Już za kilkadziesiąt godzin Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak w centrum Nairobi – stolicy Kenii – ruszą do Rajdu Safari i tym samym rozpoczną siódmy sezon współpracy na szczeblu światowego czempionatu.
Duet ORLEN Rally Team przystępuje do tegorocznej rywalizacji jako obrońcy lauru w WRC 2 Challenger. Program startów – poza wspomnianym Safari – zakłada sześć kolejnych rund i tym samym Kajetanowicz ze Szczepaniakiem spełnią regulaminowe maksimum siedmiu występów. Sześć najlepszych wyników będzie miało znaczenie dla końcowego dorobku.
W myśl powiedzenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia, Kajetanowicz pozostał wierny Skodzie Fabii RS Rally2. Obsługą samochodu zajmie się hiszpańska stajnia RaceSeven, z którą współpracę nawiązano w sezonie 2020.
W rozmowie z Motorsport.com popularny „Kajto” opowiedział m.in. o przygotowaniach, celach na tegoroczny sezon, miłości do „dzikiej” Afryki oraz koncepcji Rally2 „Plus”.
Motorsport.com [M.com]:– Pierwszy start w roku to szczególny moment. Cała praca, nazwijmy to, poboczna została zakończona i teraz trzeba wykorzystać jej owoce na odcinkach. To już twój siódmy sezon w WRC, szósty z pełnym programem w WRC 2. Ekscytacja czy rutynowe podejście do kolejnej kampanii?
Kajetan Kajetanowicz [KK]: – Ja nadal kocham się ścigać, więc o żadnej rutynie nie może być mowy.
– Jeśli podchodziłoby się do kolejnego sezonu jak do czegoś zwyczajnego, to krótko mówiąc, nie byłoby się w stanie robić tego dobrze. A już w mistrzostwach świata to na pewno by się nie udało. Na tym poziomie pełne zaangażowanie to podstawa. Później, w trakcie sezonu, następuje weryfikacja. Widać to na poszczególnych oesach, rajdach. Oczywiście pojawią się sytuacje, na które nie masz wpływu, ale to zaangażowanie generalnie widać.
– Jestem podekscytowany. Bez dwóch zdań. Podchodzę do tego, jak do premierowego sezonu w mistrzostwach świata. Czuję presję, stres. Nie da się go całkowicie wyeliminować, choć dążę do tego. On też ma swoje plusy, chociaż oczywiście wolałbym, żeby go było mniej. To też wynika chyba z poczucia odpowiedzialności.
– Tak, bardzo się cieszę, że kolejny rok mogę rywalizować na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że nadal będziemy dokonywać fajnych rzeczy, także dla polskiego motorsportu. Za jego rozwój i popularność też w pewnym sensie czuję się odpowiedzialny, zwłaszcza po tylu latach.
M.com: – Rozmowy o finansach na kolejny sezon pewnie nigdy nie są łatwe. Czułeś jednak w minionych tygodniach, że masz całkiem solidną kartę przetargową w ręku w postaci triumfu w WRC 2 Challenger?
KK: – Wyniki zawsze pomagały i z pewnością zdobycie mistrzostwa świata jest czynnikiem, który ma wpływ na współprace partnerskie. Jednak tych czynników jest oczywiście więcej, a same rozmowy o finansach nigdy nie są łatwe. Pamiętajmy, że czasy się zmieniają, więc trzeba dopasować się do potrzeb naszych partnerów, również tych, z którymi współpracuję już od dawna. Ich zapotrzebowanie przecież też się zmienia. Często jest tak, że my korzystając ze swojego doświadczenia i rozeznania dopasowujemy się do nich, wyprzedzamy ich potrzeby. Mam partnerów z różnych branż i po prostu konieczne jest czucie ich wizji i planów. Później staramy się przedstawić już konkretne propozycje. Przygotowujemy się więc nie tylko do samych rozmów z partnerami, ale planujemy także późniejsze działania.
– Przerwa między sezonami w mistrzostwach świata jest bardzo krótka, a kompletowanie budżetu zawsze pochłania trochę czasu. Przyzwyczaiłem się do tego i to akceptuję, co nie oznacza, że nie chciałbym zacząć kiedyś od Rajdu Monte Carlo [śmiech].
Kajetan Kajetanowicz, Maciej Szczepaniak, Skoda Fabia RS Rally2
Autor zdjęcia: Marcin Snopkowski
M.com: – Wspomniana przerwa to nie tylko starania o budżet, ale także budowanie formy. Przy okazji prezentacji tegorocznego oklejenia przyznałeś, że chyba nigdy nie pracowałeś tak ciężko. To wynik analizy poprzedniej kampanii i wniosku, że można było zrobić coś więcej lub lepiej? A może przykład dla pozostałych członków zespołu?
KK: – Myślę, że każdy z wymienionych powodów odegrał tu swoją rolę i jest w nim sporo prawdy. To, że do tego sezonu przygotowywałem się równie ciężko, jak do poprzednich lub nawet ciężej, nie oznacza, iż nie mogłem zrobić czegoś jeszcze lepiej. I pod tym względem zawsze czuję pewien niedosyt, zawsze mam potrzebę zrobienia więcej.
– Jeśli więc dostrzegacie, że przygotowywałem się bardzo intensywnie, zarówno psychomotorycznie i fizycznie oraz pod każdym innym względem, żeby być gotowym to… macie rację! Na pewno motywacji mi nie brakuje, chociaż nie jest tak, że kompletnie nie ma trudnych chwil czy dołków. Dotychczas jednak szybko udawało mi się z nich wyjść czy nawet wyskoczyć.
M.com: – A umiesz sam siebie pochwalić i docenić, to co zrobiłeś? Powiedzieć: „Kajetanowicz, było naprawdę dobrze”. Żart sprzed ceremonii mety w Japonii o tym, że na dojazdówce myślałeś już o kolejnym sezonie nie do końca okazał się być żartem, bo wydaje się, że ten wir przygotowań od razu cię pochłonął. Po sukcesie chyba należy się nagroda, a nie wiem czy takową sobie sprawiłeś.
KK:– Lubię zjeść [śmiech]. I w tej kwestii też mam jeszcze trochę do zrobienia, bo czasami się zapominam i zjem coś, co nie do końca jest zdrowe. I takie są moje nagrody [śmiech].
M.com: – Po minionym sezonie też taka była?
– Co chwila mam takie nagrody [śmiech]. Ale bardziej serio, też sporo tych kalorii spalam, więc nawet te nagrody, jeśli trochę obciążają, szybko jestem w stanie je spalić.
M.com: – Już mówiąc bardziej poważnie. Chyba chwila radości, zapomnienia, celebracji jest ważna, zwłaszcza gdy na wynik ciężko się pracowało.
KK: – Jeśli zajmujesz się czymś, czymkolwiek, w taki sposób, jak ja, jak my, czyli dajesz z siebie wszystko i robisz to na wysokim poziomie – nie muszą to być rajdy samochodowe czy sport, ale każda dziedzina życia – chcąc rywalizować z najlepszymi na świecie, musisz oczekiwać od siebie dużo i wiele też poświęcać.
– Ja się z tym pogodziłem. Dopóki będę mógł robić to, co robię, i będę to mógł robić na najwyższym poziomie, będę się starał zawsze do tego podchodzić tak samo. Nie ukrywam, że jest to bardzo trudne. Mam rodzinę, z którą uwielbiam spędzać czas i właśnie z tego cennego czasu najczęściej muszę rezygnować.
– Jednak udało mi się teraz pobyć trochę z bliskimi i jestem szczęśliwy. Wydaje mi się też, że gdy rywalizujesz w tego rodzaju sporcie, takie chwile doceniasz jeszcze bardziej. Każda taka minuta jest podwójnie ważna. I to chyba taki najkrótszy opis tego, jak wygląda może życie. Dominuje ciężka praca, której w całości nie jestem w stanie wam pokazać, choć w mediach społecznościowych i tak sporo się dzieje [śmiech].
M.com: – Safari – napisano o nim wiele, powiedziano jeszcze więcej, ale to nadal rajd nieporównywalny z niczym innym. Miłość do Afryki w pełni?
KK: – Ja tę Afrykę chyba jednocześnie kocham i nienawidzę. Kocham Rajd Safari ze względu na buzującą non stop adrenalinę, koloryt, przygodę. A nienawidzę, ponieważ nigdy nie mogę pojechać tam tak, jakbym chciał pojechać „normalny” rajd. Tam jest to wyjątkowo trudne. Po prostu nie można pojechać na 100 procent, jeśli chcesz zwiększyć swoje szanse na dojechanie do mety.
– Kocham też Safari bo to taka gra, bardzo dużo nieprzewidywalnych rzeczy, poniekąd zabawa z dynamitem. Nigdy do końca nie wiemy, co się wydarzy. Trudno uwierzyć, jak mocno ta droga może się tam zmienić zarówno między zapoznaniem z trasą i rajdem, jak i między dwoma przejazdami oesu. Podczas rekonesansu nie sposób wychwycić wszystkich pułapek. Na tym rajdzie szyja długa jak u żyrafy gra wielką rolę. I szeroko otwarte oczy.
– Dzieje się naprawdę sporo i większości nie da się nawet zapisać w notatkach, nie sposób wszystko zapamiętać i muszę reagować na bieżąco, ponieważ tak naprawdę ani na tych notatkach, ani na pamięci nie powinno się tam w 100 procentach polegać. Dlatego też uwielbiam ten rajd, ponieważ jest taki inny.
M.com: – Biorąc pod uwagę, że Safari i tak byłoby w waszym kalendarzu startów, wolałbyś je mieć później czy jest to właściwy rajd na zrzucenie rdzy po zimie?
KK: – Nie mam na to wpływu, więc nawet się nad tym nie zastanawiałem. Biorę ten rajd i dostosowuję się do sytuacji. W poprzednich latach zaczynaliśmy od innych i też było w porządku. Wierzę, że będzie dobrze.
M.com: – Zmiana terminu jest istotna także ze względu na aurę. Teoretycznie mamy szczyt pory deszczowej, więc wody może być dużo więcej niż w poprzednich edycjach. Zerkasz nerwowo w prognozy?
KK: – Nie nerwowo, ale zerkam. Głównie dlatego, że przed deszczowym odcinkiem trzeba wykonać sporo innych czynności. Odpowiednio przygotować siebie oraz samochód do błotnistego oesu.
M.com: – Słynna szczotka do ubikacji spakowana?
KK: – Szczotka bardziej przydaje się gdy mamy dużo fesz-feszu i piachu z kolein. Chociaż na błocie pewnie też warto ją mieć. Na pogodę jednak nie mam wpływu, ale domyślam się, jak trudno może być, gdy cały rajd będzie deszczowy. Mieliśmy okazję przejechać jeden czy dwa odcinki, gdy wody pojawiło się naprawdę dużo. Robi się dosłownie armagedon. Jazda staje się całkowicie nieprzewidywalna.
M.com: – Nie wiem czy można powiedzieć, że Afryka była dla was do tej pory łaskawa, ale na pewno dominują miłe wspomnienia. Dwie wygrane w WRC 2 z rzędu. Dodają one pewności i pozwalają zaliczyć się do grona faworytów?
KK: – Przepisy się nie zmieniły. W WRC 2 jesteśmy klasyfikowani na tych samych zasadach, co kierowcy fabryczni, których w tym roku jest jeszcze więcej. Nawet w Challengerze szanse nie do końca są równe, ponieważ w stawce walczą zawodnicy wspierani przez fabryki. Mamy Nikołaja Griazina (Citroen), Nicolasa Ciamina (Hyundai) czy Samiego Pajariego (Toyota). Ja fabrycznym kierowcą nie jestem. Musimy mierzyć się też z dostępnością czy raczej brakiem dostępu do nowości. Walczymy nie tylko z samymi załogami, ale też know-how, jakie mają wielkie zespoły, zatrudniające czasem i po kilkaset osób.
– To nie jest tak, że się nadmiernie asekuruję. Spójrzmy na Toksport, który firmuje zgłoszenie kilku mocnych kierowców. Nawet mniej zorientowani kibice wiedzą, jak ściśle współpracują oni ze Skodą, która czysto teoretycznie nie wystawia zespołu fabrycznego. Jednak odcinki Rajdu Safari zostały sprawdzone i nadal są kontrolowane przez inżynierów ze Skoda Motorsport. A taki przywilej otrzymują od FIA tylko zespoły fabryczne. Inny przykład to kolejny rywal z naszej stawki, który jest rodzinnie powiązany z kierowcą fabrycznym z „dużego” WRC, a jeszcze inny może liczyć na wiedzę ekipy Hyundaia. Nie chodzi o to, aby narzekać, ale by uświadomić, jakie detale potem decydują o wyniku, zwłaszcza, gdy nierzadko na 30-kilometrowym oesie różnice są w granicach 5 sekund.
– Trzeba się z tym pogodzić i robić swoje. Oczywiście czerpię dodatkową satysfakcję, gdy czasami uda nam się kogoś z fabryki „kąsnąć”. Nie jest to jednak celem samym w sobie. Jeśli pytasz mnie czy za wszelką cenę będę walczył z kierowcami fabrycznymi, odpowiedź brzmi nie.
M.com: – Będę się jednak upierał, że przejechanie z sukcesem dwóch edycji Safari, nabycie wiedzy, co może wytrzymać, a czego może nie wytrzymać auto Rally2 oraz wyniesiona z poprzednich lat kontrola tempa mogą być ważnymi czynnikami.
KK: – Oczywiście, że tak. Tyle, że jadąc na Rajd Safari musisz spodziewać się niespodziewanego. I to bardziej niż na każdej innej rundzie mistrzostw świata. Na pewno postaram się tak, jak zwykle się staram. Taktycznie również. Trzeba też pamiętać, że mistrzostwa świata nie zdobywa się na Rajdzie Safari, ale dopiero po siedmiu startach.
M.com: – Czy plany na resztę sezonu są już sprecyzowane? Wizję na sezon na pewno już masz. Zarys musiał powstać, choćby ze względów logistycznych.
KK: – Dokładnie. Wizję oczywiście w głowie mam, ale podobnie jak coraz większa liczba kierowców, którzy myślą o zdobyciu tytułu i nie zdradzają swoich planów, my też tego nie robimy. I to od wielu lat. A ponadto jeszcze nie wszystkie decyzje zapadły, więc nie chciałbym się teraz tym dzielić.
– Trzeba patrzeć na to, co będzie się działo. Coraz więcej kierowców zaczyna mówić o taktyce. Nawet ci, którzy jeszcze w zeszłym roku przekonywali, że nie kalkulują. Ale mnie to cieszy. Oznacza to, że to, co robiliśmy przez ostatnie lata, stało się poniekąd też inspiracją dla innych.
– Ścigamy się na najwyższym poziomie, a strategia jest obecna w każdym sporcie. Począwszy od królowej motorsportu, jak na nią mówią, czyli Formuły 1. Tam bywa ona najważniejsza.
M.com: – Patrząc z perspektywy czasu, zeszłoroczny występ jako „zerówka” w ORLEN 79. Rajdzie Polski był czymś więcej niż sprawdzeniem nowego samochodu i przygotowaniem do Sardynii?
KK: – Wtedy absolutnie nie wiedziałem, że „Polski” będzie rundą mistrzostw świata. Chodziło, tak jak wtedy mówiliśmy, o trening przed Sardynią i zapoznanie się z nowym samochodem oraz spotkanie z kibicami. A przejechanie całej trasy Rajdu Polski jako załoga funkcyjna, kontrolująca bezpieczeństwo na oesach, było ważnym i cennym doświadczeniem.
M.com: – Pakiet techniczny na sezon pozostał ten sam. Skoda Fabia RS Rally2 i RaceSeven. Były jakieś poważne propozycje, które zmusiły do głębszego zastanowienia?
KK: – Każdego roku zastanawiam się, co zrobić, aby się lepiej przygotować. Nie chodzi tylko o mnie, ale też o to, aby cały zespół był gotowy, a podejmowane decyzje okazały się słuszne. Nie upieram się, że zawsze decyduję najlepiej, ale jak widać do tej pory to wszystko działa.
– Tu też odniosę się do jednego z pierwszych pytań o wyczekiwanie na kolejny sezon. Z boku to wydaje się, że po prostu przeskakujemy z sezonu na sezon i robi się to łatwo. Jednak za tym stoi wiele pracy, a szef zespołu musi poruszyć wiele wątków i je ze sobą połączyć. Mamy fajny team. Jak w każdym, borykamy się z trudnościami, pojawiają się spory, ale też jesteśmy ludźmi, którzy wskoczyliby za siebie w przysłowiowy ogień. Robimy to z pasją, ale też czerpiemy z tego przyjemność. Wtedy lepiej się też pracuje.
– Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tak już jesteśmy jako ludzie skonstruowani. Uważam też jednak, że jesteśmy mądrym zespołem. Myślę, że bez tego nie bylibyśmy w stanie utrzymywać się tak długo na fali, jak to robimy. A to też jest ważne – utrzymanie poziomu przez długi czas.
– Bycie skutecznym to efekt dużego zaangażowania, ale nie jestem w tym sam. W zespole mam równie ambitnych ludzi, którzy też znają moje oczekiwania i standardy. Wspólnie staramy się te wyniki utrzymywać, także w mediach, co ma również przełożenie na popularyzację rajdów w Polsce, a to jest dla mnie osobiście bardzo ważne.
