A A+ A++

Parlament Europejski przyjął “pakt migracyjny”, który ma wymusić na państwach członkowskich “solidarność” z krajami Unii, które zmagają się z “presją migracyjną”.

Orwellowski język zwolenników imigracjonizmu

Redaktor naczelny “Do Rzeczy” zwrócił uwagę, że zwolennicy forsowanych w Brukseli zmian posługują się orwellowskim językiem. Mówią np., że jest to pakt zakładający “solidarność” ze strony państw członkowskich, podczas gdy termin “solidarność” w samej definicji zakłada dobrowolność.

– Jeśli jesteśmy przymuszeni do jakiegoś zachowania, to nie jest żadna solidarność, tylko element przymusu – powiedział Paweł Lisicki w rozmowie z Łukaszem Jankowskim na antenie Radia WNET. – Mówi się nam, że poszczególne państwa będą się solidaryzowały, ale jednocześnie struktura traktatu jest tak zbudowana, że nie ma dobrowolności […] mamy do czynienia z próbą wymuszenia na państwach podporządkowania się pewnej strategii migracyjnej – dodał. Publicysta dodał, że nastąpi teraz ponowna próba realizacji koncepcji relokacji z 2011, 2012 r., kiedy Polska zdołała się przed nią ochronić.

Lisicki przypomniał, że stosując sformułowanie “uchodźcy”, lewica posuwa się do oczywistego kłamstwa, ponieważ w rzeczywistości mamy do czynienia z nielegalnymi migrantami. Ludzie ci nie uciekają przed wojną, tylko są zwożeni z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Lewica potrzebuje takich imigrantów, którzy mają potencjał wrogości wobec Europy

W dalszej części rozmowy publicysta zwrócił uwagę, że za imigracjonizm w dużym stopniu odpowiedzialna jest rządząca w zachodniej Europie lewica, która kieruje się ideą rozbicia tradycyjnej Europy i zmienienia jej w taki sposób, żeby zamieszkiwali w niej nie tylko Europejczycy, ale także Afrykanie czy Arabowie. – Oni Europy takiej, jaką zastali nie znoszą, nie lubią. Nawet jeśli była to Europa w dużym stopniu postchrześcijańska, to wciąż dominował w niej tradycyjny element kulturowy, narodowy – powiedział Lisicki.

Przypomniał, że właśnie dlatego europejska lewica tak bardzo chce wprowadzić na Stary Kontynent przybyszów z innych kultur, najlepiej takich, którzy mają największy potencjał wrogości wobec tradycyjnej europejskości. – Nie chcą Wietnamczyków, czy Koreańczyków, którzy bardzo szybko wkomponowują się w układ społeczny, tylko ludzi, którzy będą w stanie rozsadzić ten system – powiedział Lisicki.

Pakt migracyjny. Wpuszczanie albo kary

W ramach przyjętego “paktu” państwa członkowskie mają mieć wybór między relokacją Afrykanów i Azjatów ubiegających się o azyl na swoje terytorium, zapłaceniem 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego nielegalnego imigranta lub wzięciem udziału w “operacjach” na granicach zewnętrznych Unii.

Ostateczny kształt pięciu odrębnych rozporządzeń UE ustalających, w jaki sposób dzielić miedzy państwa członkowskie “zadania” dotyczące polityki migracyjnej i azylowej, został uzgodniony przez Parlament Europejski i Radę Europejską w grudniu ubiegłego roku.

10 kwietnia w głosowaniu PE za “paktem migracyjnym” opowiedziało się za 301 deputowanych, 272 było przeciw, 46 wstrzymało się od głosu. Przeciwko regulacji głosowali europosłowie PiS, PO i PSL. Eurodeputowani Lewicy oraz Róża Thun z Polski 2050 Szymona Hołowni głosowali za lub wstrzymywali się od głosu – w zależności od tekstu poddanego pod głosowanie.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że “Polska nie zgodzi się tak czy inaczej” na udział w pakcie migracyjnym.

Czytaj też:
Kaleta: “Obowiązkowa solidarność”? Brzmi jak sowiecka nowomowa
Czytaj też:
Nowa Unia i jej nadbudowa

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułE-klienci w pułapce – kupują impulsywnie i później żałują
Następny artykułWiki odrzuciła Adriana w “Love Island”. Ujawniła ciąg dalszy ich miłosnej historii