Przygotowania do podróży braci, Gregora i Aleuta, trwa od kilku dni. To poważne, logistyczne przedsięwzięcie.
Kilka dni temu dostały specjalny klatki treningowe, w których były karmione – mówi nam Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo. Niedźwiedzie mają bardzo dobre, wręcz zażyłe relacje ze swoimi opiekunami. Więc to była chwila i już zaczęły wchodzić do tych klatek. Jutro zwyczajnie zostaną zwabione, jeden po drugim zostanie zamknięty i pojadą. Od kilku dni dostają lekkie farmakologiczne uspokojenie, są bardziej senne i to powinno pomóc w transporcie. Wybraliśmy tę porę roku, żeby nie było za gorąco. Sprawdzaliśmy prognozy. Powinno być wszystko dobrze.
Decyzja o przeprowadzce została podjęta wspólnie z koordynatorem gatunku w Europejskim Stowarzyszeniu Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA). Warszawskie ZOO jest jego członkiem. To koordynator gatunku decyduje, gdzie zwierzętom będzie najlepiej i gdzie będzie największa szansa na potomstwo.
Najpierw trzeba przełamać ten brak zaufania i niepewność, bo to są potężne drapieżniki i łączenie trzeba zrobić bardzo łagodnie – tłumaczy dyrektor Kruszewicz. Ale kiedy już się parę połączy, to potem wszystko idzie sprawnie. Oczywiście trzeba mieć dodatkowe wybieg dla samca, bo kiedy samica wychowuje młode, nie może mieć kontaktu z samcem. On też nie powinien mieć kontaktu z młodymi, bo byłoby to niebezpieczne.
Jak wskazują specjaliści zoo, w którym miałoby dojść do rozmnożenie niedźwiedzi musi mieć odpowiednie warunki: rozbudowany kompleks trzech wybiegów z basenami i z klimatyzacją.
My takich warunków nie mamy, więc po prostu oddajemy do dyspozycji koordynatora te dwa samce z nadzieją na ich rozmnażanie – wyjaśnia Kruszewicz.
Gregor i Aleut do praskiego zoo ruszą rano. Wieczorem będą już w nowym domu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS