A A+ A++

Mówił. Czytał. Stąd wiedział, że jesteśmy groźni. Tego dowiemy się z powieści Marka Hendrykowskiego „Wiwat! Saga wielkopolska 1870-1920”. Czytanie powieści w dobie subskrybcji kanałów filmowych i zalewania przestrzeni wizualnej i akustycznej przez komercję jest jakby niemodne. A jednak namówię Was do książki.

Namówię, bo powodów jest mnóstwo. Po pierwsze – jest to książka nasza. Nie napisał scenariusza naturalizowany w Hollywood Japończyk. Autorem jest wielkopolanin z krwi i kości, najpierw student, potem profesor poznańskiej Alma Mater Marek Hendrykowski. Po drugie – jest to książka o nas. Nie o przygodach jakichś nieznanych nikomu kochanków czy królów. To powieść o pradziadkach czytelników i ich środowisku – ich znajomych z pracy, ze stowarzyszeń, ich towarzyszy broni. Po trzecie – akcja dzieje się u nas. Nie w Afryce (skądinąd ciekawej), ale w naszej Wielkopolsce, której częścią są Pałuki. I po czwarte – jest to książka o zwycięstwie. Nie o udowadnianiu, że zwycięstwem była ta czy inna przegrana. Autor bez skrupułów daje na stronę tytułową słowo „Wiwat!”. Powieść oczywiście ogarnia swą fabułą całą Wielkopolskę. Pałuckie miejsca, pałuckie postacie są w książce mocno obecne, ale oczywiście tylko jako część, nie jako główny element fabuły.
Narracja powieściowa oparta jest na bohaterach fikcyjnych, ale – jak w każdej dobrej powieści historycznej – pojawiają się na jej kartach także postacie realne. Wymieńmy kilku: Piotr Wawrzyniak – mogileński proboszcz, jeden z liderów polskiego ruchu gospodarczego, Jan Czochralski z Kcyni – wynalazca i naukowiec, Mieczysław Paluch z Trzemeszna, który dla Powstania Wielkopolskiego był tym, kim dla strajku w Stoczni Gdańskiej Bogdan Borusewicz, Stanisław Wachowiak – działacz społeczny, brat Anny Krzyckiej. Otto von Bismarck, Walt Disney, Józef Piłsudski, Władysław Zamoyski, Jan Sabała-Krzeptowski… jest nawet Diabeł Wenecki (choć Powstania Wielkopolskiego nie organizował).
Jak pisze o książce wydawca, „Marek Hendrykowski wskrzesza pamięć o minionym, osoba po osobie i epizod po epizodzie, opisując niezmiernie ważny, a mało znany okres dziejów Wielkopolski, obfitujący w dramatyczne wydarzenia i doniosłe przemiany. Uzyskujemy wgląd w czas, który w sposób nad wyraz widoczny i trwały zaznaczył się w dziejach miasta i regionu, kształtując dzisiejszy ich obraz i rzutując na genius loci oraz szczególny charakter tej części Polski.”
Ten charakter autor rozpisuje na dziesiątki powieściowych postaci, a na koniec przedstawia jeszcze w stanowiącym posłowie szkicu „Poznańskość jako forma duchowa”. Przeczytamy tam o wolności, jako podstawowej cesze, kształtującej tę formę duchową: „Wolność owa, głęboka i nieskłonna do uzewnętrznień, powtórzmy, wzięła się z jednostkowego i zbiorowego oporu, stawianego wszelkiej niewoli. Mowa o władzy narzuconej, uzurpatorskiej, wierzącej w swój wszechwładny i absolutnie niekwestionowany prymat nad danym społeczeństwem, które jej rządom i zarządzeniom podlega, narzucającej mu monopol myślenia i dogmat rzekomej nieomylności. Tego właśnie od pokoleń w tych stronach się nie toleruje. Władzy, która dzieli ludzi na lepszych i gorszych, tych drugich pozbawiając prawa do istnienia na równych zasadach”.
Powieść Marka Hendrykowskiego to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy interesują się historią – od nauczycieli począwszy, na potomkach powstańców skończywszy. Nie zdołujemy się – jak po niejednym filmie. Nie zgłupiejemy – jak po niejednej audycji telewizyjnej. Nie znudzimy się – jak w czasie niejednego spektaklu kabaretowego.
Na rocznicę Powstania nalejmy szampana, otwórzmy książkę, krzyknijmy głośno tytuł i – czytajmy.
Dominik Księski
Marek Hendrykowski, „Wiwat! Saga wielkopolska 1870-1920”, Poznań 2023

Aktualizacja: 03/05/2024 19:05
Autor: Pałuki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZasłużony polski klub stacza się coraz niżej. Sześć minut grozy
Następny artykułRobert Korzeniowski: To mnie zadziwiło