A A+ A++

Nietypową wystawę otwarto w piątek w Galerii Pod Arkadami. Cały wcześniejszy dzień studentki i studenci Pracowni Sztuki w Przestrzeni warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych krążyli po mieście, fotografując pojedyncze słowa z ulicznych szyldów i napisów. Ułożone z nich zdania złożyły się na wystawę „Słowa miasta”. To eksperymentalne działanie zorganizowane po raz pierwszy i w Łomży również bez precedensu. Zaskakujące okazało się również to, że jeden z autorów wystawy tuż przed jej otwarciem zaprotestował przeciwko temu, co sam współtworzył.

– Wystawa „Słowa miasta” jest bardzo ciekawym projektem, przeprowadzonym przez Pracownię Sztuki w Przestrzeni z Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, której założenia – począwszy od przyjazdu do Łomży, wykonanie fotografii, po dobór słów i stworzenie ekspozycji – stanowią w dużej mierze nawiązanie do metody surrealistów – pisma automatycznego. Metody bazującej na podświadomym wyborze i przyciąganiu – mówi kierowniczka galerii Kaja Kozon. 

– Pomysł przyszedł z takiej mojej refleksji na temat słów, czy różnego rodzaju tekstów, które pojawiają się w przestrzeni miasta, w którym ja mieszkam – przybliżał genezę projektu „Słowa miasta” dr hab. Maciej Duchowski, prowadzący Pracownię Sztuki w Przestrzeni warszawskiej ASP. – Nie mówię tu o takich rzeczach, które są ogólnodostępne wszędzie, typu reklamy jakichś bardzo dużych firm, tylko o różnych, lokalnych napisach, które się w jakiś sposób zauważa i czyta, czasami patrzy się na nie bezmyślnie. Wdrukowują się one w świadomość, w umysł i pamiętam je z przestrzeni niedużego, podwarszawskiego miasta, w którym mieszkam; są jakby podświadomą tożsamością tego miejsca, takim nie do końca zdefiniowanym, charakterystycznym polem dla danego miasta, danego miasteczka, itd. Wydało mi się to interesujące i namawiałem studentów, żeby szukali takich przejawów napisów, których nie znajdują w swoim mieście. 

Katarzyna Biwald, Marcelina Cychol, Antonina Kalinowska, Paweł Kopaczewski, Mikołaj Kuźmicz, Anna Radzimińska i Oskar Wiater, pod kierunkiem Macieja Duchowskiego oraz asystenta Sebastiana Winklera, przez cały czwartek krążyli po Łomży, wykonując zdjęcia pojedynczych słów z szyldów, ulicznych napisów, reklam czy ogłoszeń. – Polegało to na tym, że studenci wczoraj przez cały dzień chodzili po mieście – mówił Maciej Duchowski. – Penetrowali różnego rodzaju miejsca, zaułki; niekoniecznie takie, które są turystycznie rozpoznawalne, ale również takie, gdzie osoba z zewnątrz rzadko się pojawia. Fotografowali przejawy słów, słowa, które występują w przestrzeni publicznej, czyli byli kimś w rodzaju poszukiwaczy, łowców słów. 

Efekt tej wytężonej pracy to 450 zdjęć, które zostały wydrukowane i studenci w piątek od rana dokonywali ich wyboru oraz układali je w dłuższe lub krótsze zdania, które zawisły na ścianach galerii MDK-DŚT. – Był to pewnego rodzaju eksperyment pracy kolektywnej – nie krył Maciej Duchowski. – Oni wszyscy na co dzień są malarzami, młodymi artystami, którzy pracują solo. Tak więc taka praca kolektywna, gdzie autor jest podzielony na siedem, jest dla nich pewnego rodzaju nowością. Odbyła się pewna demokratyczna, nazwijmy to wymiana zdań, pewien rodzaj konfliktu nawet z tego wyniknął, ale na końcu studenci zgodzili się, jak to ma wyglądać, czy jaką formę ma przyjąć, jakie słowa następują po jakich słowach i wszyscy to jakoś zaakceptowali. 

Jednak nie do końca, ponieważ Oskar Wiater wywiesił w galerii swoisty protest, pisząc w nim:

„NIE ZGADZAM SIĘ. Nie zgadzam się z przesłaniem. Wystawa jest świetnym przykładem tego, że ARTYSTA to indywidualista i praca w kolektywie to coś, co ZABIJA IDEE. Sztuka w ówczesnych czasach stawia na uniwersalizm i w pewien sposób ma zamiar wzbudzać ambiwalentne uczucia, mimo to nie można jej tworzyć wbrew swoim przekonaniom. Oczywiście taka podburzająca forma wypowiedzi jest czymś, co daje pole do dyskusji, dlatego, jako że jest to moje pierwsze działanie, w którym biorę udział, chcę wyrazić sprzeciw do haseł, które wspólnie utworzyliśmy. VETO. Oskar Wiater”.

Ów protest „ARTYSTY” (cudzysłów, ponieważ internetowa wyszukiwarka milczy na temat jego twórczych i artystycznych dokonań) wydaje się jednak niezrozumiały i co najmniej dziwny, skoro uczestniczył on w projekcie od początku, biorąc udział w całym procesie twórczym. Zaprotestował jednak niedługo przed otwarciem wystawy, kiedy była ona już gotowa. Od razu nasuwa się więc pytanie, dlaczego nie zrobił tego na którymś z wcześniejszych etapów, choćby tworzenia poszczególnych zdań, czy montażu już ustalonych kolektywnie treści, bo różnica zdań może wystąpić zawsze, ale w tym przypadku tak późny protest przeciwko temu, co również się tworzyło, wygląda groteskowo. Wystawa tymczasem jest bardzo interesująca, pokazuje bowiem przestrzeń miasta z perspektywy pojedynczych słów, które stały się punktem wyjścia do stworzenia zupełnie nowych zdań, pełnych nowych treści, a nawet uniwersalnych, ponadlokalnych komunikatów. 

Warto sprawdzić to osobiście i dać się zaskoczyć – wystawa jest czynna do 22 kwietnia. 

– Szpaler zdjęć, rozmieszczony na ścianach galerii, tworzy labirynt znaczeń, w którym my sami możemy dostrzegać te czy inne słowa i już każdy z osobna, wykorzystując tę samą metodę, co studenci – możemy odnajdywać własne zdania – podsumowuje Kaja Kozon. – Graficzna forma zdjęć, zróżnicowanie czcionek, kolorystyka, a ostatecznie cała forma ekspozycji przenosi słowa miasta – te podskórne – wpisane w rytm ulic, budynków i reklam do innej przestrzeni, skłaniając nas do zauważenia ich obecności. Sam fakt, że zdjęcia nie są z innego miejsca niż z samej Łomży sprawia, że wchodzimy z tą wystawą w pewien rodzaj relacji – gdy rozpoznajemy dane miejsca skąd słowa były uchwycone. Ten efekt czyni nas odbiorców – uczestnikami sztuki zaangażowanej.

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: MDK-DŚT

Podziękowania za współpracę dla Kai Kozon 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpotkanie z przyszłością: Policjanci edukują maturzystów w Wadowicach
Następny artykułNajlepsze sieci handlowe w Polsce. Biedronka poza pierwszą dziesiątką. „Stare sztuczki w nowej rzeczywistości”