A A+ A++

fot. Massimo Paolone/Lapresse

Toms Skujins wrócił do ścigania na brukach, aby pomagać kolegom, ale kraksy Jaspera Stuyvena i Madsa Pedersena zostawiły zespół Lidl-Trek bez nominalnego lidera. W niedzielę podział ról nie jest jasny, ale, jeśli Łotysz dostanie wolną rękę, może być najlepszą szansą zespołu na dobry wynik we Flandrii.

32-letni Skujins w tym sezonie złapał wiatr w żagle w klasykach. Łotysz, który zwykle skupiający się na ucieczkach i pagórkowatych klasykach, w tym roku odnalazł się na brukach Belgii i jest jednym z kluczowych zawodników ekipy Lidl-Trek na flamandzkie wyścigi.

Jego występ na Omloop Het Nieuwsblad, gdzie trzymał się najlepszych i atakował z grupki Wouta van Aerta, zmienił plany startowe. Skujins wywalczył drugie miejsce w Strade Bianche, po czym pracował na kolegów w E3 Saxo Classic i Dwars door Vlaanderen, w tym pierwszym do mety dojeżdżając na ósmym miejscu.

Nie planowałem powrotu na bruki, serio. Miałem w planach Weekend Otwarcia, a potem ściganie w Kraju Basków i w Ardenach. A jestem tutaj. Zawsze przyjeżdżałem tu w roli pomocnika, nawet dziś będę wspierał Madsa i Jaspera. W tym roku mam jednak więcej możliwości, aby walczyć w finałach wyścigów

– powiedział Skujins w rozmowie z grupką mediów przed startem w E3 Saxo Classic.

Dla Łotysza to nie pierwsze przygody na bruku: Skujins w Belgii pojawiał się jako junior i jako orlik, młodzieżowy Wyścig Dookoła Flandrii kończąc na drugim (2011) i siódmym (2013) miejscu. W wyścigu elity startował tylko trzy razy: w 2016, 2020 i 2022.

Zawsze cieszyłem się klasykami w Belgii, dobrze szło mi w nich w kategorii młodzieżowej. Zawsze miałem talent do klasyków, ale forma uciekała po maju. Tym razem mam za sobą udaną zimę: nie chorowałem, treningi poszły dobrze, dlatego forma przyszła wcześniej

– zaznaczył.

Zacząłem dokładać intensywne sesje treningowe wcześniej niż zwykle. Poprzednio podchodziłem do tego ostrożnie. Te wyścigi są nieco inne: wielu zawodników opuściło weekend otwarcia, więc mamy tu inną stawkę. Czuję się jednak lepiej niż podczas pierwszych klasyków, więc mam nadzieję, że uda się przeprowadzić podobną akcję, tym razem zakończoną wynikiem: moim lub ekipy

– oceniał przed próbą generalną ścigania we Flandii.

Skujins na mecie E3 Saxo Classic. fot. Agnieszka Małgorzata Torba / rowery.org

Toms Skujins przed startem w E3 Saxo Classic formę ocenił jako lepszą niż podczas Omloop Het Nieuwsblad, ale zaraz po wyścigu nie miał najlepszych odczuć. W deszczowej pogodzie Łotysz był w lub tuż za czołową grupką i pracował na drugie miejsce Jaspera Stuyvena.

Plan na Ronde van Vlaanderen był prosty – ustawić Stuyvena lub Madsa Pedersena na pozycji do walki z Mathieu van der Poelem i Woutem van Aertem.

Na dzień przed największym wyścigiem w Belgii taktyka ta jest już nieaktualna: Van Aert leczy złamane kości, Stuyven jest po operacji obojczyka, a szlify Pedersena stawiają pod znakiem zapytania jego występ w wiosennym monumencie.

Skujins, drugi kolarz Strade Bianche, wjeżdża zatem na (nie)znane drogi. Jeśli Pedersen nie będzie w stanie walczyć, może dostać wolną rękę, aczkolwiek potencjalne włączenie się do walki o pozycję w czołówce “Flandrii” to spore przestawienie się: nie tylko z pomocnika na zawodnika chronionego przez pomocników, ale przestawienie się na podejmowanie większego ryzyka.

Moim celem jest pomoc ekipie w wygraniu wyścigów, tylu ile damy radę. Nie ma znaczenia, który z nas wygra. Ekipa oczekuje ode mnie, że będę z najlepszymi w finale. Ten wyścig [E3 Saxo Classic] jest nieco bardziej skomplikowany, bo jest jeden kluczowy moment. Jak przegapisz ten moment, to nie będziesz z przodu. Dla mnie pozycjonowanie… nie powiem, że jest problemem, ale jest wyzwaniem, bo nie jestem takim wariatem jak niektórzy, bo nie ryzykuję życia [w walce]. Chcę być w czołówce, nawet jeśli będę musiał gonić

– Skujins szczerze nakreślał granice swoich możliwości.

Co ciekawe, pierwszym wyścigiem WorldTour w karierze Skujinsa była właśnie setna edycja Ronde van Vlaanderen (2016),

Pamiętam ostatni wjazd na Stary Kwaremont, zapach piwa. Myślałem wtedy, że gdybym miał w ręku alkomat, to pipczałby od początku do końca podjazdu

– przyznał z uśmiechem, pytany o wspomnienia z wizyty na trasie “Flandryjskiej Piękności”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGość Marka Chrzanowskiego – Piotr Wyszyński
Następny artykuł„Sokółka moje miasto”. Hiphopowy utwór zachęca do głosowania na kandydata na burmistrza [WIDEO]