M.com: – Stabilizacja w najbliższym otoczeniu jest ważna. Nie wyklucza natomiast zmiany samochodu czy tunera…
KK: – To też jest trudna decyzja, zresztą jak każda, która może nie tyle jest decydująca, co ma ogromny wpływ na wyniki.
– Stajnia czy zespół jest prywatny i dlatego dużą uwagę przywiązujemy do tego, żeby sprostał moim oczekiwaniom. A te są duże. Jednak do tej pory to się udawało. Zespół jest ambitny, ale bez wsparcia fabryki. Cały czas jesteśmy Dawidem walczącym z Goliatem.
– Zmienić na inny prywatny zespół to też niemałe ryzyko. Z RaceSeven odnosiliśmy duże sukcesy i z nimi kontynuuję współpracę. Jednak za każdym razem staram się sprawić, aby było lepiej, a w naszych relacjach obie strony pozostały odpowiednio zmotywowane. Samochód też może być lepszy. Zawsze da się coś poprawić.
– Mam nadzieję, że ta, jak i inne decyzje, które podejmuję, okażą się słuszne. Jak wiemy, dobrych decyzji się nie pamięta i mam nadzieję, że tych również nie będę.
Kajetan Kajetanowicz, Maciej Szczepaniak, Skoda Fabia RS Rally2
Autor zdjęcia: Marcin Snopkowski
M.com: – Miałeś chwilę, aby przyjrzeć się propozycjom i pomysłom FIA na najbliższą, techniczną przyszłość mistrzostw świata? Zaproponowana koncepcja Rally2 „Plus” byłaby dla ciebie interesująca?
KK:- Jeśli jest okazja ścigać się szybszym samochodem za stosunkowo niedużo większe pieniądze, to z pewnością jest to fajna opcja. Każdy chciałby jechać szybciej.
– Z tego co jednak wiem, na razie skończyło się jedynie na zapowiedziach, a regulamin będzie najwcześniej w czerwcu. W każdym razie informacje te przyjąłem z zainteresowaniem, chociaż oczywiście pozostaję skoncentrowany na tym, co mamy w tym roku.
M.com: – Rally 2 „Plus” połączono z Rally1 „Minus”. Downgrade królewskiej klasy to właściwa droga, biorąc pod uwagę nie tylko statystyki dotyczące listy zgłoszeń, ale też widowisko oferowane widzom na odcinkach?
KK: – Dopóki nie ma sprecyzowanych przepisów nie można zakładać, że ta walka między Rally1 „Minus” i Rally 2 „Plus” będzie. Może w określonych warunkach? Może na niektórych odcinkach? Niewykluczone, że będzie ciekawiej, a o to przecież nam wszystkim chodzi.
– Rozmowa powinna się toczyć z głównymi zainteresowanymi. Jeśli mnie pytasz: „Co sądzisz o mocniejszych Rally2”, odpowiem – super. Według zapowiedzi to kilka czy kilkanaście tysięcy euro za pakiet i mamy dużo szybszy samochód.
– Natomiast, gdy pytanie jest o Rally1 i wycofanie hybrydy, powiem tak – w porządku, skoro uważacie, że to poszło w złą stronę i umiecie wyciągnąć wnioski, to po prostu porozmawiajcie z tymi, którzy już wydali ogromne pieniądze na rozwój tych samochodów i mają zaplanowane kolejne prace na wiele miesięcy do przodu. Poza tym warto rozmawiać też z głównymi aktorami tego widowiska, czyli zawodnikami, którzy przecież wymieniają się też opiniami z kibicami przyjeżdżającymi na rajdy.
– Z drugiej strony, jeśli wszystko zostało poparte porządną analizą i zmiany wydają się konieczne, to nie trzeba z nich rezygnować tylko dlatego, że będą trudne. Alternatywą jest tkwienie w tym, co mamy obecnie.
M.com: – A jak z twojej perspektywy, zawodnika z WRC 2, wygląda obecna kondycja mistrzostw świata?
KK: – Uważam, że warto pochwalić promotora mistrzostw. Podczas każdego rajdu, w którym startujemy, dostrzegam ich zaangażowanie i starania o to, aby to widowisko było na najwyższym poziomie. Cechują się sporą kreatywnością i fajnie to wygląda.
– Pamiętajmy, że rajdy są trudne do pokazania, ale oni cały czas próbują coś dokładać. Starają się, aby ten sport nie kojarzył się tylko z samochodami. Chcą poniekąd uczynić z kierowców aktorów i sprawić, aby ludzie się z nimi utożsamiali.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS