A A+ A++

Bitcoin pobił we wtorek swój rekord wszech czasów ustanowiony w listopadzie 2021 roku. Pierwsza kryptowaluta nigdy nie kosztowała tyle, co dziś. Czego możemy spodziewać się po rynku cyfrowych aktywów w najbliższych miesiącach i jaka jest przyczyna trwających wzrostów?

Bitcoin najdroższy w historii. Następny cel: 100 000 dolarów?
fot. Alim Yakubov / / Shutterstock

5 marca bitcoin pokonał poziom 69 000 USD, ustalając nowy szczyt. Aktualny rekord to dokładnie 69 191,95 USD i padł ok. 16.10 czasu polskiego – wynika z notowań podawanych przez agencję Bloomberg. Po blisko 28 miesiącach od ostatniego rekordu pierwsza kryptowaluta pokonała ważny milowy krok. Tuż po pobiciu rekordu, bitcoin zaliczył znaczną korektę, spadając o prawie 4000 USD. Aktualnie cena kryptowaluty znajduje się w okolicach 65 500 USD. 

Dzisiejszy kurs bitcoina (CoinGecko)

W momencie, gdy bitcoin osiągnął poziom cenowy 69 000, jego kapitalizacja rynkowa sięgnęła 1,355 bln USD. Tym samym prawie zrównała się z wartością całego rynku srebra, który wycenia się na 1,367 bln USD (za CompaniesMarketCap). Gdyby umieścić go w rankingu spółek bitcoin, zajmowałby teraz 7 miejsce wśród największych giełdowych firm świata, dokładnie pomiędzy Facebookiem i Google.

Wiatr w żagle złapały również pozostałe kryptowaluty. Drugie największe cyfrowe aktywo – ether – jest obecnie notowany po 3 800 USD. To wciąż daleko od jego rekordu ustanowionego na poziomie 4 858 USD. 

Powtórka kryptowalutowej hossy z lat 2020-2021? Ten rajd jest inny

Gdy 30 listopada 2020 roku bitcoin pokonał szczyt, ustanowiony w końcówce 2017 roku na poziomie 19 783 USD, nagłówki kryptowalutowych portali pisały o nowej hossie już od wielu miesięcy. Twitter płonął od “analiz”, według których pierwsza kryptowaluta miała osiągnąć wkrótce 100 000 USD. Entuzjazm był powszechny, rynkowi influencerzy naganiali na nowe tokeny, rozkwitały tradingowe grupy, media wskazywały na ekstremalną chciwość i FOMO na rynku.

Tym razem sytuacja wygląda inaczej na kilku płaszczyznach. Jak uważa branżowy portal CoinDesk, nikt nie spodziewał się, że bitcoin osiągnie szczyt w tak szybkim tempie. Niewiele osób mówi teraz nawet o tym, że na rynku kryptowalut trwa właśnie nowa hossa.

Kryptowalutowe oszustwa i finansowi influencerzy wydają się dopiero budzić z długiego zimowego snu ostatniej bessy. Wiele kont naganiaczy na Twitterze/X, nowych grup z sygnałami do zakupów, czy nawet “funduszy wspólnego inwestowania” do okradania laików, zaczęło powstawać dopiero pod koniec ubiegłego roku.

Poprzednie wzrosty na rynku kryptowalut były skorelowane z halvingami bitcoina. Twórca pierwszej kryptowaluty zaprogramował ją w taki sposób, żeby cyklicznie, mniej więcej co 4 lata, liczba nowych bitcoinów trafiających do obiegu, zmniejszała się o połowę.

Kolejny halving ma nastąpić 19 kwietnia 2024 roku. Po nim dzienne wydobycie bitcoinów spadnie do ok. 450 sztuk. Zazwyczaj halvingi były początkami dużych wzrostowych ruchów cenowych na rynku kryptowalut. Tym razem mamy jednak do czynienia z precedensem. Nigdy wcześniej bitcoin nie pobił nowego szczytu przed halvingiem. W 2020 roku nastąpiło to dopiero 6 miesięcy po nim.

Siła bitcoinowych ETF-ów

Ogromne zainteresowanie, z jakim spotkały się ETF-y na bitcoina w Stanach Zjednoczonych, zaskoczyło większość komentatorów. Cześć z nich obawia się, że kryptowaluta spadnie znów równie szybko, jak szybko zdążyła wzrosnąć. W ciągu 7 tygodni od zatwierdzenia 9 ETF-ów na BTC przez SEC do szczytu na poziomie 69 000 USD bitcoin zyskał ponad 64%.

Kurs bitcoina od zatwierdzenia ETF-ów typu spot w USA (CoinGecko)

W ubiegłym tygodniu fundusze ETF typu spot, zapewniające klientom ekspozycje na bitcoina, przyciągnęły jako grupa ogromny napływ środków w wysokości 1,73 mld USD. Według danych CoinGlass, należący do BlackRock iShares Bitcoin Trust (IBIT) zarządza obecnie aktywami o wartości ponad 10 mld USD. Tym samym dołączył w rekordowym tempie do grona zaledwie 152 funduszy ETF, które przekraczają ten poziom.

Zarządzający nowymi funduszami masowo kupują w imieniu klientów nowe bitcoiny. Jak oblicza agencja Reutera, aktualnie posiadają już 341 tys. BTC. Aktualnie tempo zakupów instytucji, takich jak BlackRock, przekracza dwukrotnie liczbę bitcoinów wydobywanych każdego dnia przez kryptowalutowych górników. 

Subiektywny komentarz. Czy to jeszcze krypto?

Wyznawcy bitcoina, którzy wierzyli, że kryptowaluta będzie czymś więcej niż sposobem na strzyżenie rynkowych leszczy, pomnażanie majątku i zakup nowego lambo, odeszli w niepamięć. To miała być monetarna rewolucja, niezależny system wymiany wartości oparty na wolności i braku pośredników. Bitcoinowcy nie zastanawiali się nad tym, jak i kto będzie korzystał z tej wolności. Wykorzystały ją instytucje finansowe, z którymi chcieli walczyć

Utopia była tylko utopią, a cenę bitcoina wyraża się w dolarach. Mało kto pamięta już, że pierwsza kryptowaluta została stworzona m.in. jako wyraz sprzeciwu wobec dodruku pieniądza po kryzysie w 2008 roku. Później stała się głównym beneficjentem dodruku, gdy władze USA postanowiły zasypać dolarami pandemiczny dołek, a mieszkańcy USA masowo wrzucili w bitcoina swoje zapomogi od państwa i napędzili hossę w 2021 roku.

Kryptowaluty spięły się z amerykańską makroekonomią i pozostałymi rynkami finansowymi. Gdy z gospodarki zaczął znikać łatwy pieniądz, a stopy procentowe rosły, wszystko zaczęło się załamywać i nastąpiła bessa. Dziś nową hossę napędzają znów indywidualni inwestorzy z USA, wrzucający swoje oszczędności w bitcoinowe ETF-y.

Podobnie jak w 2022 roku głównym zagrożeniem dla bitcoina jest obecnie otoczenie makroekonomiczne. CoinDesk zwraca uwagę, że sytuację na rynku kryptowalut, mogą ochłodzić inflacyjne dane z USA. Jeśli dynamika cenowa nie pozwoli na szybką obniżkę stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, może nastąpić kolejny odpływ kapitału od ryzykownych aktywów.

Jest wiele osób, które kupiły kryptowaluty w okolicach szczytu ostatniej hossy ponad dwa lata temu, trzymają je do tej pory. Zapewne część z nich zechce zrealizować zyski. Podobnie będzie z osobami, które inwestują teraz w ETF-y od BlackRock, Fidelity i Grayscale. Kiedy zechcą odejść od stołu? Gdy osiągną zwrot na poziomie 50%, 100%, 150%? Gdy nowe środki przestaną płynąć na rynek, bitcoin przestanie rosnąć. Gdy przestanie rosnąć, zacznie spadać.

Jedno jest już natomiast jasne. Cyfrowe aktywa to pełnoprawny element pejzażu rynków finansowych. Nawet jeśli nowe szczyty, dołki, dźwignia i oszuści, przerobią na konfetti kolejne miliardy dolarów z portfeli inwestorów. Nawet jeśli niektóre organy regulacyjne będą nadal wzbraniać się przed jego uznaniem. Bitcoin nie zniknie, bo zarabia na nim Wall Street. 

Będą korekty i będą nowe szczyty, być może jeszcze w połowie tego roku zobaczymy oczekiwane przez lata 100 000 USD na bitcoinie. A później już tylko nowy szczyt, nowa bessa, nowi przegrani, przymusowi długoterminowi inwestorzy i (być może) kolejne wzrosty.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzpital kliniczny receptą na poprawę sytuacji w częstochowskiej służbie zdrowia
Następny artykułPełne listy Trzeciej Drogi do Rady Miasta Warszawy. Oto ludzie Szymona Hołowni