Matt Booty z Xbox Game Studios uważa, że Microsoft potrzebuje małych i prestiżowych gier. Takich jak Hi-Fi Rush, którego twórcy zostali zamknięci w ramach ostatniej fali zwolnień.
Źródło fot. Tango Gameworks / Microsoft.
i
Decyzja Microsoftu o kolejnych zwolnieniach i zamknięciu studiów z początku tygodnia nie zyskała firmie popularności. W zdumienie wprawiły też słuchaczy słowa Matta Booty’ego – szef Xboxa stwierdził (via The Verge), że Microsoft potrzebuje „mniejszych gier, które zyskają firmie prestiż oraz nagrody”. Innymi słowy, tytuły takie jak Hi-Fi Rush studia Tango Gameworks. Tego samego, które znalazło się wśród czterech zamkniętych zespołów.
Małe hity zamkniętych studiów
Te słowa (wypowiedziane do pracowników w trakcie zamkniętego spotkania) są tym dziwniejsze, że Microsoft miał być zadowolony z sukcesu Hi-Fi Rush. Ba, nawet sam Booty zachwalał tę produkcję w swojej przemowie, a według doniesień doniesień Jasona Schreiera zespół Tango Gameworks myślał o stworzeniu kontynuacji. Tyle że nie będzie to już możliwe, skoro Microsoft zamknął całe studio, które dostarczyło gigantowi z Redmond właśnie taki mały hit, o jakim mówił szef Xboxa.
Kuriozalność tej sytuacji nie umknęła uwadze innych deweloperów. Jeszcze przed pojawieniem się doniesień o słowach Booty’ego wielu twórców krytykowało decyzję Microsoftu.
Thomas Mahler z Moon Studios (No Rest for the Wicked) wskazywał zamknięcie Tango Gameworks jako powód, dla którego jego zespół nigdy nie pozwolił dać się przejąć wielkiemu wydawcy. Z kolei Johan Pilestedt z Arrowhead Game Studios nie rozumiał, dlaczego Microsoft po prostu nie sprzedał twórców Hi-Fi Rush zamiast od razu zamykać całe studio (via serwis X).
Warto również przytoczyć reakcję John Johanasa, reżysera Hi-Fi Rush. Jest ona bezcenna:
Studia cienkie jak masło ma kromce
Już na początku roku Microsoft zwolnił prawie 2 tysiące osób, walnie przyczyniając się do wielkiej fali zwolnień w branży gier. Niestety na tym najwyraźniej nie koniec, bo gigant z Redmond ma szykować kolejne cięcia. Jak donosi agencja Bloomberg, Xbox ma oferować dobrowolne odprawy dla „producentów, testerów jakości i innych pracowników” firmy ZeniMax.
Jak dowiedział się Jason Schreier, w trakcie wspomnianego spotkania szef studiów Xboxa miał stwierdzić, że studia marki były zbyt cienko rozłożone – „jak masło orzechowe na kromce chleba”. W efekcie szefowie tych zespołów mieli problemy z dostępnością pracowników. Booty’emu wtórowała Jill Braff, która stoi na czele ZeniMaxu, w wypowiedzi dla agencji Bloomberg:
Trudno jest wspierać dziewięć studiów na całym świecie, mając szczupły centralny zespół i ciągle rosnącą liczbę rzeczy do zrobienia. Myślę, że prawie się przewróciliśmy.
Dlatego też, jak czytaliśmy już wcześniej, Microsoft chce mocniej skupić na mniejszej liczbie tytułów. Braff miała też zasugerować, że powodem zamknięcia Tango Gameworks i Arkane Austin były nie tyle wyniki sprzedaży ich gier (Hi-Fi Rush oraz Redfalla), ile plany zwiększenia liczebności tych zespołów w ramach przygotowania do produkcji nowych projektów.
Game Pass wyhamował?
Część internautów twierdzi, że te „redukcje etatów” to efekt kosztownego przejęcia Activision Blizzard. Jakkolwiek trudno udowodnić tę tezę, według źródeł Bloomberga owa transakcja pod jednym względem mogła wpłynąć na obecną sytuację Xboxa. Otóż po zakupie AB włodarze Microsoftu mieli zacząć bardziej nadzorować poczynania dywizji Xboxa.
Poniekąd potwierdzałoby to spekulacje, jakoby ostatnie zwolnienia nie były samodzielną decyzją Phila Spencera. To samo dotyczy innych pogłosek: co do zastoju Game Passa.
Pod koniec kwietnia analityk Daniel Ahmad z Niko Partners wskazywał, że choć przychody Microsoftu z gier wzrosły o 51% z roku na rok, to była to w całości zasługa przejęcia Activision Blizzarda. Bez tego Microsoft w rzeczywistości odnotowałby spadek o 5%. Z kolei Mat Piscatella z grupy NPD twierdzi (via Bloomberg), że po wielkim wzroście w latach 2019-2021 Game Pass stanął w miejscu lub odnotował minimalny wzrost zainteresowania.
Wygląda więc na to, że mimo starań Microsoftu i ambicji Spencera gracze nadal preferują tradycyjne kupowanie gier i tytuły free-to-play niż subskrypcje. To niedobry znak dla Xboxa, który bynajmniej nie zarabia na sprzedaży konsol. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że dzięki temu gry „zielonych” mogą trafić na kolejne platformy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS