A A+ A++

Telefon Nikoli Grbicia tradycyjnie rozdzwonił się po tym, jak ogłosił swoje wybory personalne jako trener reprezentacji Polski. A teraz wzbudziło to tym większe emocje, że nie chodzi jedynie o szeroki skład na Ligę Narodów. To także pierwszy etap selekcji pod kątem igrzysk w Paryżu. Serb zapewnia, że podane teraz 30 nazwisk miał już przygotowane dużo wcześniej, ale z przyczyn niezależnych od niego musiał dokonywać na liście zmian na ostatnią chwilę. I przy tej okazji kilkakrotnie powtarza swoje słowo-klucz, jakim jest “adaptacja”. To właśnie ze względu na nią m.in. czterej zawodnicy z jednego klubu będą mieli cztery różne programy przygotowań.

Zobacz wideo
Bartłomiej Bołądź po wygranej w Lublinie: Nastawiamy się na drugie bardzo ciężkie spotkanie

Grbić na najczęściej powtarzające się pytanie odpowiada “Za późno”. Stawia na grupę z idealnego sezonu

Przy każdych powołaniach pojawiają się nazwiska graczy, których kibicom czy ekspertom brakuje. Teraz jako głównego nieobecnego wskazali zgodnie Bartosza Kwolka. Przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie rozgrywa kolejny świetny sezon w klubie. I o ile w swoim debiutanckim sezonie w roli trenera Polaków Grbić zabrał tego zawodnika na mistrzostwa świata (drużyna zdobyła srebro z Kwolkiem jako rezerwowym), a w kolejnym powołał go wstępnie do szerokiego składu na sezon (ostatecznie ten nie pojawił się na zgrupowaniu, chcąc najpierw doleczyć uraz), to teraz zabrakło go nawet na tej liście. Każdy więc pyta teraz o Kwolka. A co na to Serb?

– Czemu nie zapytała pani: Dlaczego nie Rafał Szymura? On także ma świetny sezon i może zostać klubowym mistrzem Europy oraz Polski! – argumentuje w naszej rozmowie najpierw Grbić.

I choć ma rację, że Szymura również pokazuje się z bardzo dobrej strony, to jednak przez poprzednie dwa lata pracy z Biało-Czerwonymi na Kwolka stawiał w większym stopniu niż na gracza Jastrzębskiego Węgla. Druga sprawa – ten pierwszy skończy sezon trochę wcześniej, bo Szymurę 5 maja czeka jeszcze finał Ligi Mistrzów. Ale trener w tym wypadku zestawia ich w jednej grupie.

– Obaj zakończyliby występy w klubach za późno. W momencie, kiedy mogliby dołączyć do nas do treningu, będę miał już dostępnych wszystkich ośmiu przyjmujących. Nie mamy miejsca na to, by w tym samym momencie mieć na treningu 20 zawodników w terminie tak bliskim rozpoczęcia turnieju. Po to potrzebni mi są młodzi zawodnicy na początku zgrupowania – tłumaczy.

A po chwili dodaje jeszcze: – Poza tym chcę też dać szansę i przestrzeń grupie, która grała całe poprzednie lato, osiągając przy tym wspaniałe wyniki – podkreśla.

A sukcesy te były niemałe – Polacy pod jego wodzą zgarnęli potrójną koronę, triumfując w LN, mistrzostwach Europy i w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Szkoleniowiec jasno więc potwierdza, że wśród przyjmujących priorytetowo pod kątem wyboru składu na zmagania olimpijskie traktuje piątkę, z którą pracował w kluczowych momentach poprzedniego sezonu, czyli: Aleksandra Śliwkę, Wilfredo Leona, Kamila Semeniuka, Tomasza Fornala i Bartosza Bednorza. 

Bieńka, Leona i Zatorskiego czeka terapia. Indywidualne podejście i zmiany na ostatnią chwilę

Pierwszy trening w ramach przygotowań do sezonu kadra odbędzie w Spale 1 maja. Grbić ma mieć wówczas do dyspozycji 15 zawodników – głównie właśnie takich, którzy będą pomagać w treningach i częściowo wezmą udział w pierwszym turnieju fazy interkontynentalnej LN, zanim dołączą kolejni podstawowi gracze. Od początku z tego ostatniego grona pojawi się czwórka – Śliwka, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Kurek i Grzegorz Łomacz. Kurek już jakiś czas temu zakończył sezon klubowy, a pozostała trójka zrobi to za kilka dni.

