Mimo iż dziś w nocy do obejrzenia było tylko cztery spotkania, to zestawienia kompletnie to rekompensowały. Warriors, którzy walczą o udział w play-in, wygrali z Miami Heat, a Klay Thompson zdobył 28 punktów. Najwięcej działo się w spotkaniu Lakers-Bucks, gdzie potrzebne były dwie dogrywki. Ekipa z Los Angeles odrobiła aż 19 punktów straty w samej czwartej kwarcie, by do tego doprowadzić, a Austin Reaves był dziś nie do zatrzymania, 29 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. Kolejne ważne zwycięstwo zanotowała także Oklahoma City Thunder, pokonując na wyjeździe Pelicans, a Mavs bardzo pewnie zwyciężyli w starciu z Sacramento Kings.
MIAMI HEAT – GOLDEN STATE WARRIORS 92:113
Statystyki
- Nie można ukryć, że to było bardzo ważne spotkanie dla obu zespołów, ponieważ Golden State Warriors czują coraz mocniej oddech Houston Rockets na swoich plecach, natomiast Heat chcieliby ominąć fazę play-in. Dziś gospodarze mieli jednak utrudnione zadanie, ponieważ w składzie brakowało m.in.: Jimmy’ego Butlera, ale również Tylera Hero, czy Kevina Love. To nie przekreśliło tego spotkania w kontekście walki, ponieważ sama pierwsza kwarta była wygrana przez Heat 26:24, a stery przejął Bam Adebayo (9 oczek).
- Prawda jest taka, że gospodarze w pierwszej połowie mieli sposób na GSW, czego idealnym dowodem jest utrzymanie przewagi dwóch oczek do momentu zejścia na przerwę. Cały czas Adebayo notował przyzwoite minuty, ale warto też wspomnieć o Haywoodzie Highsmithie, który w pierwszej połowie miał 13 punktów i 5/5 z gry. Natomiast wszystko, co dobre kibice na Kaseya Center mieli już za sobą, ponieważ kolejne dwie kwarty Warriors pokazywali swoją koszykówkę. W samej trzeciej kwarcie udało im się zbudować już 10 oczek przewagi, czego w żaden sposób nie oddali do samego końca. Był moment, gdy Heat wrócili na sześć oczek, ale to był chwilowy zryw. Z końcową syreną różnica punktowa wynosiła już 21.
- Tym samym Warriors odnieśli swoje 19 zwycięstwo na wyjeździe i tutaj warto zaznaczyć, że w tym momencie radzą sobie lepiej poza domem (19-15) niżeli we własnej hali (18-19). Do końca sezonu regularnego nie pozostało wiele, więc Curry i spółka mogą stać się drugą w historii drużyną, która mimo ujemnego bilansu w domu, kończy rozgrywki z dodatnim ogólnym bilansem. W tym spotkaniu właśnie w Warriors warto wyróżnić Klaya Thompsona, ponieważ trafił 28 punktów na 55% skuteczności. 18 oczek dołożył Kuminga, a po 17 Wiggins oraz Curry. Jeśli chodzi o ekipę Heat, to najlepiej prezentował się Bam Adebayo (24 punkty), ale również Haywood Highsmith (15 punktów).
MILWAUKEE BUCKS – LOS ANGELES LAKERS 124:128
Statystyki
- W przypadku tego spotkania to drużyna przyjezdnych miała o wiele więcej do wygrania. Los Angeles Lakers chcieli odskoczyć Warriors w tabeli, ale także zbliżyć się do 6. miejsca na zachodzie, a z drugiej strony Bucks już raczej ma świadomość, że drugie miejsce w konferencji wschodniej będzie należało do nich. Mimo tych założeń, to gospodarze znakomicie weszli w to spotkanie i już po pierwszej kwarcie wypracowali sobie aż 16 punktów przewagi. Lakers nie byli w stanie zniwelować tej straty w pierwszej połowie, która zakończyła się rezultatem 58:42. Po tych 24 minutach, Giannis miał na swoim koncie już 17 punktów i 11 zbiórek, w dodatku na 80% z gry.
- Trzecia kwarta wcale nie wyglądała inaczej i tak naprawdę na początku ostatniej odsłony przewaga gospodarzy wynosiła już 19 oczek, co mogło wskazywać, że mamy po zabawie. Jednak Lakers wcale nie powiedzieli ostatniego słowa i byli w stanie wykonać niesamowity powrót do wyniku. Nieco ponad 7 minut do końca i sygnał do gry daje bez wątpienia Austin Reaves, natomiast za nim podąża także Anthony Davis (11 punktów w czwartej kwarcie). Nagle przewaga Bucks topnieje i mimo chwilowego zrywu, na 43 sekundy do końca mamy remis 101:101. Obie ekipy miały okazję skończyć ten mecz w ostatnich sekundach, lecz rzutów nie trafiali Giannis i Reaves.
- Wówczas była już jasność, że do wyłonienia zwycięzcy, będzie potrzebna dogrywka, a jak się później okazało, nie jedna. Pierwsze dodatkowe minuty to walka punkt za punkt, lecz trójka Dinwiddiego pozwoliła objąć prowadzenie Lakers. Jednak na 13 sekund do końca, po pięknie rozprowadzonej piłce na obwodzie, trójkę z narożnika trafił Lillard, wydawało się, że będzie już po meczu, ale rzuty wolne wykorzystał Russell. Druga dogrywka nie była już tak obfita w punktowanie, a rzut Austina Reavsa z dystansu poniekąd utorował drogę Lakers do zwycięstwa, po odrobieniu aż 19 punktów w czwartej kwarcie.
- W przypadku gospodarzy świetny mecz zanotował Giannis Antetokounmpo, ponieważ do 29 punktów dołożył 21 zbiórek i 11 asyst. 27 oczek na koncie zanotował w tym spotkaniu Damian Lillard, a 21 dorzucił Malik Beasley. Lakers grali dziś bez LeBrona, lecz nie stało to na przeszkodzie, by wygrać. Największy udział w tym dziele miał Austin Reaves, kończący ten mecz z linijką: 29 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. Aż 52 minuty rozegrał dziś Anthony Davis (34 punkty i 23 zbiórki).
NEW ORLEANS PELICANS – OKLAHOMA CITY THUNDER 112:119
Statystyki
- Kolejne bardzo ciekawe starcie w kontekście tabeli konferencji zachodniej, ponieważ OKC będzie walczyło do samego końca o pierwsze miejsce, natomiast Pelicans są tuż za plecami Clippers. Spotkanie samo w sobie zapowiadało się na bardzo wyrównane i takie też było, choć z pewnymi falami zdobywania punktów. Pierwsza kwarta prawie na remis, z delikatną jednopunktową przewagą na korzyść gospodarzy, natomiast kolejna odsłona już trochę odmieniła. SGA zdobył w niej 10 oczek, a sama Oklahoma zdołała odskoczyć na 15 punktów, dzięki czemu mogli znacznie spokojniejsi schodzić do szatni na przerwę.
- Gdy po zmianie stron goście dalej powiększali swoją przewagę, można było myśleć, że to spotkanie rozstrzygnie się na dużo przed końcową syreną. Jednak sytuacja zaczęła się zmieniać przy stanie 74:90, kiedy to Pelicans zanotowali run 14:0, sprawiając, że wraz z euforią kibiców OKC miało już tylko 2 oczka przewagi. Wówczas spotkanie zaczęło się od nowa i to właśnie gospodarze byli na fali. W czwartej kwarcie zobaczyliśmy remis, a niedługo później to właśnie Zion i spółka objęli prowadzenie. Powrót do wyniku był świetnym kopem motywacyjnym, lecz wydaje się, że Pelicans trochę za szybko uznali, że ten mecz jest wygrany. Niecałe trzy minuty do końca i prowadzenie 112:107 okazało się tylko złudne. W ostatnich akcjach to OKC zdobywało punkty, ostatecznie wygrywając różnicą siedmiu.
- Trener Oklahomy City Thunder nie ukrywał, że roztrwonienie takiej przewagi nie powinno mieć miejsca, lecz także podkreślił, że to ważna lekcja dla jego młodej ekipy – Musimy radzić sobie z wieloma różnymi sytuacjami podczas spotkań i myślę, że nasi zawodnicy po prostu pokazali wielką wytrzymałość i opanowanie. Szczególnie na terenie rywala, przeciwko twardo grającym rywalom – powiedział Mark Daigneault.
- Dziś bardzo dobre spotkane rozegrał Jalen Williams, notując 26 punktów. 25 oczek dołożył Josh Giddey, natomiast obolały po ostatni meczu Shai Gilgeous-Alexander rzucił w tym meczu 24 punkty. Po stronie Pelicans bez wątpienia dowództwo na parkiecie przejął Zion Williamson, który do 29 oczek dołożył także 10 zbiórek. CJ McCollum co prawda miał na koncie 23 oczka, jednak nie mógł się w tym spotkaniu wstrzelić, ponieważ trafił 8 z 24 oddanych rzutów.
SACRAMENTO KINGS – DALLAS MAVERICKS 96:132
Statystyki
- Patrząc na przebieg poszczególnych spotkań tego wieczoru, to zdecydowanie najmniej działo się właśnie w Sacramento. Kings dość dobrze weszli w to spotkanie, ponieważ prowadzenie w pierwszej kwarcie stracili dopiero pod koniec, natomiast nie była to zbyt duża strata. Druga kwarta też nie wskazywała na wynik, który jest widoczny powyżej, ponieważ po 24 minutach Dallas Mavericks prowadzili 58:53. Był to niezwykle istotny mecz w kontekście tabeli konferencji zachodniej, ponieważ obie ekipy chcą uniknąć fazy play-in. Głównym powodem, dla którego Mavs koniec końców wygrało tę część oraz w konsekwencji całe spotkanie, był Luka Doncić. Właśnie do przerwy zdobył 26 ze swoich 28 punktów w całym spotkaniu.
- Decydujący wpływ na końcowy rezultat miała niewątpliwie trzecia kwarta. W ekipie Mavs dowodzenie przejął Kyrie Irving, ale też cała drużyna popisywała się skutecznością, ponieważ trafili 6 trójek (67%). Kings kompletnie stracili moc w swoich poczynaniach i gdy rzucali na poziomie 33.3% z gry, nie mogli utrzymać dystansu. Kolejne trafione próby gości i nagle przewaga z 5 oczek wzrosła do aż 25. Tak naprawdę już wtedy było po spotkaniu, a wynik ulegał zmianie jedynie na korzyść Mavericks. Ostatecznie skończyło się na 36 punktach różnicy, co świadczy o znakomitej formie Dallas w tym meczu.
- Wyróżnić należy duet Doncić oraz Irving, którzy zdobyli kolejno 28 i 24 punkty. Bardzo dobrze spisywał się również Hardaway Jr, notując 22 oczka w całym spotkaniu. Po stronie Kings najwięcej punktów zdobył Keegan Murray (17), natomiast swoje 55. double-double z rzędu zanotował Domantas Sabonis (12 punktów i 11 zbiórek). Jednak sam zawodnik na pewno nie jest pocieszony faktem, że aktualnie Kings znajdują się na 7. pozycji, przez co będą do samego końca walczyć o bezpośredni awans do play-offów, bez fazy play-in.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS