A A+ A++


Zobacz wideo

Abp Andrzej Dzięga odchodzi. “Ojciec Święty Franciszek przyjął rezygnację abp. Andrzeja Dzięgi z posługi arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Administratorem apostolskim sede vacante został mianowany biskup koszalińsko-kołobrzeski Zbigniew Zieliński” – napisano w przekazanym w sobotę komunikacie nuncjatury apostolskiej.

Tylko tyle. Tymczasem arcybiskupowi Dziędze od lat zarzuca się tuszowanie przypadków pedofilii. Wielokrotnie awansował księdza Andrzeja Dymera, który dopuszczał się przestępstw seksualnych wobec dzieci. Kryty przez Dzięgę Dymer przez ponad 25 lat unikał odpowiedzialności.

Jak ujawnił publicysta Tomasz Terlikowski, dzięki lakonicznemu komunikatowi nuncjatury, sam abp Dzięga zdecydował się w tej sprawie na “oszczędne dysponowanie prawdą”. W liście skierowanym do księży metropolita szczecińsko-kamieński kłamał, że jego odejście kilka lat przed emeryturą jest związane z pogarszającym się stanem zdrowia. 

W poniedziałek, w wyniku medialnej presji, nuncjatura wydała kolejny komunikat. “Odpowiadając na pojawiające się pytania, Nuncjatura Apostolska precyzuje, że decyzje związane z odejściem abp. Andrzeja Dzięgi z urzędu arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego zostały podjęte w następstwie dochodzenia prowadzonego z ramienia Stolicy Apostolskiej w sprawie zarządzania diecezją, a w szczególności zaniedbań, o których mowa w dokumencie papieskim Vos estis lux mundi”. Przyznano więc, że nie o zdrowie, a o krycie pedofilów w sutannach tutaj chodzi. 

To kara dla Dzięgi? “Nie tylko śmieszne, ale i żenujące”

Jednak także to oświadczenie nie satysfakcjonuje wielu wiernych, w tym Tomasza Terlikowskiego. – Po pierwsze, to nie jest tak, że nuncjatura bardzo chciała w ten sposób działać, została do tego zmuszona. Po drugie, w tym komunikacie nie ma ani słowa o zakresie odpowiedzialności księdza arcybiskupa. A po trzecie, trudno uznać to za karę za nadużycia, o jakich mówimy – punktował w rozmowie z tokfm.pl filozof i publicysta RMF FM.

Terlikowski przypomniał, że chodzi nie tylko o tuszowanie pedofilii, ale także o skandaliczne traktowanie przez abpa Dzięgę osób skrzywdzonych. – Jak ono wyglądało, wiemy choćby z tekstu Zbigniewa Nosowskiego dla portalu Więź. 12-letniego chłopca, który zgłosił się, żeby opowiedzieć o tym, że został wykorzystany seksualnie przez księdza, zmuszono do zeznawania bez rodziców, bez psychologa, do podpisania protokołu, którego nie czytał i wreszcie do złożenia przysięgi na milczenie. A ksiądz, który był sprawcą, został przeniesiony do innej parafii i mianowany krótko potem kanonikiem kapituły przez – wtedy jeszcze biskupa Dzięgę – relacjonował dziennikarz. I dodał, że chyba już nic gorszego zrobić nie można. – Jeśli ktoś tak się zachowuje wobec bezbronnego, skrzywdzonego dziecka, to po prostu traci zdolność moralną. I nie powinien być nawet dozorcą w kurii, przy całym szacunku dla tego zawodu – stwierdził.

Publicysta oburzał się, że to więc żadna kara za czyny niedopuszczalne zarówno z moralnego jak i prawnego punktu widzenia. – Więc oczekuję, że nuncjatura poinformuje, jakie jeszcze decyzje zostały podjęte w sprawie arcybiskupa Dzięgi. Bo jeśli to ma być tylko przejście na emeryturę na własną prośbę, to jest to nie tylko śmieszne, ale i żenujące – ocenił Terlikowski.

Także zdaniem byłego jezuity prof. Stanisława Obirka “nie mamy do czynienia z karami tylko ze złotym lądowaniem”. – Bo co to znaczy, że biskup rezygnuje albo że przechodzi na emeryturę? To oznacza, że dostaje uposażenie, o którym przeciętny Polak mógłby pomarzyć. Ma także zapewniony wikt i opierunek – mówił teolog i antropolog kultury. 

Abp Dzięga będzie więc wiódł nadal bardzo komfortowe życie – z prawem do bezpłatnego mieszkania, bezpłatnego wyżywienia, samochodu służbowego, sekretarza i jeśli w służbowym mieszkaniu jest ogród to także ogrodnika. – Oczywiście to jest skandaliczne, bo trzeba mieć świadomość, że ludzie, których ksiądz abp Dzięga krzywdził – ignorując ich, niszcząc, nie karząc sprawców, bardzo często żyją w bardzo trudnych warunkach. Także dlatego, że ich życie w pewnym momencie zostało złamane przez sprawców, których ksiądz arcybiskup chronił – skomentował Terlikowski. 

“Biskupi to jeden z najbardziej solidarnych związków zawodowych”

Prof. Obirek nie ma jednak złudzeń, że Kościół prawdziwie ukarze Dzięgę. – Taki wniosek nasuwa się sam. Jeżeli do tej pory kilkunastu polskich biskupów oskarżanych o tuszowanie skandali seksualnych nie dotknęła żadna poważna sankcja, to doświadczenie poucza, że tak samo będzie w tym wypadku – mówił. 

Jak tłumaczył były jezuita, Watykan bardzo niechętnie dyscyplinuje biskupów i wskazuje palcem na ich przestępstwa. – Bo Kościół jest jednak strukturą, jeśli nie mafijną, to w każdym razie bardzo starannie kryjącą członków – zaznaczył. Jak zauważył, część członków Kościoła uważa wręcz, że sankcje, jakie spotykają biskupów, to jest krzywda. – O. Tadeusz Rydzyk kiedy biskup Janiak był oskarżany o tuszowanie pedofili, nazwał go męczennikiem. A sam przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki na jednym ze spotkań z papieżem Franciszkiem twierdził, że biskupi, których zmuszono do rezygnacji czy odwołano z funkcji, cierpią bardziej niż przestępcy pedofile. Bo otoczenie biskupa jakąś złą opinią dotyka go na całe życie – relacjonował. – Więc mamy tutaj do czynienia z jakimś niezwykle perfidnym systemem chronienia własnych funkcjonariuszy – wskazał prof. Obirek.

W jego ocenie w kwestii podejścia do ukrywania pedofilii niczego nie zmienią jednak przetasowania na szczycie polskiego Episkopatu. Do wyborów nowego przewodniczącego i wiceprzewodniczącego dojdzie już w marcu. – Abp Gądecki i Jędraszewski odejdą, ale nawet ci tzw. otwarci – jak kardynał Ryś czy prymas Polak nigdy nie wyrazili jasno swojego krytycznego zdania w tej kwestii. Wręcz przeciwnie, kilka razy kardynał Ryś mówił, że nie zwykł komentować zachowań kolegów – podkreślił teolog.

Jak zauważył, jest to po prostu bardzo wygodne. – Można to praktycznie przetłumaczyć na to, że Episkopat to jeden z najbardziej solidarnych związków zawodowych. Biskupi raczej nie krytykują siebie nawzajem. Co jest oburzające, bo jest to instytucja, która ciągle ma na sztandarach wartości moralne. I chętnie z tego korzysta, stygmatyzując zachowania ludzi, którzy nie mieszczą się w standardach wyznaczanych przez Kościół. Ale wobec swoich członków te wymagania nie są podnoszone – wytykał prof. Obirek. 

W przekonaniu teologa to przykład upadku moralnego tej instytucji i utraty jej wiarygodności. – Co zresztą potwierdzają sondaże, które dają biskupom 2 proc. zaufania społecznego. I to jest wynik właśnie tej strusiej polityki, czyli niechęci jasnego zajmowania stanowiska wobec spraw tak oburzających społeczeństwo jak przestępstwa seksualne wobec dzieci i młodzieży – stwierdził. 

Rozgrywka w Episkopacie. “Najwyraźniej uznano, że jednoznaczna wypowiedź oznacza niewybieralność”

Także Tomasz Terlikowski – choć podkreślał, że odpowiedzialność za decyzje ws. abpa Dzięgi i ich zakomunikowanie ponosi Stolica Apostolska, przyznał, że milczenie polskich biskupów w tej sprawie jest znaczące. – Świetnie pokazał to jeden z tej czwórki, która się wypowiedziała. Bp pomocniczy Grzegorz Suchodolski napisał, że są wybory ważniejsze niż wybory do prezydium Episkopatu – relacjonował. 

Kandydować na przewodniczącego KEP mogą ordynariusze i metropolici. – No i najwyraźniej uznano, że jasna i jednoznaczna wypowiedź oznacza niewybieralność – ocenił Terlikowski. 

– To znaczy najwyraźniej, że ci, którzy chcieli się wypowiedzieć i którzy wiem, że interweniowali u nuncjusza w tej sprawie, bo byli tacy, uznali, że publiczna wypowiedź na ten temat jest zbyt ryzykowna – mówił Terlikowski. – I to bardzo mocno pokazuje, że dla większości biskupów wciąż to jest temat, który uważają za atak na Kościół i stąd to milczenie – dodał.

Zdaniem publicysty tym bardziej trzeba docenić tych biskupów, którzy zabrali głos w sprawie Dzięgi. – To pierwsza taka sytuacja, w której czterech polskich biskupów jasno deklaruje brak zgody na decyzję Watykanu i milczenie swoich współbraci biskupów. Jak na razie czterech, wprawdzie pomocniczych, ale to oni będą budować przyszłość Kościoła, a nie metropolici, którzy za chwilę odchodzą na emeryturę – wskazał Terlikowski.

Prof. Obirek jest jednak w tej sprawie mało optymistyczny. – To system tak wewnętrznie skorumpowany, że bardzo trudno oczekiwać jakichś zmian – podsumował były jezuita.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Krasnostawianie” celują w większość
Następny artykułPijany kierowca zatrzymany w Świdniku dzięki czujności świadków