A A+ A++

Dezinflacja w Polsce jest szeroko zakrojona, choć teraz będzie wolniejsza, uwagę zwracają też obniżające się oczekiwania inflacyjne – poinformował p.o. dyrektora Departamentu Analiz i Badań NBP, Jacek Kotłowski. Zasygnalizował, że wojna cenowa w dyskontach może być pochodną spadku popytu.

Dezinflacja jest szeroko zakrojona, spadają oczekiwania
fot. TexBr / / Shutterstock

“Dezinflacja to nie tylko ceny energii i żywności, widać to także w inflacji bazowej. (…) Mamy spadki cen dla poszczególnych komponentów inflacji bazowej w stosunku do września w grudniu – widać wyraźnie, że na 225 komponentów inflacji bazowej spadek był aż w przypadku 185. Widać, że spadek inflacji ma charakter powszechny, spadają też wszystkie miary inflacji bazowej” – powiedział Kotłowski.

“Dezinflacja w kolejnych latach będzie już wolniejsza. Właściwie spadły ceny przede wszystkim komponentów elastycznych (cenowych – PAP), teraz w większym stopniu będą spadały elementy komponentów sztywnych. (…) Dezinflacja nie dotyczy tylko komplementów elastycznych (…), ale także sztywnych” – dodał.

Kotłowski poinformował, że momentum inflacji CPI (annualizowame, wyrównane sezonowo, 3M) obniżyło się do 2,4 proc. rdr, a inflacji bazowej do 3,6 proc.

Dodał, że w samym lutym inflacja spadła do poziomu zgodnego z celem, a w marcu może być bliska 2,5 proc. Z kolei inflacja bazowa w styczniu uplasuje się wyraźnie poniżej grudniowego odczytu 6,9 proc.

Dyrektor DABE NBP wskazał na spadające oczekiwania inflacyjne konsumentów.

“Gospodarstwa domowe widzą dalszy spadek inflacji. (…) Widać wyraźnie, że znacząco powyżej średniej historycznej i ostatnich lat kształtuje się frakcja respondentów, którzy mówią, że ceny będą rosły wolniej. (…) Również jest wyższy niż historyczna średnia wskaźnik tych konsumentów, którzy oceniają, że ceny pozostaną mniej więcej na takim samym poziomie. Pozostałe grupy w większość kształtują się poniżej średniej historycznej. Więcej niż średnio konsumentów widzi spadek inflacji” – powiedział Kotłowski.

Poinformował, że miara oczekiwań inflacyjnych, skwantyfikowana przy wykorzystaniu miary percepcji oczekiwań gospodarstw domowych kształtuje się obecnie poniżej średniej, wynosi ok. 2,6 proc.

Kotłowski wskazał, że czynnikiem, który pomaga powrotowi inflacji do celu jest wygaszanie szoku podażowego.

“W sytuacji kiedy mieliśmy osłabienie wzrostu gospodarczego, ale jednocześnie wzrost inflacji, to tak działa szok podażowy, że on działa na PB czy koniunkturę w przeciwnym kierunku. Dzisiaj widzimy ustępowanie tego szoku i mamy przede wszystkim spadek cen energii, co ma to do siebie, że to obniża inflację – to jest oczywiste, zarówno kanałem pośrednim, jak i bezpośrednim. Spadek cen energii poprawia też koniunkturę, mamy niższe koszty dla firm, niższy wzrost obciążeń dla gospodarstw domowych” – powiedział.

Kotłowski zasygnalizował, że wojna cenowa dyskontów może częściowo wynikać z osłabienia popytu i do tej pory obniżyła CPI o 0,1-0,2 pp.

“Pytanie jest takie, czy ta wojna cenowa to jest wojna sama z siebie, czy jest związana częściowo ze spadkiem popytu, który obserwujemy. Szok podażowy działa tak, że mamy wzrost cen i w pewnym momencie gospodarstwa domowe oceniają, że zrobiło się drogo. Firmy napotykają na barierę popytu i na taką barierę rzeczywiście natknęły się. Jednym z efektów jest wojna cenowa. Obserwujemy spadki cen w dużych dyskontach, które biorą udział wojnie cenowej. Jeszcze nie wszystkie się pewnie włączyły, ale jeżeli 2 duże sieci prowadzą wojnę cenową, to pozostałe też pewnie zostaną tym dotknięte” – powiedział Kotłowski.

“Nam się wydaje, że ten efekt na razie nie jest bardzo silny i pytanie na ile on jest jeszcze “łapany” przez GUS. (…) Wydaje nam się, że jak dotychczas wpływ tej wojny cenowej na CPI to jest 0,1, maksymalnie 0,2 (pkt. proc. – PAP). Rzeczywiście obserwujemy wyraźny spadek popytu, który przekłada się na żywność – często żywność traktujemy egzogenicznie, ale duża część komponentów koszyka żywności to towary, które reagują na popyt. Jak mówimy o wpływie obniżonego popytu na wskaźnik CPI, to nie chodzi nam tylko inflację bazową, ale też o część komponentów, które wchodzą w skład koszyka cen żywności” – dodał.

Nastroje konsumentów i wysoki realny wzrost płac będą sprzyjać ożywieniu gospodarki, a inwestycje będą drugim silnikiem wzrostu gospodarczego Polski po konsumpcji.

“Spodziewamy się, biorąc pod uwagę jak silnie rosną realne wynagrodzenia, że sprzedaż detaliczna przyspieszy. (…) Poprawiają się nastroje konsumentów i to też sprzyjać będzie ożywaniu gospodarczemu” – powiedział Kotłowski.

“Oczekiwania są pozytywne zwłaszcza jeśli chodzi o firmy zagraniczne i firmy krajowe prywatne.(…) Wskazania dot. przyszłych inwestycji raczej są pozytywne. Spodziewamy się, że inwestycje będą drugim silnikiem wzrostu gospodarczego oprócz konsumpcji” – dodał. (PAP Biznes)

tus/ ana/

Źródło:PAP Biznes
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł9-latek zaginął w Katowicach. Trwają poszukiwania chłopca
Następny artykułKrzysztof Jasiński: Sprawy mieszkańców są mi szczególnie bliskie