Śliwka pojawi się od początku zgrupowania także po to, by nadrobić długą przymusową przerwę w grze. Przyjmujący Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle w grudniu podczas meczu złamał palec, przez co pauzował ponad trzy miesiące. Takiego samego urazu, choć mniej skomplikowanego, nieco później doznał środkowy Jakub Kochanowski. Lista kadrowiczów, którzy w ostatnich miesiącach mają lub mieli poważniejsze kłopoty zdrowotne jest – niestety – dłuższa, bo są na niej także Leon, Kurek i Paweł Zatorski. Kaczmarek z kolei ma za sobą niedawną przerwę w treningach związaną z problemami osobistymi.

O dyspozycję Kochanowskiego Grbić może być spokojny – zawodnik Asseco Resovii Rzeszów kilka tygodni temu wrócił w świetnym stylu. Resztę z wymienionych jednak czeka sporo pracy – niektórych w doleczeniu, innych w powrocie do formy. Zawodnicy Zaksy muszą się też odbudować mentalnie po fatalnym sezonie. Ale w tym aspekcie trener Polaków ma już doświadczenie – ubiegłego lata skutecznie postawił na nogi Semeniuka i Leona po kiepskim sezonie w Sir Safety Perugii. O czyją formę teraz najbardziej martwi się szkoleniowiec?

– Wielu z tych zawodników czeka po zakończeniu sezonu klubowego leczenie, niektórzy muszą się poddać odpowiedniej terapii. To konieczne, by byli gotowi sprostać ciężkiej pracy, która nas czeka. Myślę, że ostatecznie wszyscy z nich będą gotowi do udziału w treningu i w przygotowaniach tego lata – prognozuje.

Gdy dopytuję, kogo czeka wspomniana terapia, to Grbić wskazuje trzech ważnych zawodników – Mateusza Bieńka, Leona i Pawła Zatorskiego. Pierwszy z nich z powodu kontuzji stopy ubiegłego lata nie wystąpił w ME i kwalifikacjach do igrzysk, ale od wznowienia gry w klubie radzi sobie świetnie. U Leona od dłuższego czasu powracającą zmorą są problemy z kolanem. Zatorskiemu z kolei dały się jakiś czas temu we znaki problemy z biodrem. Trener Polaków jednak uspokaja tych, którzy biorą się za snucie czarnych scenariuszy co do całej tej grupki.

– Chcę jasno zaznaczyć, że to nie są żadne poważne zabiegi – mają bardziej na celu prewencję. Podchodzimy do tych przygotowań inaczej niż rok temu. Adaptujemy się do sytuacji i dobieramy rozwiązania bardzo indywidualnie. Wybraliśmy taką drogę, by jak najlepiej przygotować główną grupę i wprowadzić ją do pierwszego występu, czyli LN. Mamy np. w składzie czterech zawodników Zaksy Kędzierzyn-Koźle i dla każdego z nich mamy inny program przygotowań – wskazuje Serb.

Gdy rozmawialiśmy poprzednio na początku marca, to stwierdził, że już wtedy mógłby przekazać menedżerowi kadry Hubertowi Tomaszewskiemu listę z powołaniami, gdyby ten tego chciał.

– Ale oczywiście wolę poczekać do końca fazy zasadniczej PlusLigi, by mieć większą wiedzę np. na temat przypuszczalnego terminu zakończenia sezonu przez niektórych graczy – dodał wtedy Grbić. 

Czekał do piątku i jak się okazało, było to przydatne, bo jeszcze w ostatniej chwili dokonywał w szerokim składzie na LN zmian.

– Już wtedy w marcu znałem nazwiska graczy, których chcę powołać, ale w międzyczasie sytuacja się zmieniła i po prostu się do tego dostosowałem. Dodałem do listy Łukasza Usowicza i Szymona Jakubiszaka ze względu na sytuację ze środkowymi. Dosłownie dzień wcześniej dowiedziałem się, że Karol Urbanowicz ma problem z kolanem. To nic poważnego, ale potrzebuje leczenia, po którym nie będzie mógł przez dwa tygodnie skakać. To dla nas za długo, bo wtedy już treningi wznowią inni zawodnicy grający na tej pozycji – opowiada teraz szkoleniowiec.

W późniejszym terminie ze środkowych dołączą nie tylko wspomniani Bieniek i Kochanowski, ale także Norbert Huber i Karol Kłos. A za sprawą wspomnianej adaptacji Grbić zmienił nieco proporcję, którą zastosował rok temu w szerokim składzie. Wówczas było w nim siedmiu środkowych, pięciu atakujących i aż dziesięciu przyjmujących. Teraz jest ich – odpowiednio – ośmiu, sześciu i ośmiu. Czy te decyzje i cały plan Serba zaprocentują sukcesem na igrzyskach? Okaże się w sierpniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDyplom nigdy się nie przydał. Jakie wykształcenie ma Cichopek?
Następny artykułKs. Węgrzyniak za Papieżem: Duch Święty kluczem do czytania Pisma Świętego