A A+ A++

Start byłej prezydent Warszawy to jedna z największych niespodzianek tych wyborów. Czy może być wzmocnieniem listy wyborczej KO, skoro wlecze się za nią odium afery reprywatyzacyjnej? W Platformie dominuje przekonanie, że tak.

Podana w środę, 24 kwietnia przez “Wyborczą” wiadomość o tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wystartuje z drugiego miejsca warszawskiej listy Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zelektryzowała politykę. W połączeniu z informacją o tym, że jedynką na tej liście będzie Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji to nawet nie jest niespodzianka, to polityczne trzęsienie ziemi.

Oznacza, po pierwsze, rekonstrukcję rządu, bo jedynka KO w Warszawie to praktycznie pewny mandat. Po drugie oznacza całkowitą wymianę delegacji KO z Warszawy – Danuta Huebner nie będzie starać się o reelekcję, Andrzej Halicki przenosi się do okręgu mazowieckiego, a Włodzimierz Cimoszewicz, który w 2019 r. startował z koalicyjnego komitetu Koalicja Europejska, w tych wyborach najprawdopodobniej wystartuje z listy lewicy. No, a po trzecie oznacza to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz wraca z politycznej emerytury. Mało kto wierzył, że po tzw. aferze reprywatyzacyjnej to jest w ogóle możliwe. A jednak.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUrząd Miasta Częstochowy wyjaśnia kwestię terenu przy Armii Krajowej
Następny artykułUczniowie i władze Oświęcimia posadzili drzewa na zakończenie kampanii dla klimatu