Danielle Collins (22. WTA) chce w pełni wykorzystać swój ostatni sezon w roli zawodowej tenisistki, więc po triumfie w prestiżowym turnieju WTA 1000 w Miami nie odpoczywa, a udała się do Charleston na imprezę WTA 500. W dodatku na innej nawierzchni, bo wkraczamy już w okres gry na mączce, choć amerykańska nawierzchnia ziemna różni się od europejskiej – bardziej przypomina beton.
Triumfatorka z Miami wciąż w gazie. Kolejne zwycięstwo
Finał w Miami był rozgrywany w sobotę, a jej pierwsza runda w Charleston we wtorek, więc 30-letnia Amerykanka miała chwilę na transport i złapanie oddechu. A to było potrzebne, gdyż jej rywalką na inauguracje imprezy była Paula Badosa (80. WTA). Hiszpanka stara się wrócić do światowej czołówki, ale na razie ma problem, aby rywalizować bez kontuzji dłuższy czas. Już dwukrotnie przedwcześnie poddawała mecz w tym sezonie.
Dysproporcje w formie obu zawodniczek było widać o początku starcia. Collins wygrała aż 16 z pierwszych 20 piłek, co dało jej prowadzenie 4:0. To była istna demolka. Amerykance zupełnie nie przeszkodziła zmiana nawierzchni kortu. Dalej posyłała winner za winnerem. Badosa początkowo miała problemy, żeby nadążyć za tempem gry, ale w piątym gemie załapała się na grę. Najpierw doprowadziła do dwóch break pointów, które Collins obroniła serwisem, ale coraz lepsza gra Hiszpanki pozwoliła jej zniwelować część strat. Mecz stał na coraz wyższym poziomie, ale triumfatorka z Miami cały czas udowadniała wyższość nad rywalką. Pierwszego seta wygrała 6:1 w pół godziny.
Wynik brutalny dla Badosy, która grała całkiem nieźle, ale Collins wciąż imponowała, mimo trudów ostatniego turnieju. Szybko uzyskała przełamanie także w drugiej partii. 26-letnia Hiszpanka starała się wywierać presję na rywalkę. Naprawdę nie można jej odmówić dobrej gry, ale Collins nie pozostawiła złudzeń, jeśli chodzi o wyłonienie zwyciężczyni. W każdym trudniejszym momencie ratowała się serwisem.
W końcówce meczu doszło do krótkiej przerwy po groźnej sytuacji z udziałem sędziego liniowego albo jednego z chłopców do podawania piłek, który zasłabł i upadł na kort. Niestety nie udało się zidentyfikować, kto miał owe problemy, ale szybko udało się udzielić pomocy i wznowić grę. Po 80 minutach zasłużenie triumfowała 6:1, 6:4 i w następnym meczu zmierzy się z Ons Jabeur, która w Charleston broni tytułu. To będzie kolejny wielki hit.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS