Pogoda sprawiła nam w zeszłym tygodniu niespodziankę. Aura była wręcz letnia. Ludzie wyciągnęli rowery z piwnic, poszli w góry, wybrali się w plenery. O wyborach prawie nie pamiętali. Kampania przegrodzona wielkanocną przerwą była niemrawa i wydawało się, że faworyci pozostaną faworytami.
A jednak. Pamiętam pierwszy mój felieton pisany dla tego portalu. Postawiłem wówczas tezę, że Pani Jolanta Juszkiewicz ma ochotę startować na stanowisko burmistrza Limanowej. Reakcją było gwałtowne publiczne zaprzeczenie Pani Jolanty. Pewnie ani ona ani też ja nie przypuszczaliśmy wówczas, że nie minie rok a Limanowa będzie mówiła do Jolanty Juszkiewicz „Pani Burmistrz”.
Wychodzi na to, że miasta limanowskiego powiatu zostały opanowane przez kobiety. W Mszanie Dolnej robi się już z tego tradycja, ale dla Limanowej to mała feministyczna rewolucja. Znak czasów bo przecież i w Tymbarku i w Dobrej kobiety postawiły twarde warunki w wyborczej konkurencji. 62 głosy różnicy w Gminie Dobra świadczą o tym jak wyrównana była to kampania i jak blisko było babskiego hat tricka.
„Stało się jak się stało” – powiedziała Pani Juszkiewicz w jednym z pierwszych wywiadów po ogłoszeniu wyników wyborów i śmiem twierdzić, że w tej lapidarnej kwestii mieści się tyle radości co i obaw przed zajęciem gabinetu burmistrza miasta. Łatwo nie będzie. Limanowianie oczekują okresu uspokojenia, skupienia się na rzeczach małych dotyczących ich bezpośredniego sąsiedztwa. A przecież walec wielkich inwestycji typu bloki mieszkalne, most koło ZUSu, hotel czy czekający na przebudowę Mój Rynek ruszył i nie da się go powstrzymać. Znając życie w budżecie niewiele da się znaleźć dodatkowych pieniędzy, a cała masa mieszkańców Limanowej oczekuje, że prace, za które nie chciał się zabrać Pan Bieda ruszą, i to od razu. Napięcia zatem będą gwarantowane. A jeszcze jest obwodnica miasta, której na pewno nie da się wytyczyć w taki sposób aby wszystkich zadowolić. Dołóżmy do tego rozgardiasz który na pewno pojawi się przy okazji przebudowy linii kolejowej i już z całą pewnością będziemy mogli dojść do wniosku, że na kolejne pięć lat by rządzić w Limanowej trzeba siły Herkulesa. Dla miasta byłoby dobrze, gdyby wątłe kobiece ramiona Pani Jolanty tym ciężarom podołały.
Zobacz również:
Chyba jedyną przegraną w tym kobiecym towarzystwie może się czuć Pani Agata Zięba. Po niewątpliwym sukcesie w wyborach parlamentarnych Pani Starosta stanęła przed wyborem niczym z greckiej tragedii. Lubiana, energiczna i szanowana – wydawało się że to gwarantowana recepta na sukces, tym bardziej że ludzie skupieni w utworzonym przez nią komitecie wyborczym byli strawni dla każdego, niezależnie od politycznych ogólnopolskich preferencji. Nie wyszło. Okazało się, że dla większości mieszkańców powiatu którym chciało się pójść do wyborów nie człowiek się liczy, a partyjny szyld. Znaczek PiSu działał jak magnes, a wyborcy przekonani, że partii trzeba bronić zapomnieli o kompromitujących wewnętrznych kłótniach, braku lidera czy nienajlepszych wystąpieniach Mieczysława Urygi jako starosty czy lidera lokalnego PiSu.
Kopernik była kobietą, Einstein była kobietą. Co więcej Skłodowska – Curie też była kobietą. Tak Albercik, się porobiło.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS