A A+ A++

Na okładce pierwszego wydania książki Sławomira Kopera “Wielcy szpiedzy w PRL” widzimy archiwalne zdjęcie Ryszarda Kuklińskiego eskortowanego przez rosłych mężczyzn w ciemnych okularach z przewieszonymi przez ramię krótkimi karabinami maszynowymi. W najnowszym wydaniu na okładce książki oraz audioooka znajduje się twarz Stanisława Mikulskiego z kultowego serialu “Stawka większa niż życie”.

Natomiast do zapoznania się z niniejszą recenzję “Wielkich szpiegów PRL” zachęca Marcin Dorociński, który wcielił się w postać Ryszarda Kulińskiego w filmie “Jack Strong”. Na postaci historyczne zaczynamy patrzeć przez pryzmat popkultury.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozdział poświęcony Kuklińskiemu zamyka książkę Sławomira Kopera. To zrozumiałe, że historię najsłynniejszego szpiega PRL autor pozostawił na koniec. Jest ona dość dobrze znana, więc Koper skupił się na pikantnych elementach życiorysu szpiega CIA o pseudonimach Jack Strong i Mewa, który przekazał Amerykanom tysiące tajnych dokumentów Układu Warszawskiego.

Autor przytacza słowa generała Kiszczaka: “Uchodził za niezłego kogucika. Stale wywoził do lasu sekretarki, maszynistki i inne atrakcyjne kobiety. Nie afiszował się z tym, ale pozwalał wszystkim dostrzec, że jest z tych, co to lubią na boku. (…) Te panienki były mu potrzebne do ubezpieczenia wyjazdów do skrytek. Wystarczyło tylko się szybko i niepostrzeżenie schylić, podnieść wydrążony kamień (ulubiony sposób Amerykanów na kontakt), który znajdował się w umówionym miejscu”.

Wydaje się jednak, że nie wszystkie pozamałżeńskie intymne kontakty z kobietami Kukliński traktował tak instrumentalnie (w jego przypadku dobra przykrywka to była kwestia życia i śmierci). O romansach i kochankach Jacka Stronga, a także nieszczęśliwej miłości można się więcej dowiedzieć słuchając audiobooka “Wielcy szpiedzy w PRL”, który dostępny jest w serwisie Audioteka.pl. Dodajmy, że wnikliwi badacze doliczyli się kilkunastu (“raczej bliżej dwudziestu niż dziesięciu”) nieformalnych dłuższych związków pułkownika z kobietami.

Inną bardzo ciekawą postacią, która w Polsce Ludowej prowadziła działalność szpiegowską był Jerzy Pawłowski. Przyszły agent wywiadu CIA urodził się w 1932 roku. W wieku 12 lat brał udział w Powstaniu Warszawskim dostarczając powstańcom żywność i papierosy. Podczas ewakuacji w okolicach stadionu Legii stracił oko. Po wojnie, rozkopując okopy, znalazł oficerską szablę. W 1948 roku słuchając relacji z igrzysk olimpijskich w Londynie postanowił zająć się szermierką. Treningi rozpoczął w klubie ZKS Ogniwo. Kilkanaście lat później został uznany szablistą wszech czasów.

Pawłowski był multimedalistą mistrzostw świata oraz igrzysk. Władze PRL były dumne, że w mają takiego olimpijczyka (tylko Irena Szewińska zdobyła dla Polski więcej medali), który, będąc zawodnikiem Legii Warszawa, miał etat w LWP (dosłużył się stopnia majora). Tymczasem Pawłowski już od czasu igrzysk w Tokio był agentem CIA o pseudonimie Paweł. Szablista został zwerbowany podczas pobytu w USA. Przekazywał Amerykanom głównie informacje personalne i towarzyskie o osobach z kręgów polityczno-wojskowych. W gruncie rzeczy nie mające żadnej wartości.

Jako szpieg Jerzy Pawłowski był przeciwieństwem Kuklińskiego. Trener szermierki Andrzej Przeździecki wspominał: “Składał się on jakby z dwóch części: Jerzego Pawłowskiego sportowca i Pawłowskiego człowieka. Jeśli chodzi o sportowca, to był to sportowiec wielkiej klasy. Jeśli chodzi o Pawłowskiego człowieka, to od samego początku naszej znajomości stwierdziłem, że jest to egoista, niezwykle łasy na pieniądze”.

Pawłowski w pewnym sensie był podwójnym agentem. Od połowy lat 50., będąc w dyspozycji Wojskowych Służb Wewnętrznych, prowadził działania kontrwywiadowcze w kręgach sportowych. Z audiobooka “Wielcy szpiedzy w PRL” dowiadujemy się, że głównie donosił na swoich znajomych. O ich kontaktach zza granicą, o zamiarach ucieczki na Zachód, o podejrzanych interesach i dodatkowych źródłach dochodu.

Z racji częstych wyjazdów zagranicznych związanych z uprawianiem sportu, decydenci polskiego wywiadu dostrzegli w Pawłowskim dobry materiał na szpiega. Został więc wysłany z misją do RFN, aby skontaktować się z siecią agentów. Ze wspomnień szablisty wynika, że czuł, że odgrywa ważną rolę w działaniach wywiadu PRL. Było jednak inaczej, bo służby zakończyły z nim współpracę w 1962 roku. Dwa lata później został zwerbowany przez CIA.

Dziwna to była agenturalna współpraca. Na początku olimpijczyk mógł być postrzegany jako oficer Wojska Polskiego, który może posiadać informacje wojskowe, tymczasem wiemy, że mundur nosił wyłącznie jako zawodnik Legii. Pawłowski wybrał dla siebie kryptonim “Paweł”, a pod tym pseudonimem był znany w środowisku sportowym! Nie chciał też za swoją szpiegowską działalność pobierać od CIA pieniędzy (otrzymał jedynie małe kwoty, tzw. zwrot kosztów). Do dziś trudno odpowiedzieć na pytanie, po co mistrzowi szabli była współpraca z Amerykanami?

Finał tej historii znajdziemy oczywiście w audiobooku “Wielcy szpiedzy w PRL”. A także taką ciekawostkę: “W zacieraniu śladów po szabliście wszech czasów posunięto się nawet do usunięcia jego nazwiska z piątej księgi ‘Tytusa, Romka i A’Tomka’. Pierwotnie tytułowi bohaterowie w Muzeum Sportu podziwiali ‘szablę mistrza Pawłowskiego’. W kolejnych wydaniach była to już ‘szabla mistrza Zabłockiego'”.

W 52. odcinku podcastu “Clickbait” rozwiązujemy “Problem trzech ciał” Netfliksa, zachwycamy się “Szogunem” na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUrząd Miasta Gdynia organizuje konferencję edukacyjną przeciwko fake newsom dla młodzieży
Następny artykułMZ uelastyczni zasady uwzględniania certyfikatów akredytacyjnych przy ustalaniu ryczałtu