Architekci skarżą się na bardzo długi czas oczekiwania na pozwolenie na budowę. Wskazują termin 65 dni jaki obowiązuje w ustawie i podają przykłady gdzie niektóre inwestycje czekają już ponad 700 dni. Problemem są braki kadrowe, ale także braki we wnioskach.
Przez opóźnienia w decyzjach przepadło 500 tys. zł dofinansowania na odbudowę Domu Doktora po pożarze. – Mieszkam po sąsiedzku. Widziałem pożar i pomagałem w wynoszeniu dzieł sztuki. Wspólnie z Agatą Wolak postanowiliśmy, że trzeba działać i zrobić dokumentację, żeby ubiegać się o jakiekolwiek środki, bo trzeba to skosztorysować. To są skomplikowane procedury. Pożar był w listopadzie. My 20 grudnia złożyliśmy już projekt o pozwolenie na budowę. Prosiliśmy z racji tego, że jest to sprawa publiczna, żeby została załatwiona sprawnie, bo jednocześnie ubieraliśmy się o dotację z ministerstwa. Teraz dostaliśmy informację, że jeśli nie uzupełnimy wniosku o pozwolenie na budowę, to wniosek odrzucą. Wiemy, że nie zdążymy tego zrobić w terminie 7 dni bo sprawa nie została do tej pory zakończona w starostwie – mówi Jan Słowik Sułkowski, architekt z Zakopanego.
Architekci jako powód tak dużych opóźnień widzą braki kadrowe, ale także system zarządzania wydziałem. – Na to się składa wiele czynników. Na pewno braki kadrowe, ale też inspektorzy zagłębiają się w sprawy, które nie są w ich kompetencjach. Nie powinny ich dotyczyć. To powoduje, że sprawy się wydłużają. Później są absurdy, gdzie jesteśmy wzywani do uzupełniania dodatkowych informacji, uzupełnień o rzeczy które nie są wpisane w ramy prawne. To są prywatne interpretacje poszczególnych inspektorów – zaznacza Maciej Kubicki, architekt z Białki Tatrzańskiej. – Tu jest potrzebny pełny reset. Nie da się wszczepić komórki, która to uratuje. Pani Agnieszka, która była zastępcą kierownika wydziału nie powinna zostać naczelnikiem. Przez lata była zastępcą i również miała wkład w to, że ten wydział działa jak działa, nie ujmując jej wiedzy i doświadczeniu. Jednak pełniła tą funkcję i trzeba za to ponieść odpowiedzialność – dodaje.
Przedstawiciele Starostwa Powiatowego w Zakopanem zapewniają, że dokładają wszelkich starań, aby sytuację poprawić. – Zmagamy się z problemem etatów już dłuższy czas. Rotacja na stanowiskach urzędniczych od 2021 roku, to 26 osób – mówił Marek Możdżeń, sekretarz starostwa powiatowego, który wyszedł z urzędu na spotkanie z architektami. – Jest taka praktyka od lat, że w ramach zgodnego współdziałania z projektantami uzupełnianie dokumentów odbywało się przez telefony, czy maile. To wszystko poszło za daleko i w złą stronę. Projektanci chcąc się wywiązać przed inwestorem i składają projekty niekompletne, niespełniające wymogów. Informują, że projekt jest złożony i czeka w starostwie. Po sprawdzeniu okazuje się, że projekt ma bardzo duże braki. Postanowienia o poprawieniu projektu mają po 15 punktów i więcej – zaznacza Piotr Bąk, starosta tatrzański dodając, że trzeba będzie dokonać w tym temacie zmian. Bardzo prawdopodobne, że wnioski, które nie będą kompletne będą od razu odrzucane.
Architekci, którzy przybyli pod starostw tatrzańskie wskazują na straty jakie ponoszą przez opóźniające się czasem latami pozwolenia na budowę. – Umowy zależnie od biura są różnie skonstruowane, ale większość ma tak, że pieniądze za wykonaną pracę otrzymuj dopiero po wydaniu decyzji o pozwoleniu na budowę. Łatwo sobie można policzyć jak wartość tego pieniądza, którą 5 lat wcześniej ustalimy z klientem spada – mówi Maciej Kubicki, architekt z Białki Tatrzańskiej.
Architekci liczą, że po wyborach pojawią się radykalne zmiany, które pozwolą im na szybsze uzyskiwanie pozwoleń.
e/r
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS