Tsunoda został poproszony w końcówce wyścigu, aby przepuścić Ricciardo. Australijczyk, którego VCARB 01 wyposażony był w miękką mieszankę, miał spróbować uporać się z jadącym na dwunastej pozycji Kevinem Magnussenem.
Tsunoda nie od razu, ale wypełnił zespołowe polecenie. Ricciardo nie zdołał jednak zyskać pozycji, więc japoński kierowca ostentacyjnie komentował decyzję ekipy, wyprzedzając też Ricciardo na okrążeniu zjazdowym i klnąc w jego kierunku.
Laurent Mekies, od stycznia nowy szef wspieranego przez ORLEN zespołu, postanowił od razu wyjaśnić całą sytuację na odprawie. Ricciardo pochwalił taką postawę, mówiąc, iż atmosfera w ekipie została oczyszczona.
– To, co wydarzyło się pod koniec wyścigu, nie było wspaniałe – uznał Ricciardo. – Jednak dwie godziny później wyszliśmy ze spotkania i wydaje mi się, że zespół jest w dużo lepszym położeniu, niż był nawet w sobotni poranek.
– Takie sytuacje w wyścigu się zdarzają i żaden kierowca nie lubi „team orders”. To, że ktoś nie zareagował od razu, nie zdarzyło się po raz pierwszy. Ważne było, abyśmy o tym porozmawiali, również o sytuacji na okrążeniu zjazdowym. Wiem, że są emocje, ale takie rzeczy mogą mieć poważne konsekwencje.
– Porozmawialiśmy więc, również prywatnie, bardzo szczerze. To była słuszna rzecz do zrobienia. W sobotę wieczorem wszystko było załatwione.
Ricciardo wrócił na stałe do padoku gdy w połowie zeszłego sezonu zastąpił Nycka de Vriesa. Pytany czy po raz pierwszy doszło między nim i Tsunodą do tarć, odparł:
– To tylko kilka wyścigów, ale wydaje mi się, że w zeszłym roku wszystko szło gładko. Powiedziałem nawet, że problemy będą w tym roku. W weekend wydarzyła się mała rzecz. Jednak gdybyśmy się tym nie zajęli, opuścili tor źli, wtedy problem mógłby być większy. Obaj jednak chcieliśmy usiąść w pokoju i to omówić. Uważam, że to było ważne.
Australijczyk przyznał, że manewry Tsunody na okrążeniu zjazdowym były dla niego zaskoczeniem.
– Stało się i dlatego odezwałem się przez radio. Zdawałem się myśleć: „Co do cholery się wyprawia?”. Powiedziałem kilka rzeczy, ale starałem się też powstrzymać, ponieważ wiedziałem, iż wszystko będzie transmitowane.
– Wiedziałem też, że jest to coś, co możemy omówić po zdjęciu kasków i gdy tętno trochę się uspokoi. Uważam, że zespół dobrze sobie z tym poradził. Pogadaliśmy i upewniliśmy się, że wszystko zostało rozwiązane. Wyszliśmy z pokoju, mając przekonanie, że nie ma żadnej urazy czy wrogości.
Yuki Tsunoda, RB F1 Team
Photo by: Red Bull Content Pool
Zalążek konfliktu był sprawdzianem dla nowego duetu dowodzącego ekipą z Faenzy – szefa Laurenta Mekiesa oraz dyrektora generalnego Petera Bayera.
– Szczerze mówiąc, byłem ciekawy, jak sobie z tym poradzą. To jedna z tych sytuacji, kiedy my kierowcy jesteśmy bardzo uparci. Czasami podchodzimy na zasadzie: „A chrzanić to! Radźcie sobie!”. Jednak ważne było, że po prostu zaprowadzono nas do pokoju. Spokojnie porozmawialiśmy, nie było wytykania palcami.
– Po wyjściu z pokoju poczuliśmy się o wiele lepiej i wiedzieliśmy, że przyjedziemy do Arabii Saudyjskiej bez żadnego kaca. Wiedziałem też, że będziecie o to pytać. Ale od czasu sobotniego wieczora już o tym nie rozmawialiśmy.
Daniel Ricciardo, RB F1 Team VCARB 01
Photo by: Red Bull Content Pool
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS