Z końcem kwietnia kończy się obecna kadencja samorządowa. Ślubowanie nowego burmistrza Olesna oraz pierwsze posiedzenie nowej rady ma się odbyć w pierwszym tygodniu maja (prawdopodobnie 6-7 maja). Tak więc pracy nie zakończył urzędujący jeszcze burmistrz Sylwester Lewicki, z którym porozmawialiśmy o wynikach wyborów, wyzwaniach stojących przed jego następcą oraz planach na przyszłość.
Rezultat tegorocznych wyborów samorządowych w Oleśnie został przyjęty jako jedna z największych niespodzianek w województwie. Jak Pan skomentuje ten wynik?
– Mogę jedynie podziękować wszystkim, którzy z wielką troską dzwonią do mnie, przesyłają wiadomości, z niedowierzaniem, że coś takiego mogło się wydarzyć. Podchodzę do tematu z ogromną troską, ponieważ to co się nam udało zrobić w ostatnich latach, to przykład dla wielu samorządów w naszym województwie, że można, będąc niewielką gminą, osiągnąć tak niesamowite efekty. Jestem z tego dumny i myślę, że przez następne pięćdziesiąt lat nikt tutaj nic więcej nie zrobi. Udało nam się wygenerować sporą pulę środków, która zabezpiecza prace w gminie na około dwa lata.
Mam czyste sumienie, bo zrobiłem dla tego miasta – mojego miasta, wszystko co możliwe, biorąc pod uwagę: wielkość, populację i możliwości. Poznałem setki, jeśli nie tysiące ludzi z różnych dziedzin i grup społecznych. To najcenniejsza rzecz – praktycznie wszystkich tutaj znam.
Kiedyś to musiało nastąpić, nie przewidywałem, że akurat w tym momencie, ale zgadzam się z tym wynikiem. Jest to dla mnie niesamowite odciążenie z presji, z którą żyłem przez kilkanaście lat zarówno ja, jak i moja rodzina. Urlopy w moim przypadku nie były częste, a jeśli już to kilkudniowe, więc teraz będę miał więcej czasu na odpoczynek. Z drugiej strony, jestem naładowany energią i trudno mi teraz sobie wyobrazić, jak to życie będzie wyglądało dalej.
– Jakie wyzwania stoją przed nowym burmistrzem?
– Życzę jak najlepiej mojemu następcy, ale zdaję sobie sprawę, że wejście w tak szeroki temat z marszu nie będzie łatwym zadaniem. Oprócz zarządzania gminą, jesteśmy liderem Związku Powiatowo-Gminnego, który ma ponad 30-milionowy budżet inwestycyjny. Prace trwają, montaże finansowe również, mamy rozpoczętych kilkanaście inwestycji. Do maja przyszłego roku mamy do wydania sto milionów złotych. To potężna machina, której nie da się opanować w “pięć minut”, a decyzje trzeba podejmować natychmiastowo. To spore wyzwanie! Mam nadzieję, że rozpoczęte inwestycje będą zrealizowane, bo czuję się odpowiedzialny za to miasto. Tu mieszkam, tu mieszkają moje dzieci i wnuki, dlatego bardzo mi zależy, żeby ekipa, która się tu pojawi, zrealizowała rozpoczęte inwestycje. Razem z radnymi, którzy dostali się do rady, będziemy się przyglądać działaniom nowej ekipy.
– Kadencja burmistrza trwa do końca kwietnia. Jak będzie wyglądała praca odchodzącego burmistrza do tego czasu?
– Nie zamierzam pójść na urlop, jak niektórzy moi koledzy samorządowcy. Jest naprawdę wiele przygotowanych tematów, które trzeba nadal realizować. Rok jest krótki, nie ma ani chwili do stracenia. Urząd będzie normalnie funkcjonował, będziemy podejmować kolejne przetargi, umowy. Przygotujemy także rzetelne podsumowanie, w którym znajdzie się aktualny poziom zadłużenia, przygotowanych środków do realizacji. Czarną czcionką będą zaznaczone inwestycje, na które zdobyliśmy dofinansowanie.
– Jakie ma Pan plany na siebie po zakończeniu kadencji?
– Mam sporo planów na siebie. Otrzymałem też kilka telefonów z propozycją współpracy, chociażby z propozycją dowodzenia izbą gospodarczą w Warszawie. Poza tym, w końcu będę miał czas na podróże i uprawianie sportu, którego jestem wielkim zwolennikiem. Narty, tenis, może w końcu zacznę korzystać z Oleskiej Laguny, gdzie rzadko bywałem z powodu obowiązków. Mam mnóstwo znajomych na całym świecie, którzy od trzydziestu lat zapraszają mnie, między innymi: do Meksyku, Kanady czy Australii – nigdy nie miałem na to czasu, więc mam nadzieję, że póki są jeszcze chęci i energia, to będę mógł teraz skorzystać z tych zaproszeń.
Nie ukrywam jednak, że jestem bardzo związany z samorządem i będzie mi trudno go opuścić, bo żyję każdą najdrobniejszą inwestycją, która jest tutaj realizowana. Przeżywam losy każdego pracownika, którzy nie wiedzą, jak będzie wyglądała ich przyszłość. Myślę, że osiemdziesiąt procent pracowników urzędu to osoby, które przyjmowałem do pracy. Czuję się ojcem całego projektu, związanego z urzędem, jak i naszymi jednostkami, więc to dla mnie ogromne wyzwanie, jak im się życie potoczy i czy będą w tej nowej konfiguracji realizować swoje marzenia. Zrealizowaliśmy tutaj bowiem wiele marzeń, których nawet nie braliśmy pod uwagę dziesięć czy piętnaście lat temu.
Damian Pietruska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS