Kto twierdzi, że nie zna stanu the morning after, ten jest zwykłym hipokrytą. Suchość w ustach, helikoptery w głowie, odzież porozrzucana po całym mieszkaniu, wyładowany telefon i poczucie, że coś poszło nie tak.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Kto twierdzi, że nie zna stanu the morning after, ten jest zwykłym hipokrytą. Suchość w ustach, helikoptery w głowie, odzież porozrzucana po całym mieszkaniu, wyładowany telefon i poczucie, że coś poszło nie tak, a drogi powrotnej do domu zrekonstruować nie sposób.
The Morning After – Śniadania w ciężkich chwilach
Za nami mrok, przecinany strzępami obrazów z ekstatycznej zabawy w nadzwyczaj miłym towarzystwie, jakieś obtarcia na butach i ślady na koszuli. W kieszeni pomięta karteczka z nieznanym numerem telefonu, w ustach nieświeży oddech, w głowie poczucie, że z tego liminalnego stanu wybawić może wyłącznie solidne śniadanie. Najlepiej obfite, najlepiej poza domem, bo lodówka pusta. I przede wszystkim bez ograniczeń czasowych, bo człowiek po ciężkich nocnych przejściach nie pilnuje wyroków zegara.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS