Kanwą orzeczenia, które na łamach „Rzeczpospolitej” opisała Aleksandra Tarka jest sprawa przedsiębiorcy, który zajmował się sprzedażą hurtową i detaliczną aut osobowych oraz furgonetek. Podatnik kupował używane auta w UE i odsprzedawał je w Polsce. Sprzedaż była dokumentowana m.in. fakturami „w procedurze marży”.
W trakcie kontroli urzędnicy dopatrzyli się, że przedsiębiorca niewłaściwie zastosował opodatkowanie w systemie VAT marża do umów, które nie odzwierciedlały rzeczywistej transakcji. Uznali, że zachodzi uzasadniona obawa niewykonania zobowiązania, a brak zabezpieczenia może utrudnić lub udaremnić pobór zaległości, w związku z tym wydano zabezpieczenie na majątku podatnika i jego żony na prawie 300 tys. zł.
Tymczasem podatnik przekonywał, że żadnym oszustem nie jest, a fiskus wybiórczo potraktował dowody i bezpodstawnie sięgnął w jego przypadku po zabezpieczenie. Miały o tym świadczyć m.in. przelewy do Belgii na okoliczność zapłaty za zakupy samochodów czy oświadczenia sprzedawców potwierdzające sprzedaż.
W pierwszej instancji przedsiębiorca wygrał. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał co prawda, że podstawą faktyczną zabezpieczenia może być wykazanie przez fiskusa, że podatnik jest nieuczciwy i dokonuje transakcji ze świadomością brania udziału w procederze oszukańczym, który ma na celu zmniejszenie zobowiązań podatkowych. Co więcej, fiskus uprawdopodobnił możliwość zakwestionowania prawidłowości rozliczeń skarżącego na potrzeby zabezpieczenia ewentualnych przyszłych zobowiązań. WSA uznał jednak, że podejrzenie wadliwości transakc … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS