A A+ A++

Pierwsza połowa roku upływa pod znakiem największych od 1988 roku ma­new­rów NATO pod kryptonimem „Steadfast Defender 2024”. Pod tą nazwą kryje się czternaście odrębnych ćwi­czeń realizowanych w formule między­na­ro­dowej. Trzy z nich są kierowane bezpośrednio przez NATO, a pozostałe są ćwiczeniami narodowymi poszczególnych państw, ale rea­li­zo­wa­nymi we współpracy z sojusznikami z NATO oraz Szwecją, która do sojuszu niedługo dołączy. Jedną ze składowych jest polski „Dragon-24” realizowany od 25 lutego do 14 marca na terytorium całego kraju. 4 marca zorga­ni­zowano dzień dla mediów, podczas którego można było obser­wować jeden z epizodów – przeprawę oddziałów przez Wisłę.

„Steadfast Defender 2024” i „Dragon-24”

Przede wszystkim należy podkreślić, że ćwiczenia „Steadfast Defender 2024” jak i ich wszystkie części składowe nie są skierowane przeciwko jakie­mu­kol­wiek państwu i mają charakter wyłącznie ob­ron­ny. Ich planowanie zaczęło się trzy lata temu. Głównym celem jest udo­wod­nie­nie zdolności do wzmocnienia obrony Europy poprzez przerzut wojsk z Ameryki Północnej i Wysp Brytyjskich. Łącznie we wszystkie ćwiczenia skła­da­jące się na „Steadfast Defender” jest zaan­ga­żo­wa­nych 90 tysięcy żołnierzy, ponad 50 okrętów, około 80 samolotów i tysiące pojazdów wszelkich typów.

Ćwiczenia są organizowane przez dwa dowództwa NATO, a linia rozgraniczenia przebiega wzdłuż brzegów Europy Zachodniej, Cieśninami Duńskimi, środ­kiem Bałtyku i Zatoki Fińskiej. Obszar na północ od tej linii, a więc Atlantyk, Morze Północne, Morze Norweskie, Wyspy Bry­tyj­skie, Skandynawia i Finlandia, podlega pod Dowództwo Sił Połączonych w Norfolku (Joint Force Command Norfolk). Część główna, środko­wo­eu­ro­pej­ska, pod­le­ga pod Dowództwo Sił Połą­czo­nych w Brunssum w Holandii.

Wizualizacja ćwiczenia „Dragon-24” na tle całego „Steadfast Defendera 24”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Ćwiczenia podzielono na dwa etapy. W pierwszym etapie przepro­wadzono prze­rzut sił strate­gicznych ze Stanów Zjedno­czonych do Europy, aktywację sił odpo­wie­dzi i budowanie efektu odstraszania. W drugim etapie jest reali­zowany prze­rzut sił wzmocnienia z Europy Za­chod­niej na wschodnią flankę NATO, do Polski, Rumunii i republik bałtyckich. Podobny scenariusz jest realizowany na północy kontynentu, gdzie wojska amery­kańskie, norweskie i szwedzkie prze­miesz­czają się na wchód w celu wzmocnienia obrony Finlandii.

Najnowsze nabytki polskich wojsk pancernych: czołgi M1A1 Abrams (z tyłu) i K2.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Głównym celem polskiego „Dragona-24” jest doskonalenie zdolności do rea­go­wa­nia na zagrożenia militarne i niemilitarne w czasie kryzysu i otwartej wojny. Poza ćwiczeniem operacji wielo­do­menowych mają one również walor odstraszający oraz są demonstracją siły i jedności Sojuszu Pół­noc­no­at­lan­tyc­kiego. W ćwi­cze­niach bierze udział około 20 tysięcy żołnierzy i ponad 3500 jednostek sprzętu wojskowego z dziewięciu państw NATO: Polski, Stanów Zjedno­czonych, Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemiec, Słowenii, Turcji i Litwy.

Przebieg marszu dofrontowego tre­no­wanego w czasie „Dragona-24”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Wśród sprzętu, który ćwiczy na polskich drogach i poligonach, można wymienić piętnaście czołgów M1A2 Abrams i pięt­naś­cie bojowych wozów piechoty M2 Bradley US Army, dwanaście czołgów Leclerc, dwadzieścia cztery bwp VBCI, dwadzieścia trans­porterów Griffon z Armée de terre, siedem­dziesiąt dwa wozy Foxhound, dwanaście Jackali, dziesięć czołgów Leopardo 2E, jede­naście bwp Pizzarro, osiem­naście trans­porterów Boxer, dziesięć wozów rozpoz­nawczych Fennek, trzy­dzieści mostów pontonowych M3 i inne. Do tego dochodzi sprzęt polski, w tym Leopardy 2A5, Leo­pardy 2PL czy Rosomaki.

JLTV z litewskiej brygady „Żelazny Wilk”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Dodatkowo elementem ćwiczenia jest sprawdzenie sprawności systemu logis­tycz­nego i jego zdolności do za­bez­pie­cze­nia wojsk. Dotyczy to zwłaszcza utrzy­my­wa­nia sprawności wozów uczest­ni­czą­cych w taktycznym przemarszu, o czym dalej, a w przypadku awarii – ich sprawnej ewakuacji. Utrud­nieniem dla ćwiczących wojsk jest działalność symulowanych sił przeciwnika (OPFOR), które mogą działać różnymi środkami na całej długości przemarszu. Szczegółów nie ujawniono, ale siły OPFOR mają symulować przeciwnika o równo­rzędnym potencjale w stosunku do wojsk NATO. Ćwiczenia celowo zapla­no­wano na przełom lutego i marca, bo dodatkowym wyzwaniem dla ćwiczących miał być śnieg i trudne warunki pogodowe, ale tegoroczna pogoda była dla żołnierzy wyrozumiała.

Schemat organizacyjny wojsk bio­rą­cych udział w ćwiczeniach „Dragon-24”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Główną siłę ćwiczącą stanowią jednostki 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej wsparte elementami 16. Dywizji Zme­cha­ni­zo­wanej i 25. Brygady kawalerii Powietrznej. W ćwiczeniu biorą również udział żołnierze sił powietrznych, wojsk specjalnych i marynarze. Na czas ćwiczeń dowództwu 11. Dywizji pod­po­rząd­ko­wano również brygadę Sił Wysokiej Gotowości NATO (Very High Readiness Joint Task Force, VJTF), której podstawę stanowi brytyjska 7. Lekka Brygada Zme­cha­ni­zo­wana – słynne „Szczury Pustyni”. Brygada składa się z pułku ka­wa­lerii, czterech batalionów lekkiej piechoty zme­cha­ni­zo­wanej, batalionu lekkiej piechoty i oddziałów artylerii, inży­nie­ryj­nego, logistycznego i medycznego.

Hiszpańskie Leopardy 2E na fran­cus­kim moście pontonowym EFA.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Brytyjska brygada jest pozbawiona czołgów czy bojowych wozów piechoty, jej podstawą są lekkie wozy Jackal i Foxhound oraz broń zespołowa. Dlatego na czas jej funkcjonowania jako VJTF została wzmocniona Leopardami 2A5 1. batalionu czołgów z 1. Warszawskiej Bry­gady Zme­cha­ni­zo­wanej i Leopardami 2E z hiszpańskiej 10. Brygady „Guzmán el Bueno”.

Tureckie MRAP-y Vuran.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Kluczowym, i jednocześnie najbardziej widocznym dla ogółu społeczeństwa, elementem ćwiczeń jest taktyczny marsz dofrontowy pododdziałów po drogach publicznych i terenie przygodnym z zachodu na wschód do polskiej granicy i dalej na Litwę. Przemarsz odbywa się dwoma trasami: północną przez woje­wódz­twa zachod­nio­po­mor­skie, pomor­skie i warmińsko-mazurskie oraz połud­niową przez teren Śląska i wzdłuż wschodniej granicy. W trakcie prze­mar­szu reali­zowano dwie przeprawy przez przeszkody wodne: San i Wisłę. Końcowym elementem manewrów będą ostre strzelania na poligonach w Nowej Dębie i Bemowie Piskim.

