Czytaj też: Nowy boom w turystyce. “Same biura podróży nie mogą uwierzyć w te wzrosty”
Tak, ale co to ma wspólnego z podróżowaniem?
To się wpisuje w trendy, które dotyczą również podróżowania w 2024 roku. Chodzi o tzw. „go-casions”, czyli wyjazdy z konkretnej okazji. Oczywiście okazją może być przejście na emeryturę albo adopcja psa, ale widać też, że zatęskniliśmy za byciem częścią wspólnoty. Stąd uczestniczenie w wydarzeniach z grupą osób o podobnych wartościach i zainteresowaniach. Kinoteka to świetnie pokazała i podobnie będzie w podróżach.
Chcemy przeżywać kolektywnie, ale w towarzystwie osób, które myślą i interesują się tym samym. W ostatnich latach stół świąteczny, nad którym ścierały się poglądy polityczne babci i wnuczki nie były przyjemnym doświadczeniem. Ale już spotkanie w Kinotece osób pozytywnie przeżywających to samo, jest czymś dobrym i poszukiwanym. Będziemy wyjeżdżać, żeby przeżywać doświadczenia wspólnie. Czy jest to tropienie wilków w Puszczy Białowieskiej, czy kolektywne morsowanie — tego będziemy poszukiwać. Sama czekam na kolejny sezon „Stranger Things” i kiedy to się w końcu wydarzy, bardzo chciałabym zabrać ludzi jak ja podzielających zachwyt nad tym serialem, żebyśmy oglądali go na dużym ekranie w jakimś klimatycznym pensjonacie. Nawet przez całą noc.
To by było chyba męczące? Google parę miesięcy temu ogłosiło, że zanotowali ogromny wzrost zapytania „dlaczego jestem zmęczony”. Branża hotelowo-turystyczna ma na to odpowiedź?
Odpowiedzią jest tzw. sleeping tourism, czyli podróżowanie, któremu towarzyszyć ma wysypianie się. Nazwa powstała niedawno, ale duże sieci hotelowe już jakiś czas temu dostrzegły taką potrzebę. Przekonałam się o tym ostatnio, gdy kładąc się spać w jednym z hoteli, zauważyłam przy łóżku fiolkę z olejkiem lawendowym z instrukcją jak z niego skorzystać, aby się lepiej spało. Są hotele, które proponują całe menu poduszkowe specjalnie dla osób, które chcą się po prostu wyspać. Czyli wiedzą na przykład, że wolą spać na twardym albo na miękkim, a hotel pozwala, aby sobie taką opcję wybrać. Kilka tygodni temu byłam w Tatrach w jednym z pensjonatów, gdzie zapytano mnie, czy wolę spać na twardym, czy miękkim materacu, ponieważ są w stanie to do mnie dostosować.
Na Zachodzie niektóre sieci hotelowe zatrudniają nawet „dyrektorów od snu”, którzy mają zadbać o komfort osób cierpiących na bezsenność i za doradztwo w tym obszarze. Np. co do temperatury, zapachów, muzyki itp. Na Slowhopie też już mamy gospodarzy, którzy reklamują się tym, że można u nich spać w ciszy, w całkowitej ciemności, w lnianej pościeli, na poduszkach wypełnionych gryczaną łuską itp. Można nawet sobie poduszkę kupić i zabrać do domu. Zresztą tacy gospodarze małych miejsc mają tu duże pole do popisu, bo nie muszą zatrudniać dyrektora od snu. Z bardzo bliska obserwują gości, dużo z nimi rozmawiają, wyczuwając ich potrzeby i są bardziej zwinni we wprowadzaniu takich udogodnień.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS