Synod nt. znaczenia synodalności wydaje się koronnym dziełem Franciszka i z pewnością to dzieło będzie się starał doprowadzić do końca. Papież pragnie uczynić Kościół bardziej synodalnym, to znaczy znacznie bardziej wspólnotowym, gdzie każdy czuje się odpowiedzialnym za jego misję i jest w nią zaangażowany. A przede wszystkim otwartym na głos Ducha Świętego i nowe „znaki czasu”. 13 marca przypada 11. rocznica wyboru kard. Jorge Mario Bergoglio na papieża.
Wołanie o duszpasterskie nawrócenie
Nauczanie papieża Franciszka od momentu jego wyboru jest skoncentrowane na duszpasterskiej reformie Kościoła, tak aby mógł on skuteczniej pełnić misję we współczesnym świecie. Kontynuuje więc priorytet nowej ewangelizacji, zaproponowany przez poprzedników, ale wzbogaca go o kilka nowych wątków.
W swej programowej adhortacji „Evangelii gaudium” Franciszek mówi o konieczności duszpasterskiego bądź „pastoralnego nawrócenia”, co odnosi się do wszystkich kościelnych struktur, od Kurii Rzymskiej poczynając, a na zwykłej parafii czy klasztorze kończąc. Chodzi mu o to, aby te wszystkie podmioty stały się znacznie bardziej misyjne, czyli otwarte i wychodzące ku ludziom – na wszelkie peryferie tego świata, który wydaje się coraz bardziej zagubiony.
Apeluje więc o przejście od „duszpasterstwa zachowawczego” do znacznie bardziej otwartego i zdecydowanie misyjnego. Podkreśla, że dziś – wobec zupełnie nowych wyzwań jakie stawia świat – nie wystarczy być uczniem Chrystusa, choćby najwierniejszym, ale należy być „ uczniem-misjonarzem”. Aby to stało się możliwe, papież zachęca do przeprowadzenia w Kościele – na każdym jego szczeblu – procesu „rozeznania, oczyszczenia i niezbędnej reformy”.
Jest przekonany, że reformy – i to zasadniczej – wymaga sposób głoszenia Ewangelii. Chodzi mu o nowy sposób przekazu człowiekowi żyjącemu dziś w zrelatywizowanym jak nigdy otoczeniu kulturowym, pozbawionym trwałych fundamentów. Jest przekonany, że dzisiejszy człowiek jest uodporniony na sztywny przekaz doktrynalny, ale – sam będąc zagubionym i poharatanym – oczekuje od Kościoła przede wszystkim wsparcia.
Towarzyszenie i rozeznawanie
Franciszek silny akcent przywiązuje do „towarzyszenia”, jako istotnej metody duszpasterskiej. Podkreśla, że wszyscy jesteśmy w drodze. I na tej trudnej drodze ku zbawieniu, Kościół ma towarzyszyć, służyć pomocą we właściwym „rozeznawaniu”, tak aby człowiek był w stanie wybrać właściwy kierunek. Tak więc postawa „towarzyszenia” i pomocy w „rozeznawaniu” musi, wedle Franciszka, cechować współczesne duszpasterstwo.
Egzystencjalne peryferie
Zgodnie z podstawową zasadą nowej ewangelizacji Franciszek powtarza nieustannie, że nie można czekać aż ludzie przyjdą, ale trzeba ich szukać wychodząc na „egzystencjalne peryferie” świata. Słynna jest jego metafora o „drzwiach otwartych” i „drzwiach zamkniętych” Kościoła, jaką wygłosił podczas jednej z kongregacji kardynalskich poprzedzających konklawe, na którym został wybrany. „Jeśli Kościół nie wyjdzie sam z siebie, aby głosić światu Ewangelię, wtedy obraca się wokół siebie, wtedy będzie chory” – mówił. Kreślił obraz Jezusa zamkniętego w Kościele, który może usilnie pukać do drzwi od środka, aby pozwolono mu wyjść na zewnątrz. Ostrzegał przed „egocentrycznym Kościołem, który rości sobie prawo do zatrzymania Jezusa dla siebie i nie dopuszcza do tego, aby wyszedł On do innych”. Przy okazji zauważa, że szczególnie istotnym elementem misji dziś, jest wnikanie w „tajemnicę ludzi opuszczających Kościół”.
Szpital polowy
Stąd Kościół ma być „szpitalem polowym” dla wszystkich zranionych, pogubionych i szukających sensu, miejscem otwartym na każdego oraz gdzie ludzkość może leczyć swe rany. Dla Franciszka miłosierdzie Boże jest centralną prawdą chrześcijańskiego przesłania. Jest przekonany, że dzisiejszy świat w sposób szczególny potrzebuje Bożego Miłosierdzia. Dlatego 2016 rok ogłosił Nadzwyczajnym Rokiem Świętym Miłosierdzia.
Kościół zapraszający – inkluzywny
Pragnąc, aby Kościół leczył rany ludzkości, apeluje, by był bardziej „inkluzywny”, to znaczy zapraszający ponownie tych, którzy stoją na uboczu, bądź żyją w sytuacjach nieregularnych. Wiele miejsca Franciszek poświęca temu w swej adhortacji o rodzinie „Amoris laetitia”. A dostrzegając problemy osób rozwiedzionych, które weszły w nowe związki, zachęca kapłanów do towarzyszenia im w tej trudnej sytuacji. Istotą towarzyszenia ma być pomoc w „rozeznawaniu” swej sytuacji w świetle zasad wiary. Do kapłanów apeluje więc o „rozeznanie duszpasterskie pełne miłości miłosiernej, która zawsze gotowa jest zrozumieć, przebaczyć, towarzyszyć, czekać, a przede wszystkim włączać”. Wyjaśnia, że „możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna, albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej”. Dodaje, że „w pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentów”, ale dopiero po długim i wnikliwym rozeznaniu sytuacji.
Temat ten wywołał jedną z największych burz w trakcie pontyfikatu. Zarzucano papieżowi, że „niejako tylnymi drzwiami” chce zmienić moralną doktrynę Kościoła. Tymczasem Franciszek nie pragnie zmiany doktryny i nieustannie podkreśla, że stoi na jej gruncie. Natomiast – i na tym chyba polega specyfika jego linii – postuluje aplikację doktryny w sposób bardziej otwarty na sytuacje nadzwyczajne, wobec których proponuje (w pewnych indywidualnych i dobrze rozeznanych na forum wewnętrznym przypadkach), pewne złagodzenie rygorów.
Wymagania wobec duchownych
W swej posłudze Franciszek stara się być przede wszystkim ojcem, ale jest ojcem bardzo wymagającym wobec podwładnych, a szczególnie tych pełniących określone funkcje w Kościele. Nie przysparza mu to przyjaciół.
Znamy jego przemówienia do pracowników Kurii Rzymskiej kiedy z uporem przypominał, że każdy potrzebuje osobistej relacji z Chrystusem, bez której kapłan staje się biurokratą. Mówił o grożącym kapłanom „duchowym Alzheimerze”, polegającym na zapomnieniu osobistej historii spotkania z Chrystusem. A w to miejsce wkrada się rywalizacja i próżna chwała, a także groźba „duchowej schizofrenii”, polegającej na prowadzeniu podwójnego życia. Inną chorobą są, zdaniem Franciszka, plotki, podlizywanie się przełożonym, obojętność na innych, grobowa mina z brakiem poczucia humoru, kumulowanie dóbr materialnych czy izolowanie się w grupkach.
O Kościół synodalny
Wszystkie te wątki papieskiego nauczania jak w soczewce zbiegają się w zwołanym przez papieża XVI Zgromadzeniu Ogólnym Synodu Biskupów, zaplanowanym na trzy lata, a odbywającym się pod hasłem: „Ku Kościołowi synodalnemu: Komunia, uczestnictwo, misja”.
Z synodem tym Franciszek wiąże olbrzymie nadzieje, będąc przekonany, że najwyższy czas, by Kościół stał się znacznie bardziej synodalny. Jest przekonany – jak podkreśla – że „droga synodalności jest drogą, której Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia”. Chodzi w niej o nowy sposób funkcjonowania Kościoła: oparty na wewnętrznym dialogu, na wzajemnym wysłuchiwaniu się, na większej otwartości na ludzi świeckich i znacznie większym ich zaangażowaniu. A przede wszystkim na otwarciu na nowe inspiracje Ducha Świętego i na właściwym odczytywaniu „znaków czasu”, drogą wsłuchiwania się w Jego głos, który mówi nie tylko poprzez hierarchię, ale i cały wierny lud.
Nowością obecnego synodu, co zrealizowane zostało w jego pierwszej fazie, jest więc wysłuchanie całego Ludu Bożego: duchownych, osób konsekrowanych i świeckich. Kolejnym etapem jest etap kontynentalny (realizowany obecnie), który zwieńczony zostanie zgromadzeniem ogólnym, zaplanowanym w dwóch kolejnych odsłonach.
Trzy podstawowe filary synodalności – zawarte zresztą w tytule synodu – to: komunia, uczestnictwo i misja. Pierwsza sprawa, to uczynić Kościół znacznie bardziej komunią i wspólnotą. Komunią sakramentalną, ale również braterską. Stąd potrzeba otwarcia się na każdego, na jego potrzeby i sposób myślenia. Komunia to także budowanie wewnętrznego dialogu w Kościele. Uczestnictwo, to inaczej mówiąc przebudzenie odpowiedzialności za Kościół wśród wszystkich jego członków. I wreszcie misja, która jest podstawowym zadaniem całej Wspólnoty.
A zasadniczy cel jest jeden. Kilkuletni i realizowany na różnych poziomach proces synodalny ma służyć temu, by cały Kościół stał się znacznie bardziej porwany duchem misji. Musi więc wyjść – jak radzi Franciszek – na peryferie dzisiejszego świata.
Przy okazji podkreślić należy, że Synod o synodalności ogłoszony przez Franciszka nie ma nic wspólnego z niemiecką Drogą synodalną, która pozostaje wobec niego w zdecydowanej opozycji. W stosunku do niemieckiej Drogi synodalnej papież otwarcie deklaruje swój dystans i niepokój. Nie ma jednak szans, aby idee Drogi Synodalnej w istotny sposób mogły wpłynąć na wynik prac Synodu o synodalności. Synod bowiem jest jedynie ciałem doradczym, a decyzje podejmuje papież. Znając całe nauczanie Franciszka, możemy być pewni, że jest on gwarantem katolickiej ortodoksji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS