A A+ A++

SANOK / PODKARPACIE. Rozmowa z SŁAWOMIREM MIKLICZEM, kandydatem na burmistrza Sanoka z ugrupowania Demokraci Ziemi Sanockiej.

MARIAN STRUŚ: Gdy zabrakło Cię w gronie kandydatów w wyborach parlamentarnych, sanoczanie byli już niemal pewni, że wystartujesz w wyborach samorządowych jako kandydat KWW Demokraci Ziemi Sanockiej na stanowisko burmistrza miasta Sanoka. Czy to było wcześniejsze postanowienie?

Sławomir Miklicz

SŁAWOMIR MIKLICZ: Nie, otrzymałem propozycję startu w wyborach parlamentarnych, jednak wspólnie zdecydowaliśmy, że naszą kandydatką w nich będzie Marzena Dziurawiec i tak się stało. I wtedy też pomyślałem o kwietniowych wyborach samorządowych. Będę szczery, mnie zawsze było najbliżej do samorządów. Tutaj czuję się najlepiej.

Czy było coś, co umocniło Cię w tej decyzji?

Owszem, to była praca nad budżetem miasta na 2024 rok. Zobaczyłem, że Sanok podąża złą, wręcz niebezpieczną drogą. Brak kontroli nad zadłużeniem miasta, złe zarządzanie i niedoszacowany budżet sprawiły, że postanowiłem dać mieszkańcom inną, bezpieczną wizję kierowania miastem i gospodarowania naszymi pieniędzmi.

Wiesz, że wybory to nie będzie łatwa przeprawa. Mówi się, że największe szanse na zwycięstwo mają: Tomasz Matuszewski, obecny burmistrz i ty – jako kandydat Demokratów Ziemi Sanockiej. Decydując się na wejście do gry pokazujesz, że masz duszę sportowca i lubisz walczyć…

Gdy gra idzie o Sanok, o jego przyszłość, zamieniam się w wojownika. Będę walczył z całych sił o lepsze jutro dla naszego miasta. Będę przekonywał mieszkańców do zupełnie innej, lepszej wizji życia w Sanoku.

W Sanoku jesteś rozpoznawalny. Tu się urodziłeś, tu kończyłeś I Liceum Ogólnokształcące, pamiętają Cię też z czasów, kiedy byłeś wicemarszałkiem województwa i przewodniczącym Sejmiku Wojewódzkiego. Z ostatnich pięciu lat sanoczanie interesujący się życiem miasta zapamiętają Cię jako radnego rady miasta, toczącego ostre polemiki z obozem rządzącym, głównie z burmistrzem T. Matuszewskim. Dałeś się w nich poznać jako mocny i twardy rywal…

W tych dyskusjach rzeczywiście używałem twardych i mocnych argumentów, z którymi – moim zdaniem – burmistrz sobie nie radził. Bardzo często uciekał się do przytyków ad personam, które do dyskusji nic nie wnosiły. Odnoszę wrażenie, że przez całą kadencję Tomasz Matuszewski nie potrafił prowadzić merytorycznej polemiki i dlatego był często bardzo nerwowy.

Co chciałeś udowodnić w tych sesyjnych pojedynkach, które – transmitowane przez portal eSanok.pl – były z zaciekawieniem oglądane przez sanoczan?

Chciałem pokazać radnym i mieszkańcom, że należy inaczej zarządzać majątkiem i finansami, że w wielu sprawach należało wcześniej zasięgać opinii mieszkańców, a nie narzucać im rozwiązania i jedynie słuszną wizję. W Polsce, po 15 października 2023, te czasy już minęły i mam nadzieję, że wkrótce miną też w Sanoku.

Twoje najmocniejsze atuty, którymi chcesz przekonać do siebie wyborców…

Myślę, że wiedza, doświadczenie, skuteczność w działaniu i wizja przyszłości Sanoka, idąca w parze z codziennością i dbałością o bieżące sprawy. Ludzie muszą każdego dnia czuć się w swoim mieście dobrze, pulsując jego rytmem, a jednocześnie widzieć, że ich sprawy są także ważne dla rządzących.

Idąc do wyborów, wielu sanoczan będzie zadawało sobie pytanie: czy Sanok to miasto szybko rozwijające się, z dużymi perspektywami i jasno wytyczoną wizją przyszłości, czy też miasteczko będące w regresie, z ciągle malejącym potencjałem, starzejące się i z zmniejszającą się liczbą ludności. Jakie jest Twoje zdanie w tej ogromnie ważnej kwestii?

