A A+ A++

Gdy w 2000 r. zaczynałem pracę jako koordynator Programu Przeciw Korupcji, wspólnego przedsięwzięcia Fundacji im. Stefana Batorego i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, jednym z naszych działań była pomoc prawna ofiarom korupcji i osobom, które nie wiedziały, jak na korupcję zareagować. Gdy odchodziłem w 2002 r., klarował się już profil osób, które poszukiwały wsparcia. Byli to ludzie, którzy w miejscach pracy stykali się z ustawianiem przetargów, nepotyzmem, kolesiostwem, wyprowadzeniem publicznych pieniędzy, pospolitym łapówkarstwem…

Dwadzieścia lat temu takie zachowania nierzadko były traktowane jako norma. A jednak niektórzy próbowali alarmować swoich szefów i kolegów. Jeśli to nic to nie dawało, próbowali szczęścia w prokuraturze i organach ścigania. Jeśli te nie reagowały, szukali pomocy mediów. W pracy spotykali się z ostracyzmem, mobbingiem, zwolnieniami, procesami o zniesławienie. Byli metodycznie niszczeni tylko dlatego, że próbowali zrobić coś, żeby miejsca, w których pracowali, działały zgodnie z prawem i podstawowymi normami etycznymi. Dziś nazywa się ich sygnalistami.

Whistleblower po polsku

Dwadzieścia lat temu nie mieliśmy dobrego słowa, żeby takich ludzi nazwać i uwolnić ich od łatki donosiciela, którą najczęściej im przylepiano. W odróżnieniu od Anglii czy USA, gdzie od wieków istnieją przepisy chroniące takie osoby i gdzie od dekad określa się je mianem whistleblowers, w Polsce nie było nic. Dodatkowo, wieki wyuczonego braku zaufania do instytucji i siebie nawzajem wytworzyły u nas wiele społecznych i psychologicznych barier niepozwalających sygnalistów docenić i chronić.

Znalezienie dobrego, polskiego odpowiednika słowa whistleblower było nie lada wyzwaniem. Po konsultacjach m.in. z wiodącymi filologami Fundacja Batorego postawiła na „sygnalistę” – słowo, które oddawało istotę rzeczy, a jednocześnie było neutralne. Ale jeszcze przez wiele lat media uporczywie pisały o „donosicielach”. Z czasem jednak to właśnie „sygnalisty” zaczęto używać najczęściej dla opisania osób, które w swoich miejscach pracy, w imię dobra wspólnego, kierując się dobrą wolą, informują o nadużyciach lub ryzykach ich wystąpienia. Z czasem zaczęli używać go dziennikarze, komentatorzy, badacze, w końcu też decydenci. Sygnalista jest dziś normą w języku potocznym, naukowym i urzędowym.

Pierwsze próby uregulowania statusu sygnalistów

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkutki kontroli ZUS zwolnień lekarskich. Ponad 57,7 mln zł zostało w funduszu chorobowym
Następny artykułГомельскія дызель-цягнікі не могуць перасоўвацца самастойна. Прычына – у расейскіх устаноўках