A A+ A++

Co więcej, rozpędzoną branżę węglową trudno będzie zatrzymać. Przy ponad trzystu elektrowniach węglowych, pół tysiącu – w połowie odkrywkowych – kopalni w blisko stu obszarach górniczych na terenie ośmiu stanów oraz mniej więcej czterech milionach ludzi, którzy żyją z wynoszenia z odkrywek surowca, by go potem odsprzedać na lokalnych bazarach lub spalić na własne potrzeby – grupa Indusów zainteresowanych trwaniem branży węglowej idzie zapewne w dziesiątki milionów.

Mało tego, w Indiach odżywa polityka subsydiowania surowców kopalnych. Zgodnie z wyliczeniami The International Institute for Sustainable Development, zwartymi w opracowaniu „Mapping India’s Energy Subsidies 2023”, przez siedem lat, od 2014 r. począwszy, subsydia do kopalin zredukowano o 59 proc. Trend odwrócił się w 2022 r., wraz z kryzysem na rynkach energetycznych, wywołanym konsekwencjami rosyjskiej agresji na Ukrainę – władze w Delhi ponownie wprowadziły limity dla cen benzyn, diesla, LPG, cięły opodatkowanie, wprowadziły bezpośrednie dopłaty dla konsumentów indywidualnych i przedsiębiorstw, zainwestowały we wsparcie istniejących kanałów dostaw energii.

Nasiona rewolucji

A po stronie transformacji energetycznej? No cóż, przede wszystkim wydatki astronomicznej wielkości. Jak szacuje szefowa działu Południowej Azji w amerykańskim Institute for Energy Economics and Financial Analysis, Vibhuti Garg, aby osiągnąć cele na rok 2030 r. w zakresie rozbudowy potencjału OZE, Indie musiałyby wykładać – co roku – od 120 do 140 mld dolarów. W perspektywie 2050 roku i potencjalnej zeroemisyjności kraju, ten budżet musiałby sięgnąć od 7,2 do 12,1 biliona dolarów.

Garg przedstawia w swojej analizie szereg narzędzi, jakich władze w Delhi mogłyby użyć do rozpędzania „zielonej rewolucji”. Na subkontynencie działa też szereg proklimatycznych NGO, jak choćby Health Care Without Harm czy oddziały międzynarodowych organizacji ekologicznych. Swoje kampanie prowadzą też indywidualni aktywiści i naukowcy, jak Chetan Singh Solanki, profesor Indian Institute of Technology w Mumbaju, nazywany „Solarnym Gandhim”, który na wzór Mahatmy zorganizował kilka lat temu swoisty odpowiednik „marszu solnego” na rzecz energii ze źródeł odnawialnych i niestrudzenie namawia do wyłączania niepotrzebnie działających klimatyzatorów czy montażu paneli na dachach.

Czytaj więcej

Gazu jest za dużo. Na świecie króluje nadpodaż

Na ile ta oddolna presja przekłada się na realia? Można powied … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMagiczne rytuały pielęgnacyjne z Grecji
Następny artykułWybory samorządowe 2024. Złamanie ciszy wyborczej i pijani członkowie komisji