Były dumnie prezentowane na paradach Dnia Zwycięstwa i miały bez problemu zniszczyć każdy zachodni czołg. Szybko okazało się, że “chluba Putina” to konstrukcja niedopracowana, która nawet po blisko dziesięciu latach od oficjalnej prezentacji nie jest gotowa do wojny. Czy to się właśnie zmienia?
Po “kampanii marketingowej”, na jaką mogły liczyć T-14 Armata, wszyscy spodziewali się szybko zobaczyć je na ukraińskim froncie. Tymczasem mijały kolejne miesiące, a czołgów wciąż nie można było nigdzie dostrzec. Pierwsze informacje o ich pojawieniu się w oddziałach rosyjskich dotarły do nas w lipcu ubiegłego roku, kiedy to agencja TASS, powołując się na swoje anonimowe źródła w kompleksie wojskowo-przemysłowym, napisała o ich udziale w jednej z bitew.
Miały to być “głębokie testy bojowe, sprawdzające zdolności kilku jednostek, aby zobaczyć, jak poradzi sobie czołg. Następnie wycofano je z linii frontu”. Tak czy inaczej, było to pierwsze bojowe użycie T-14 Armata, które nie przyniosło jednak żadnego przełomu w wykorzystaniu tego rozwiązania w Ukrainie, chociaż teoretycznie czołgi powinny nadawać się idealnie do tego zastosowania.
Pocisk APFSDS Vaccum-1 ma przecież bez problemu przebić Leoparda czy Abramsa, pancerz reaktywny oraz system aktywnej obrony ochronić go przed zniszczeniem, a napęd pozwalający osiągnąć prędkość aż 90 kmh, zostawić w tyle każdy współczesny czołg podstawowy. No właśnie, kluczowe jest “teoretycznie”, bo w praktyce nie dość, że Rosja wyprodukowała dotąd tylko niedużą liczbę jednostek, to T-14 Armata ma jeszcze swoje problemy… wiele problemów.
Jego produkcja, eksploatacja i serwis są bardzo drogie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z czołgiem niedopracowanym. Jeden z rosyjskich żołnierzy, który miał okazję go przetestować, przekonywał w styczniu tego roku na Telegramie, że model posiada kilka istotnych błędów konstrukcyjnych i jest po prostu “złomem”, więc “albo z 10 lat nad nim posiedzimy, żeby zrobić czołg, a nie zabawkę, albo zaczniemy robić od nowa”.
Wygląda jednak na to, że Kreml wybrał pierwszą opcję, bo na poligonie w Kazaniu miały odbywać się niedawno próby “poprawionego” T-14 Armata z działem 2A82. Do testu użyto pocisku czołgowego 3UBK2 … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS