Śmiertelnie niebezpieczna choroba, długa i często bolesna walka o zdrowie, a w końcu pytanie – co czeka w przyszłości? O najnowszych metodach zabezpieczenia płodności w leczeniu onkologicznym, rozmawiali specjaliści podczas konferencji „Zdrowie Kobiety, Zdrowie Mężczyzny ‘2024” w trakcie panelu „Macierzyństwo w chorobach nowotworowych”.
Oncofertility – zachowanie płodności w chorobie onkologicznej
Macierzyństwo czy ojcostwo w chorobach nowotworowych jest możliwe, choć niewielu Polaków o tym wie. Jeszcze mniej zdaje sobie sprawę, że nawet małe dzieci z nowotworem, pomimo trudnego leczenia, mają szansę na macierzyństwo czy ojcostwo w przyszłości. Jak zabezpieczyć płodność w chorobie onkologicznej – na to pytanie odpowiada oncofertility, czyli dziedzina medycyny zajmująca się zachowaniem płodności po leczeniu onkologicznym.
Dziedzina ta narodziła się w Stanach Zjednoczonych w 2005 r. i staje się coraz bardziej powszechną procedurą medyczną. Metody zabezpieczenia płodności obejmują u kobiet m. in. mrożenie zarodków, pobranie i mrożenie komórek jajowych, pobranie, mrożenie i powtórne wszczepienie tkanki jajnikowej. Z kolei u mężczyzn najprostszą metodą jest mrożenie nasienia, a u niedojrzałych płciowo chłopców testuje się mrożenie fragmentu jądra.
Wyzwania związane z macierzyństwem i tacierzyństwem w chorobach nowotworowych
Choroba nowotworowa oraz leczenie onkologiczne mogą znacząco wpłynąć na płodność pacjentów, zarówno kobiet jak i mężczyzn. Procedury chirurgiczne, chemioterapia czy immunoterapia mogą prowadzić do trwałej niepłodności lub przejściowej niepłodności. Dlatego tak ważne jest wcześniejsze zabezpieczenie płodności pacjentów onkologicznych. W Polsce brakuje jednak refundacji dla procedur zabezpieczania płodności.
Usług w tym zakresie nie ma w koszyku świadczeń gwarantowanych, a zdaniem lekarzy i chorych powinny być. Dr n. med. Joanna Kufel-Grabowska, onkolog kliniczny z Katedry Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreśliła, że kluczowe jest nie tylko informowanie pacjentów o możliwościach zachowania płodności, ale także stworzenie czytelnego systemu wsparcia, który umożliwi pacjentom dostęp do potrzebnych procedur.
Miejmy nadzieję, że w nowym programie in vitro, w którym jest zaplanowana refundacja zabezpieczenia płodności u chorych onkologicznych, taka możliwości się znajdzie i – niezależnie od zasobności portfela – pacjenci otrzymają możliwość zabezpieczenia płodności. To tym istotniejsze, że liczba pacjentów onkologicznych w Polsce wzrasta, a wśród nich są także osoby w wieku rozrodczym, które mogą rozważać posiadanie potomstwa w przyszłości – podkreślała dr Kufel-Grabowska.
Onkopłodność w nowym programie in vitro
Od czerwca leczenie niepłodności procedurą zapłodnienia pozaustrojowego, czyli in vitro, będzie finansowane z budżetu. Minister zdrowia Izabela Leszczyna powołała zespół, który opracuje kryteria dotyczące programu leczenia niepłodności, w tym zapłodnienia metodą in vitro. Gremium ma przedstawić wnioski najpóźniej do 29 marca. Dodała, że w procedurze in vitro, które było dostępne w poprzednich latach, zapomniano o osobach chorych onkologicznie, ale nowe rozwiązania mają to zmienić:
Oncofertility, czyli onkopłodność jest niezwykle ważna dla młodej kobiety i mężczyzny, którzy leczą się onkologicznie, a chcą w przyszłości mieć dzieci – podkreślała Izabela Leszczyna. – Procedura leczenia onkologicznego bardzo często jest tak agresywna i niekorzystna dla organizmu, że uniemożliwia pacjentowi rodzicielstwo. Będziemy bankować gamety męskie i żeńskie. Będziemy mrozić komórkę jajową lub plemniki, a w przypadku pary zarodek, na koszt podatników – zapowiedziała ministra zdrowia.
– Osoba chora może mieć niską świadomość, że może być szczęśliwą mamą, tatą po kuracji onkoligcznej. Często nawet lekarze onkolodzy tak mocno koncentrują się na wyleczeniu pacjenta, że nie informują pacjentów o takich możliwościach. Planujemy bardzo dużą akcję edukacyjną i informacyjną – dodała.
Mam raka, chcę mieć dziecko
Doktor Joanna Kufel-Grabowska jest jedną z ekspertek akcji, która od kilku lat edukuje w tym temacie: „Mam raka, chcę mieć dziecko”. To informacyjny i edukacyjny projekt Fundacji Polskiej Ligi Walki z Rakiem, dotyczący możliwości zachowania płodności u chorych na nowotwory. Akcja przedstawia możliwości zmniejszenia ryzyka bezpłodności związane z leczeniem oraz techniki wspomaganego rozrodu po jego zakończeniu. Na stronie kampanii można poznać historie kobiet, które skutecznie zawalczyły o swoją płodność i mimo diagnozy, cieszyły się macierzyństwem.
Konkretne choroby nowotworowe a wpływ na płodność
Różne rodzaje nowotworów mogą mieć inny wpływ na płodność i wymagają indywidualnego podejścia. O to jednak niełatwo, skoro statystyki pokazują, że tylko co trzecia pacjentka z chorobami nowotworowymi jest informowana o możliwości zachowania płodności.
– Chemioterapia może powodować bezpłodność lub niepłodność, która jest stanem przejściowym. To, w jaki sposób chemioterapia wpłynie na płodność, zależy m. in. od rodzaju i dawki cytostatyków oraz liczby cykli leczenia – wyjaśniała dr Joanna Kufel-Grabowska.
Radioterapia przyczynia się do rozpadu DNA komórek i ich zniszczenia – tyle, że nie tylko komórek nowotworowych, ale również zdrowych i rozrodczych. Negatywny wpływ na płodność mogą mieć też metody takie jak immunoterapia, która może prowadzić do zaburzeń endokrynologicznych czy stanów zapalnych w organizmie, co może skutkować upośledzeniem płodności. Macierzyństwo pod znakiem zapytania może postawić również hormonoterapia, stosowana u chorych na raka piersi.
Leczenie onkologiczne u kobiet może skutkować m. in. spadkiem rezerwy jajnikowej, czyli liczby komórek jajowych w jajnikach. Z kolei u mężczyzn może doprowadzić do zaburzenia w produkcji plemników: zmniejszenia ich liczby, ruchliwości, nieprawidłowości w budowie morfologicznej, a nawet do całkowitego braku plemników, czyli tzw. azoospermii.
Może się zdarzyć, że po zakończeniu chemioterapii niepłodność minie, choć nie możemy być do końca tego pewni. Dlatego decyzje o zabezpieczeniu płodności należy podjąć na samym początku choroby, przed podjęciem leczenia onkologicznego – podkreśla dr Joanna Kufel-Grabowska.
– Ta decyzja wiąże się z tym, że leczenie onkologiczne musi się przesunąć w czasie o 2-3 tygodnie, a pacjentka w takim momencie, świeżo po otrzymaniu diagnozy, jest w bardzo niekomfortowej sytuacji. Wydaje jej się bardzo często, że wybiera między życiem a śmiercią. Myśli, że jeżeli leczenie się opóźni o 2 tygodnie, to będzie miała mniejsze szanse, że podejmuje decyzję macierzyństwo czy życie, czy leczyć nowotwór czy zachować płodność, a przecież można leczyć nowotwór i zachować płodność. Tu ważna jest współpraca z lekarzem prowadzącym, który przedstawi argumenty, że w jej sytuacji możliwe jest utrzymanie płodności i leczenie.
Autor: Zdzisława Górska-Nieć
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS