Ferrari miało problemy z odpowiednią formą w Chinach i SF-24 ruszyły do wyścigu z szóstego (Charles Leclerc) i siódmego (Carlos Sainz) pola. Jednak już w pierwszym zakręcie dwa czerwone samochody walczyły ze sobą zamiast z rywalami i nastąpiła utrata dwóch pozycji – na rzec Nico Hulkenberga i George’a Russella.
Z popularnym „Hulkiem” i Leclerc, i Sainz szybko sobie poradzili. Trudniejszym rywalem był Russell. Monakijczyk wyprzedził Mercedesa w trakcie dziewiątego okrążenia, ale Sainz doczekał się dopiero, gdy Russell zjawił się u mechaników podczas obecności samochodu bezpieczeństwa.
– Był to trochę szalony wyścig. To, co zrobiliśmy z Charlesem na starcie, kosztowało nas jedną lub dwie pozycje i okazało się mieć duże znaczenie w wyścigu – przyznał Sainz na antenie DAZN. – Próbowaliśmy trzymać się Mercedesa i go wyprzedzić. Potem zjechał na pit stop, ale my też. Dość wcześnie założyliśmy twarde opony.
– Ostatni stint był bardzo długi. Jednak udało się utrzymać w piątce i to wszystko, co można było dziś zrobić.
Główną bolączką Ferrari, na co wskazał także Leclerc, było tempo na twardej mieszance.
– Szczerze mówiąc, w ten weekend nie byliśmy zbyt szybcy. Gdy kwalifikujesz się na szóstej i siódmej pozycji, wiele tempa w aucie nie ma. W wyścigu spodziewaliśmy się być lepsi, ale tak się nie stało. Na pewno na tym torze cierpieliśmy najbardziej.
– Musimy sprawdzić czy zrobiliśmy wszystko, co można było przy ustawieniach. Jeśli nie, pora popracować nad samochodem, ponieważ ten typ toru za bardzo nam nie służył. Byłem skoncentrowany jedynie na dojechaniu do mety i upewnieniu się, że Russell na świeższych oponach mnie nie wyprzedzi. To się udało.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS