Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Na czas stanu wojennego Papież zaniechał streszczeń w języku polskim. Słowo do Polaków w całości poświęcał sprawom w Polsce. Zamieszczamy więc wyłącznie integralną katechezę z tłumaczeniem na język polski.
1 W czasie spotkania w ubiegłą środę staraliśmy się zapoznać z argumentacją, jaką posługuje się św. Paweł w 1 Liście do Koryntian, ażeby przekonać swych adresatów o tym, że kto wybiera małżeństwo — czyni „dobrze”, kto zaś dziewictwo (czyli bezżenność w duchu rady ewangelicznej) — czyni „lepiej” (1 Kor 7,38). Kontynuując dzisiaj to rozważanie, przypomnijmy, że według św. Pawła „człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu” (1 Kor 7,32).
„Podobanie się Bogu” ma w sobie podtekst miłości, który wyłania się z dalszego zestawienia: „człowiek bezżenny stara się podobać Bogu” — „człowiek żonaty musi również troszczyć się o to, by zadowolić żonę” (por. 1 Kor 7,32-33). Ukazuje się tu poniekąd charakter oblubieńczy „bezżenności dla królestwa Bożego”.
Człowiek stara się zawsze podobać osobie umiłowanej. „Podobanie się Bogu” nie jest więc pozbawione tego charakteru, jaki cechuje relację międzyosobową małżonków. Z jednej strony jest ono wysiłkiem człowieka, który dąży do Boga i szuka sposobu, aby Mu się podobać, czyli wyrazić czynnie miłość; z drugiej strony temu dążeniu odpowiada upodobanie Boga, który przyjmując wysiłki człowieka, koronuje własne dzieło udzieleniem nowej łaski: dążenie to od początku było bowiem Jego darem. „Troska o podobanie się Bogu” jest więc wkładem człowieka w nieustannie trwający dialog zbawienia, zainicjowany przez Boga. Oczywiście, jest on także udziałem każdego chrześcijanina, który żyje wiarą.
2 Paweł zauważa jednak, że człowiek związany węzłem małżeńskim doznaje „rozterki” na skutek swych obowiązków rodzinnych (por. 1 Kor 7,34). Z tego stwierdzenia zdaje się wynikać, że człowieka bezżennego powinna wobec tego cechować wewnętrzna integracja, scalenie, które pozwoliłoby mu wprzęgnąć się całkowicie i bez reszty w służbę królestwu Bożemu we wszystkich jego wymiarach. Taka postawa zakłada bezżenność podjętą wyłącznie „dla królestwa Bożego” i życie ukierunkowane ku temu jedynie celowi. Inaczej „rozdarcie” może zakraść się również w życie tego bezżennego, który — z jednej strony pozbawiony życia małżeńskiego, a z drugiej wyraźnego celu, dla którego miałby się go wyrzec — mógłby stanąć wobec pewnej pustki.
3 Apostoł zdaje się dobrze o tym wiedzieć i zastrzega się, że mimo wszystko „nie zastawia” na tego, któremu doradza bezżenność, „pułapki”, ale czyni to po to, by mógł on „godnie i z upodobaniem trwać przy Panu” (por. 1 Kor 7,35). Słowa te kojarzą się z tym, co w ewangelii Łukaszowej Chrystus mówi Apostołom w czasie Ostatniej Wieczerzy: „Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach.” (dosłownie: próbach, a nawet pokusach); „Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec” (Łk 22,28-29). „Trwając przy Panu”, ów bezżenny może być pewien, że jego trudności znajdą zrozumienie: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim […] z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15). To pozwala osobie bezżennej nie tyle zagłębiać się w ewentualne własne problemy, ile włączać je w wielki nurt cierpień Chrystusa i Jego ciała, którym jest Kościół.
4 Apostoł ukazuje, w jaki sposób „trwać przy Chrystusie”: można to osiągnąć na drodze „dążenia do stałego przebywania z Nim, do radowania się Jego obecnością” (eupáredron), „bez rozpraszania się na rzeczy nieistotne” (aperispástos) (por. 1 Kor 7,35). Paweł precyzuje tę myśl jeszcze dobitniej, omawiając sytuację kobiety zamężnej i tej, która wybrała dziewictwo lub nie ma już męża. Podczas gdy „kobieta zamężna musi zabiegać o sprawy świata, o to, by podobać się mężowi”, kobieta niezamężna „troszczy się o to, co należy do Pana, o to, aby być świętą ciałem i duchem” (por. 1 Kor 7,34).
5 Dla właściwego uchwycenia całej głębi myśli Pawła trzeba zauważyć, że w ujęciu biblijnym „świętość” jest raczej stanem niż działaniem: ma charakter nade wszystko ontologiczny, a potem dopiero moralny. Zwłaszcza w Starym Testamencie jest to „oddzielenie” od tego, co nie podlega wpływowi Bożemu, co jest profanum, aby przynależeć wyłącznie do Boga. „Świętość ciałem i duchem” oznacza więc nade wszystko sakralność dziewictwa czy bezżenności, podjętych „dla królestwa Bożego”. Ale równocześnie to, co ofiarowane Bogu, winno odznaczać się czystością moralną, i dlatego zakłada zarazem postępowanie „bez skazy i zmarszczki”, „święte i nieskalane”, na wzór stającego przed Chrystusem dziewiczego Kościoła (por. Ef 5,27).
Autor Listu do Koryntian w niniejszym rozdziale dotyka spraw małżeństwa i bezżeństwa w sposób głęboko ludzki i realistyczny, licząc się z umysłowością swoich adresatów. Argumentacja Pawła jest w pewnej mierze argumentacją ad hominem. Nowy świat, nowy porządek wartości, jaki głosi, musi w środowisku jego korynckich adresatów zetknąć się z innym „światem” i innym porządkiem wartości — różnym także od tego, do którego po raz pierwszy trafiały słowa wypowiedziane przez Chrystusa.
6 Jeśli Paweł swoją naukę na temat małżeństwa i bezżenności odnosi również do przemijalności świata i życia ludzkiego w świecie, to z pewnością czyni tak z uwagi na środowisko, które było poniekąd programowo nastawione na „używanie” świata. Jakże znamienne jest pod tym względem wezwanie do tych, którzy „używają świata”, aby czynili to tak, „jakby z niego nie korzystali” (1 Kor 7,31). Z najbliższego kontekstu wynika, że małżeństwo w tym środowisku również było rozumiane jako sposób „używania świata” — inaczej niż w całej tradycji izraelskiej (nawet pomimo niektórych spaczeń, na które Jezus wskazywał w rozmowie z faryzeuszami czy też w Kazaniu na Górze). To wszystko niewątpliwie tłumaczy cały styl Pawłowej odpowiedzi. Apostoł zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że zachęcając do bezżenności, musi zarazem pracować na rzecz takiego sposobu rozumienia małżeństwa, który byłby zgodny z całym ewangelicznym porządkiem wartości. Musi zaś czynić to z całym poczuciem realizmu — to znaczy mając przed oczyma środowisko, do którego się zwraca, oraz dominujące w nim poglądy i sposoby wartościowania.
7 Paweł przeto pod adresem ludzi żyjących w środowisku, w którym małżeństwo było uważane nade wszystko za jeden ze sposobów „używania świata”, wypowiada się w słowach bardzo znamiennych zarówno na temat bezżenności (jak to widzieliśmy), jak też na temat samego małżeństwa: „Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż płonąć” (1 Kor 7,8-9). Tę samą prawie myśl wyraził Paweł już wcześniej: „Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża” (1 Kor 7,1-2).
8 Czy więc autor Listu do Koryntian patrzy na małżeństwo wyłącznie pod kątem remedium concupiscentiae, jak to przywykło się mówić w tradycyjnym języku teologicznym? Wypowiedzi przed chwilą przytoczone zdawałyby się o tym świadczyć. Tymczasem w bezpośrednim sąsiedztwie powyższych sformułowań czytamy zdanie, które każe nam na całość nauki świętego Pawła zawartą w siódmym rozdziale 1 Listu do Koryntian spojrzeć inaczej: „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja — powtarza autor swój ulubiony argument na rzecz bezżenności — lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki” (1 Kor 7,7). A więc również ci, którzy wybierają małżeństwo i żyją w małżeństwie, otrzymują od Boga „dar”, „własny dar” — czyli łaskę właściwą dla tego wyboru, dla tego rodzaju życia, dla tego stanu. Ów dar, jaki otrzymują osoby żyjące w małżeństwie, różni się od daru, jaki otrzymują osoby żyjące w dziewictwie, osoby wybierające bezżenność dla królestwa niebieskiego — jest on jednak nie mniej prawdziwym „darem od Boga”, darem „własnym”, przeznaczonym dla konkretnych osób oraz „właściwym”, czyli dostosowanym do ich życiowego powołania.
9 Można przeto powiedzieć, że o ile Apostoł w swej charakterystyce małżeństwa od strony „ludzkiej” (a bardziej jeszcze może od strony lokalnej sytuacji panującej w Koryncie) bardzo mocno uwydatnia w motywacji małżeństwa wzgląd na pożądliwość ciała, to równocześnie z nie mniejszą siłą przekonania uwydatnia też jego charakter sakramentalny i „charyzmatyczny”. Tak samo wyraziście, jak widzi sytuację człowieka w związku z pożądliwością ciała, widzi też działanie łaski w każdym człowieku — w tym, który żyje w małżeństwie, nie mniej niż w tym, który wybiera dobrowolną bezżenność, mając na uwadze to, że „przemija postać tego świata”.
(7.7.1982)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS