W dawnych czasach nomadzi nie posiadali jednego miejsca zamieszkania, stale je zmieniając. Pierwsi podróżnicy dali światu bogate źródło wiedzy o innych kulturach czy zwyczajach. Gdyby nie Herodot czy Marco Polo nie wiedzielibyśmy, jak wyglądał wcześniej świat. Podróżowano w celach handlowych lub aby dokonać wielkich odkryć geograficznych, cóż więc jest w tym złego, że również i my, pokolenie millenialsów pragniemy na swój sposób odkrywać świat i publikować doświadczenia z naszych podróży w social mediach?
Główne motywy podróżowania w XXI wieku
Żyjemy w czasach, w których ziemia stała się globalną wioską dostępną dla każdego za odpowiednią sumę pieniędzy. Możemy przemieszczać się pieszo, rowerem, samochodem, pociągiem czy samolotem. Ta mnogość możliwości zachęca młodych i ambitnych do podejmowania bliższych lub dalszych podróży. Millenialsi i pokolenie Z są pierwszymi w Polsce, które na ogromną skalę chcą i mogą bez większych przeszkód odkrywać świat, a o podróżach marzy zdecydowana większość z nas. Pragniemy przekraczać własne granice i lęki. Podróż samotnie koleją w Indiach, przemierzanie Amazonki i odwiedzanie rdzennej ludności czy zdobycie bieguna północnego to wszystko stało się możliwe.
Zainspirowani lekcjami geografii czy podróżami Tony’ego Halika, pragniemy doświadczyć miejsc, zapachów i ludzi na własnej skórze. Z początkiem lat 90. ceny transportu lotniczego zaczęły gwałtownie spadać, dziś przy użyciu odpowiednich narzędzi i znajomości tricków, możemy kupić bilet już za kilka złotych w jedną stronę. Przełomowym momentem dla masowych podróży w ostatnich latach była pandemia COVID-19, dająca możliwość pracy zdalnej. Młodzi zapragnęli wolności i niezależności, tak zatem rozwinął się ruch społeczny cyfrowych nomadów, którzy porzucili stabilne życie w jednym miejscu na rzecz swobody podróżowania.
Tony Halik i Elżbieta Dzikowska Tony Halik i Elżbieta Dzikowska. Fot. Archiwum Elżbiety Dzikowskiej, Public domain, via Wikimedia Commons
Aktualna sytuacja gospodarcza trwająca już od kilku lat oraz wygórowane ceny nieruchomości rozmyły marzenia obecnych 30-latków na posiadanie swojego mieszkania. Oczywiście jest to możliwe, jednak często wiąże się z długoterminowym zobowiązaniem kredytowym, które przeraża przy braku rzetelnych i gwarantujących spokój umów o pracę. Szukając alternatywy, rzuciliśmy się na podróże, które nie ograniczają naszej mobilności i dają możliwość ucieczki z szarej rzeczywistości “kultury za****dolu”. Pisanie pamiętników czy wspomnień zamieniliśmy jednak na nowoczesne źródło komunikacji, jakim są dzisiaj social media.
Publikując informacje o odwiedzonych miejscach czy doświadczeniach związanych z podróżą również przekazujemy informacje innym o tym, jak podróżować, aby było bezpiecznie, gdzie nie trafimy na tłumy turystów, kiedy jest najlepszy czas na odwiedzenie danego miejsca, co możemy spróbować i jak ta rzecz smakuje. Reasumując, sposób dzielenia się informacjami o podróżach zmienił się na przestrzeni wieków, jednak powtarzamy dawne schematy, tylko na zdecydowanie większą skalę. Dobrze ujął ten aspekt przedsiębiorca maciek.straus opisując w poście na Instagramie podejście do współczesnego nomadyzmu pod kątem stereotypów oraz fascynacji tym stylem życia. Wykazuje wszystkie najpiękniejsze cechy tego nurtu.
“Turysta to nowa klasa próżniacza”
Świat zmienia się każdego dnia. Powstają nowe technologie, nowe idee i nowe rozwiązania, za którymi nie każdy chce lub jest w stanie nadążyć. Nawet w kultowym filmie Woody’ego Allena “O północy w Paryżu” powtarzała się jedna teza – kiedyś było lepiej, ale czy faktycznie? Czy lepiej żyć tym, co było kiedyś zamiast tym, co jest dziś lub może zdarzyć się jutro? Są tacy, którzy uważają, że sposób podróży szczególnie młodych ludzi, w dzisiejszych czasach jest niezdrowy, dziwny przeniesiony do rangi “szlacheckiego” lub na pokaz. W rozmowie z Forbes doktor Dominik Lewiński, medioznawca i badacz komunikacji społecznej z Uniwersytetu Wrocławskiego, wyraził swoje podejście do sposobu podróży dzisiejszych 30. i 40. latków. Jak twierdzi: “Mówi się, że turysta to nowa klasa próżniacza, a kiedyś klasa próżniacza miała w ramach demonstracji laski ze złotą gałką. Tak samo i dziś inni muszą widzieć, że wydaliśmy majątek na podróż do Afryki, Japonii, Australii, Nowej Zelandii, że jesteśmy współczesnymi “szlachcicami”. I najważniejsze w tych relacjach nie jest to, co widzieliśmy, ale chodzi o to, żeby pokazać swoje “ja i Wielki Kanion”. “Ja” na pierwszym planie, żeby było jasne, że “tam byłem””.
Natomiast współczesne podróżowanie określa jako “późnokapitalistyczny dyskurs podróżniczo-turystyczny o charakterze kompensacyjno-dystynkcyjnym”. Słowa te oznaczają, że podróże stały się wytwornym i eleganckim sposobem na życie, którym wynagradzamy siebie wszelkie braki lub defekty. Prawdą jest, że pokolenie millenialsów próbuje znaleźć swoje znaczenie na świecie, każdy bowiem chce na swój sposób być wyjątkowy lub przeżyć coś wyjątkowego. Globalizacja nie ułatwia nam tego procesu, gdy widzimy, jak żyje się w zachodniej Europie, będąc częścią Unii Europejskiej, próbujemy za wszelką cenę dogonić sąsiadów, chociażby podróżami w miejsca, gdzie od lat 60. podróżują Niemcy, Francuzi czy Anglicy. Jak ocenia dr Lewiński, “do tego nas zmusza społeczeństwo, jeśli chcemy czuć się ludźmi wewnętrznie spełnionymi, ciekawymi”.
“Turystyczna pornografia”
“Szlachectwo” lub awans społeczny, którym cieszyć się mogą podróżujący. Jak powiedział: “To szlachectwo może być “turystyczne”, w wersji all inclusive, autokarem, ale to jest taka turystyczna pornografia. Może być też “podróżnicze”: skręcić w boczną uliczkę i zobaczyć to, czego pospolici turyści nie zobaczą, to już turystyczna erotyka. Przy czym, jak powiedział Pierre Bourdieu [francuski socjolog, antropolog i filozof – przyp. red.], różnica między erotyką i pornografią to tylko kwestia klasowa. Ta boczna uliczka to dalej nie jest poznanie tego miejsca tylko pseudopoznanie. Żeby naprawdę je poznać, potrzebowalibyśmy warsztatu antropologicznego, który zdobywa się na studiach”.
Inną zaś funkcją dzisiejszego podróżowania ma być zastąpienie życia religijnego oraz ludzkiego dążenia do wiary. Jak ocenia Lewiński, “kiedyś robotnicy dawali się wyzyskiwać w nadziei na nagrodę po śmierci. Teraz nie wierzymy już w życie wieczne i chcemy dostąpić zbawienia za życia. Są nim dla nas wakacje, ‘raj na ziemi'”. Dr Lewiński kwituje swoją wypowiedź słowami, które nie mają na celu potępienia podróżnych, lecz uważa, że nie mają innego wyjścia w obecnym społeczeństwie. Dodaje jednak, że powinno podróżować się mniej, dla zachowania ekologii i pozostawiania mniejszego śladu węglowego.
System, w którym aktualnie dane nam istnieć, dąży do nieświadomego niewolnictwa, w którym głównie żyjemy po to, aby pracować, a nie jak mogłoby się wydawać, pracujemy, żeby żyć. Nie mogąc pozwolić sobie na systemowe standardy jak założenie rodziny czy zakup własnego lokum, wybieramy to, na co nas stać. Aktualnie to podróże są jedną z najtańszych atrakcji, które dodają kolorytu w życiu. Patrząc w niepewną przyszłość nie tylko dla nas, ale i dla naszych dzieci, wybieramy to, co może dziś przynieść nam największe korzyści. Nie mogę zgodzić się z Panem doktorem w kwestii poznania. Do odkrywania świata, innej kultury, ludzi czy smaków wcale nie potrzeba antropologicznego warsztatu zdobytego podczas studiów. Nie potrzebowali go również podróżnicy sprzed wieków. To nasza otwartość na inne kultury, znajomość języków i zasad postępowania w danym kraju, pozwalają poznać je na tyle, na ile sami chemy i spróbujemy tego uczynić. Używając mediów społecznościowych, dajemy innym cenne źródło informacji, co i jak robić, aby czerpać z innych kultur to, co najlepsze, zarazem nie wpływając na nie swoim postępowaniem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS