, ale różnicy poziomów gry nie odzwierciedlał wyników, zwłaszcza że nagle doszło do re-breaka. Z 1:4 zrobiło się 4:4. “Collins zdobywa punkty z niczego. (…) Czegoś w tym meczu brakuje” – stwierdzili komentatorzy Canal+Sport w kontekście emocji w tym widowisku. Po dalszej rywalizacji gem za gem wydawało się, że dojdzie do tie-breaka, ale Sabalenka zagrała bardzo dobrze na returnie, przełamując rywalkę na seta 7:5 po 52. minutach. Całkowicie zasłużenie, albowiem to wiceliderka była lepszą zawodniczką.

Collins totalnie nieobecna. “Wciąż jest gdzieś z boku”

“Sabalenka już weszła w ten mecz, a Danielle Collins wciąż jest gdzieś z boku” – powiedzieli komentatorzy po przełamaniu na rzecz Białorusinki na początku drugiej partii. Amerykanka nadal była nieobecna. Do tego stopnia, że po wygranym punkcie przez rywalkę na 40:30 w trzecim gemie, Collins udała się na ławkę. Musiała zostać upomniana, że gra wciąż się toczy. Był to mocno symptomatyczny moment, dobrze obrazujący stan 31-latki w tym meczu. 

Aryna Sabalenka dość spokojnie dobrnęła do końca spotkania, triumfując 7:5, 6:2 i to ona będzie rywalką Igi Świątek w sobotnim finale turnieju WTA 1000 w Rzymie, który rozpocznie się o godz. 17:00. Dojdzie więc do rewanżu za ostatni “tysięcznik” w Madrycie. Białorusinka zrobiła swoje, natomiast po Danielle Collins spodziewaliśmy się dużo więcej, biorąc pod uwagę jej kapitalną formę w ostatnich tygodniach, ale także już w stolicy Włoch.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułМер Дніпра Філатов розповів, із якою проблемою місто зіткнулося через мобілізацію
Następny artykułФьюри проигнорировал битву взглядов с Усиком на финальной пресс-конференции