Przeprawa przez Wisłę

Przeprawę przez Wisłę realizowano w rejonie wsi Korzeniowo koło Kwidzyna. Rzeka w tym miejscu miała około 320 metrów szerokości i głębokość do sześciu metrów. Przerzut wojsk realizowano promami pracującymi w trzech osiach. Najbardziej północna była oś polska, następnie francuska, a najbardziej na południu przeprawę organizowali wspól­nie Niemcy z Brytyjczykami. Polacy wy­ko­rzys­ty­wali w trybie wahadłowym trzy promy PP-64 o maksymalnej ładowności 40 ton. Francuzi wy­ko­rzys­ty­wali pojedynczy prom EFA o nośności 150 ton, a Brytyjczycy z Niemcami zbudowali cztery promy z połączonych wozów M3 o nośności 80 ton każdy.

Przeprawa przez Wisłę w czasie ćwiczeń „Dragon-24”.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Samobieżny most pływający M3 został opracowany przez firmę Eisenwerke Kaiserslautern, która obecnie jest częścią GDELS. Most jest posadowiony na dwu­osio­wym podwoziu kołowym zapew­nia­ją­cym wysoką mobilność taktyczną. Jest obsługiwany przez dwóch żołnierzy. M3 może być wykorzystany samodzielnie lub łączony po kilka jako prom o nośności ponad 60 ton. Kilka lub kilkanaście M3 może również być połączonych w most pływający. Utworzenie mostu o długości 100 metrów przez osiem pojazdów zajmuje dwudziestu czterem żołnierzom około piętnastu minut. Na lądzie M3 poruszają się jak klasyczne ciężarówki, napędzane są silnikiem wysokoprężnym o mocy 298 kilowatów z normą emisji spalin Euro 3 i mogą rozwinąć prędkość 80 kilometrów na godzinę. W wodzie pojazd do manewrowania wykorzystuje pędniki strumieniowe, dzięki czemu jest bardzo zwrotny i szybki jak na tego typu sprzęt. Na pusto może się rozpędzić do 14 kilometrów na godzinę, a z ładunkiem osiąga 9 kilometrów na godzinę. M3 może operować przy prądzie wody do 3,5 metra na sekundę i przy minimalnym zanurzeniu 1,05 metra.

Francuski Leclerc i polski Leopard 2 na niemieckim promie M3.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Park pontonowy PP-64 jest przewożony na ciężarowych Starach 266. Samochody podjeżdżają tyłem do wody, do której zsuwane są segmenty pontonowe. Można je łączyć w różnych konfiguracjach i wykorzystywać jako mosty lub promy. Segmenty pontonowe nie mają własnego napędu, są ustawiane we właściwej pozycji kutrami KH-200. W przypadku wykorzystania PP-64 jako mostu kutry są doczepiane do pontonów z jednej strony, a ich pracujące silniki pomagają niwe­lować wpływ silnego nurtu rzeki i zabezpieczają most przed zerwaniem. W czasie tych ćwiczeń każdy prom składał się z szesnastu segmentów pontonowych i dwóch ram umożliwiających załadunek i rozładunek na brzeg. Za napędzanie i sterowanie promami również odpowiadają kutry.

Wiek i ograniczona ładowność polskich promów PP-64 nie pozwalają na przewóz czołgów.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Most EFA, podobnie jak M3, bazuje na amfibiach, które samodzielnie poruszają się po drogach, a w razie potrzeby wjeżdżają do wody, rozkładają sekcje pontonów i pojedynczo albo łącząc się po dwie lub więcej sztuk, tworzą promy lub mosty pontonowe. W odróżnieniu od M3 czy PP-64, mających konstrukcję całkowicie metalową, EFA ma po bokach zainstalowane również nadmuchiwane gumowe pływaki zwiększające wypor­ność. Przygotowanie do pracy jednego pojazdu zajmuje pięć minut, osiąga on wtedy długość 24 metrów. Na drodze pojazd rozwija do 70 kilometrów na godzinę, a w wodzie – do 12 kilometrów na godzinę. Zapas paliwa starcza na pracę w wodzie przez osiem godzin. Załoga składa się z minimum dwóch żołnierzy. Pojedynczy EFA ma nośność na poziomie MLC 70, ale podwójny osiąga poziom MLC 150, dzięki czemu na ćwiczeniach mógł przewieźć jednocześnie dwa Leopardy 2.

Załadunek polskich Leopardów 2 na francuski prom EFA.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Przeprawa była realizowana w sposób między­na­ro­dowy, to znaczy wozy z każ­dego zaan­ga­żo­wa­nego państwa mogły korzystać z dowolnego promu. Nie było tak, że polskie promy przewoziły tylko Polaków, a francuskie promy – Francuzów. Limitem było jedynie maksy­malne obciążenie promów. Starsze polskie PP-64 przewoziły jedynie pojazdy terenowe, transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty, a czołgami zajmowali się sojusznicy z pozostałych państw.

Niemiecki kołowy transporter opan­cerzony Boxer.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Ograniczenie nośności polskich promów do MLC 40 obowiązuje jedynie w czasie pokoju, aby zmniejszyć ich zużycie. W czasie wojny mogą one transportować wozy z kategorii MLC 80. W porównaniu z zachodnimi polskie promy mają jeszcze tę wadę, że za każdym razem muszą być zabezpieczane przy brzegu cumami, co spowalnia załadunek i rozładunek. U sojuszników wystarczyło podpłyniecie do brzegu i opuszczenie rampy. Już niedługo te problemy zostaną rozwiązane, ponieważ Polska zamówiła we Francji nowoczesne mosty pontonowe PFM (Pont Flottant Motorisé) o nośności MLC 70. Ich dostawy zakończą się w 2026 roku.

Francuski czołg podstawowy Leclerc.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Forsowanie Wisły wspierały Siły Powietrz­ne RP. Kilka nalotów wykonały pary samolotów uderzeniowych Su-22 i myśliwce F-16. Wsparcie bezpośrednie zrealizowały również śmigłowce Sokół. Na ziemi operacja była zabezpieczona przez rozmieszczoną w okolicy obronę przeciwlotniczą.

Operacja przebiegła sprawnie. Na drugi brzeg prze­trans­por­towano bez incy­den­tów kilkanaście czołgów pod­sta­wo­wych Abrams i Leopard 2, transportery Boxer i Rosomak, bwp Pizzarro i Bradley oraz lżejsze wozy terenowe.

„Dragon-24” to jedna z ostatnich okazji do zobaczenia Su-22. Samoloty mają zostać wycofane w tym roku.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Na brzegu organizatorzy przygotowali również wystawę sprzętu ćwiczących wojsk, ale również polskiego przemysłu zbrojeniowego. Pokazano między innymi bojowy wóz piechoty Borsuk, Rosomaka z wieżą ZSSW-30, Homara-A i Homara-K czy wyrzutnię systemu Gladius.

Wyposażenie i uzbrojenie brytyjskiej 7. Lekkiej Brygady Zmechanizowanej.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Chociaż wojsko prosi, aby nie publikować zdjęć, tras przejazdu ani innych infor­macji dotyczących przebiegu ćwiczeń „Dragon-24”, samo ujawniło bardzo wiele. Taki właśnie był cel zaproszenia na pokaz kilkudziesięciu dziennikarzy z Polski i Europy. Ćwiczenia mają pokazywać gotowość sojuszu do obrony wszystkich państw członkowskich. Jak powiedział jeden z generałów, tak duża otwartość na media ma pokazać potencjalnemu przeciwnikowi, że NATO jest gotowe – we are ready.

Hiszpański bojowy wóz piechoty Pizzarro.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Maciej Hypś, Konflikty.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak skutecznie poprawić kondycję skóry?
Następny artykułWypatrzył nietrzeźwego kierowcę