Sanok ma duży potencjał gospodarczy, turystyczny, dysponuje też ogromnym potencjałem ludzkim. W mojej ocenie, są one kompletnie nie wykorzystywane. Uważam, że Sanok winien być jednym z najatrakcyjniejszych miejsc w tym regionie, a jak na razie dużo traci na swej atrakcyjności, choćby przez zbyt wysokie koszty życia. Moim zdaniem, Sanok powinien się rozwijać zdecydowanie szybciej, poprzez realne, trafione inwestycje i faktyczną poprawę życia mieszkańców.

W najbardziej liczącym się w kraju piśmie samorządowym, jakim jest „Wspólnota”, w rankingu, w którym oceniano dynamikę rozwoju polskich miast, Sanok znalazł się dopiero w trzeciej setce. Lokalne media to przemilczały, a jak Ty byś skomentował ten wynik?

Ranking „Wspólnoty” oddaje rzeczywistą sytuację finansową i możliwości inwestowania poszczególnych miast. Uważam, że jest w pełni wiarygodny. Na przestrzeni ostatnich lat Sanok okupuje ostatnie miejsca w rankingu (szoruje po dnie) i to jest bardzo zły sygnał dla potencjalnych partnerów i inwestorów. Stąd jednym z pierwszych zadań, jeśli zwyciężę w wyborach, będzie ustabilizowanie finansów i odzyskanie potencjału inwestycyjnego.

Jedno z ostatnich miejsc Sanoka w rankingu bardzo szokuje mieszkańców. Obraz swego miasta budują oni na podstawie lokalnych przekazów medialnych, a te są dla Sanoka i jego włodarzy wyjątkowo korzystne…

Obraz kształtowany przez władze miasta na portalach społecznościowych oraz w mediach kontrolowanych przez burmistrza jest fałszywy. Stwarza pozory, że wszystko jest pięknie, a Sanok kwitnie i dynamicznie się rozwija. To jest złuda. Sytuację w mieście ocenił b. skarbnik, który w trakcie debaty budżetowej powiedział wprost, że zagrożenie wprowadzenia do Sanoka zarządu komisarycznego jest całkiem realne.

W takim razie, co może tchnąć ducha w ten uśpiony i tkwiący w miejscu Sanok?

Po pierwsze sanoczanie muszą uwierzyć, że przyszła władza jest w stanie pracować nad rozwojem Sanoka i osiągać tego efekty. Ja to deklaruję, podobnie jak i to, że w pracy tej będę opierał się na kapitale ludzkim sanoczan, o którym mam pełną wiedzę. Ożywienie i pozytywny efekt powinna przynieść współpraca z lokalnymi samorządami, którą bardzo szybko nawiążę. Chcąc „tchnąć ducha w uśpiony i tkwiący w miejscu Sanok”, musimy skutecznie sięgać po środki zewnętrzne, a inwestycje, które będziemy chcieli prowadzić, muszą być inwestycjami prorozwojowymi. Niewątpliwie, znacząco mogą mi w tym pomóc moje dobre relacje z osobami, które na szczeblu krajowym i wojewódzkim mają wpływ na rozdział wsparcia rządowego i unijnego. Wierzę, że uda mi się zbudować wokół Sanoka dobry klimat, przekonując wszystkich, że Sanok wart jest zainteresowania, zaufania, innymi słowy, że SANOK jest OK!

Stajesz do walki o fotel burmistrza z hasłem: „SANOK. REALNY ROZWÓJ”. Dlaczego takie wybrałeś? Nie jest ono zbyt przyziemne? Nie lubisz wizjonerstwa? A może właśnie potrzebna jest wizja Sanoka np. w 2050 roku?

Podkreśla ono słowo „realny”, a wybraliśmy go właściwie na życzenie mieszkańców Sanoka, którzy w trakcie rozmów, gdy wspólnie budowaliśmy program wyborczy DZS, mówili, że mają dość niezrealizowanych wizji i opowiadania o gruszkach na wierzbie. My oferujemy program, którego realizacja ma być lekiem na wszystkie problemy (na całe zło). My chcemy się zająć rzeczywistymi problemami i konsekwentnym, skutecznym ich rozwiązywaniem. Wizja jest zawsze potrzebna, ale musi iść w parze z bieżącą pracą. Mieszkańcy muszą poczuć, że ich problemy są rozwiązywane tu i teraz.

A teraz krótka piłka;

Jesteś zwolennikiem szerokich konsultacji społecznych?

Zdecydowanie tak!

Czy budowa mostu przez San ma szansę stać się czynnikiem miastotwórczym?

Mam duże wątpliwości. Odnoszę wrażenie, że most, który powinien łączyć, podzielił społeczeństwo. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłaby kładka rowerowo-piesza, proponowana jeszcze za rządów burmistrza Wojciecha Blecharczyka. Doskonale pamiętam świetny projekt, jaki wówczas powstał.

Czy dobrze się stało, że Sosenki, uważane za srebra rodowe Sanoka, poszły w prywatne ręce?

Czas pokaże, ale w tym przypadku byłem zwolennikiem dyskusji nad projektem opracowanym przez b. dyr. MOSiR-u, który zakładał zagospodarowanie Sosenek, jako tereny rekreacyjno-turystyczne dla sanoczan. Gdy szykowaliśmy się do dyskusji nad nim, burmistrz ogłosił decyzję o sprzedaży Sosenek.

Czy masz sposób, aby powstrzymać falę likwidowania się sklepów w centrum miasta?

To trudny temat, zwłaszcza, gdy dostajemy od burmistrza informację o budowie nowego, wielkiego centrum handlowego w dzielnicy Posada. Zdradzę jednak, że mamy pomysły na ożywienie centrum miasta i wierzę, że przełożą się one na zainteresowanie rozwojem handlu.

Kochasz sport. Jak widziałbyś rozwiązanie problemów rozwoju sportu; czy hokej na lodzie powinien być wizytówką i znakiem rozpoznawalnym Sanoka? Jeśli tak, to jak chciałbyś do tego doprowadzić?

Owszem, hokej jest wizytówką i znakiem rozpoznawczym Sanoka, dlatego w programie proponujemy wprowadzenie wsparcia dla sportu kwalifikowanego, uwzględniając w tym wyniki oraz wartość promocyjną poszczególnych dyscyplin. Pieniądze na ten cel pochodziłyby z corocznych odpisów z dochodów budżetowych.

Jedno z najpiękniejszych miejsc w centrum, jakim jest rozległy teren po b. Torsanie, wykorzystywane jest na wątpliwej klasy parking. Masz jakiś patent, aby to zmienić?

Jeśli będzie mi dane, podejmę rozmowy z właścicielem znacznej części tamtego terenu, pod kątem wykorzystania go na inwestycję o charakterze np. publiczno-prywatnym. W każdym razie, na pewno trzeba się tym zająć i liczę, że w tych rozmowach uda mi się znaleźć wspólny język z partnerem.

Hala targowa, usytuowana w sercu miasta, popada w ruinę i żaden z włodarzy nie potrafił zrobić z nią porządku. Czy naprawdę jest nie do ruszenia?

Zdecydowanie trzeba się tym zająć. Jest ciekawa koncepcja architektoniczna, ukazująca, że może to być jedno z ładniejszych miejsc centrum miasta. Potrzebne są do tego środki finansowe, o które będziemy zabiegać, bądź dobry inwestor. Zrobimy wszystko, aby to miejsce było ozdobą, a nie straszakiem Sanoka.

Nie ma Sanok szczęścia do współpracy z władzami powiatu. Zazwyczaj iskrzy na tej linii. Czy to tak już być musi?

Absolutnie nie i to pilnie musi się zmienić. Dotyczy to samorządu powiatu, jak też ościennych gmin. To są nasi partnerzy i tak ich postrzegam. Swoją rolę widzę jako realizatora dobrej współpracy i wspólnego realizowania celów służących zarówno sanoczanom, jak i mieszkańcom powiatu.

Od 15 października 2023 r. w Polsce sprawuje rządy demokratyczna Koalicja Obywatelska. Gdyby tak w Sanoku i w powiecie zwyciężyli Demokraci, to rokowałoby to dobrą współpracę. A gdyby tak jeszcze udało się skruszyć podkarpacki bastion PiS, to można by mówić o „autostradzie współpracy”. Czy w nowych polskich realiach te wszystkie układy będą jeszcze miały jakieś znaczenie?

Znaczenie będzie miało budowanie dobrych relacji i tworzenie korzystnego wizerunku naszego miasta. Uważam, że to powinno przynieść korzystny efekt, zwłaszcza przy współpracy z władzami rządowymi, a także z samorządem wojewódzkim, który jest mi szczególnie bliski i gdzie czuję się jak u siebie w domu.

Rozmawiał Marian Struś

Sfinansowano ze środków Komitetu Wyborczego Wyborców Demokraci Ziemi Sanockiej

źródło: materiały nadesłane

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułModernizacja kolejnych dwóch ulic w śródmieściu Kielc. Utrudnienia w ruchu przez cały kwiecień
Następny artykułProfesjonalne usługi wywozu papy, czystość i bezpieczeństwo na Twoim dachu