KORESPONDENCJA Z WARSZAWY. 12 lat po debiucie w pierwszym zespole, 30-letni obrońca i kapitan Białej Gwiazdy ma szansę na zdobycie z nią pierwszego trofeum. – Finał Pucharu Polski to odskocznia od ligowej szarości i walki – powiedział Alan Uryga.
Finał Pucharu Polski 2024 zostanie rozegrany 2 maja o godzinnie 16 na PGE Narodowym w Warszawie. Pogoń Szczecin, czołowa drużyna ekstraklasy, podejmie walczącą o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej Wisłę Kraków.
Wisła Kraków. Kręta droga Alana Urygi na Stadion Narodowy
Alan Uryga trafił do klubu z ulicy Reymonta 15 lat temu. Pierwsze kroki stawiał w Hutniku Kraków, ale uznaje się za wychowanka Wisły. Opuścił ją w 2017 roku, na cztery sezony, by reprezentować Wisłę Płock. Został wypchnięty przez ówczesne władze, a o braku przedłużenia umowy dowiedział się z komunikatu na oficjalnej stronie, co bardzo go zabolało. Wrócił w połowie 2021 roku, podpisując kontrakt na pięć lat. Początki były bardzo trudne z powodu kontuzji, w tym dwóch bardzo poważnych
– To była długa droga. Dużo walki, dużo potu, nerwów. Sam powrót był takim przełomem. Gdy byłem w stu procentach gotowy, wskoczyłem do składu i widziałem, że wszystko jest w porządku, że mogę pomagać drużynie nie tylko w szatni, ale i na boisku – mówił wczoraj kapitan krakowskiego zespołu.
Uryga debiutował w ekstraklasie 7 kwietnia 2012 roku w wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, a więc tuż przed mistrzostwami Europy w Polsce i na Ukrainie. Mecze odbywały się m.in. na Stadionie Narodowym w stolicy. Obrońca, wtedy częściej występujący w środku pola, jako kibic raz pojawił się na obiekcie – jesienią 2014 roku na historycznym meczu polskiej kadry z Niemcami.
– To dla mnie duża sprawa. Zawsze marzyłem, by osiągnąć z Wisłą coś więcej, niż występy i bycie liderem. Później mój transfer do Płocka sprawił, że te sukcesy nie były tak realne, ale w życiu sportowca tak jest, że w każdym momencie może nadejść coś pozytywnego. Cieszę się niezmiernie, że jednak mam szansę zapisać się w historii klubu i być może dopisać kolejny tytuł – przyznaje.
Kibice Wisły Kraków na finale Pucharu Polski
Podkreśla, że gdy przyjechał na stadion dzień przed meczem, po raz pierwszy pojawiły się emocje. Finał, na który Wisła zapracowała pokonaniem pięciu rywali (trzech z I ligi i dwóch z ekstraklasy), jest odskocznią od ligowej szarości i walki. – Każdym treningiem cieszyliśmy się bardziej niż zwykle – opisywał ostatni tydzień.
Spotkanie z Pogonią jest najważniejszym wyzwaniem w jego karierze. Cieszy się, że na stadion będą mogli wejść kibice Wisły, bojkotowani przez pierwszoligowe kluby. Kluczem do sukcesy będzie dobra postawa zespołu w obronie. W tym roku podopieczni Alberta Rude tylko raz nie stracili gola (z Miedzią Legnica) i Uryga ma świadomość, że jest wiele do poprawy. W ataku krakowianie chcą zagrać swoją piłkę. – Musimy być sobą. Nie będziemy wymyślać nowych rzeczy, specjalnej taktyki, tylko grać to, co trenujemy odkąd dołączył do nas trener – kończy były młodzieżowy reprezentant Polski.
Z PGE Narodowego Mateusz Kaleta i Michał Knura/LoveKraków.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS