A A+ A++

Z cyklu “Powtórka z katechezy”

Po co Kościół? Po co weń wierzyć? Bo jest przestrzenią działania Boga. Szczególnego Jego działania. Miejscem, w której najpewniej można Go spotkać – wyjaśniono  w poprzednim odcinku cyklu. To w Kościele i przez Kościół udziela Bóg wierzącym w Jego Syna wielorakich darów. Wierzę w Kościół znaczy tyle, co przyjąć, że tak właśnie jest; że Bóg chciał zbawić nas nie pojedynczo, ale we wspólnocie w której On sam jest i działa.

Tak, zbawić. Bo o zbawienie w tym wszystkim ostatecznie chodzi. O ucieczkę przed nieuchronnym, zdawałoby się, przemijaniem, o wyrwanie się szponom wiecznej śmierci. Nigdy dość przypominania: tylko Chrystus może zdjąć z człowieka przekleństwo grzechu pierworodnego i pojednawszy nas z Bogiem dać nam życie wieczne.

Dlaczego jednak mam też wierzyć w Kościół jeden, choć tyle dziś w świecie różnych wspólnot nazywających się Kościołami? Dlaczego w święty, choć ciągle słychać o grzechach ludzi Kościoła? I sam też jestem grzeszny? Co rozumieć przez jego powszechność? Co przez apostolskość? Dziś w naszej powtórce z katechezy o tym właśnie.

Kościół jest jeden

Kościół jest jeden ze względu na swoje źródło – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (813). Po prostu: Chrystus założył jeden Kościół, Duch Święty został dany jednemu Kościołowi. Należą do niego ludzie różnych języków, narodów, i kultur, ale łączy ich:

  • wyznanie jednej wiary otrzymanej od Apostołów;
  • wspólne celebrowanie kultu Bożego, przede wszystkim sakramentów;
  • sukcesję apostolską za pośrednictwem sakramentu święceń, która to sukcesja strzeże braterskiej zgody rodziny Bożej (KKK 815).

No i jedna miłość łączyć powinna oczywiście, ale to już inny temat… Dlaczego jednak, skoro wyznajemy wiarę w jeden Kościół, tych wspólnot, która nazywają siebie Kościołami, jest tak wiele? Niestety, w ciągu dwóch tysięcy lat dzielących nas od czasów Chrystusa w jednym Kościele nastąpiły rozłamy. Ich źródłem, nie wchodząc w rozważania czyja wina albo czyja wina większa, jest zawsze ludzki grzech. Niestety, stało się…  Kościół katolicki nie stawia jednak znaku równości między sobą a – nazwijmy to – Kościołem Chrystusa, innym wspólnotom odmawiając prawa do bycia jego częścią. Brzmieć to może dość niezrozumiale czy karkołomnie, ale… Może zacytujmy znów KKK (816):

Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie.

Jeden, choć podzielony

„Trwa”. Kościół Chrystusowy „trwa w Kościele katolickim”. Czyli w naszym Kościele jest ten Chrystusowy Kościół. Ale ten Chrystusowy Kościół jest czymś szerszym bardziej rozległym, niż widzialne granice tego, co nazywamy Kościołem katolickim. Kościół Chrystusowy może sięgać, i faktycznie sięga, poza granice Kościoła katolickiego. Różnie to po ludzku oceniamy patrząc na konkretne wspólnoty – inaczej na prawosławnych czy inne starożytne Kościoły chrześcijańskie (np. ormiański, asyryjski, syryjski), inaczej gdy chodzi o wspólnoty powstałe na różnych etapach tego co nazywamy Reformacją (luteranie, kalwini, baptyści, metodyści, wspólnoty zielonoświątkowe i wiele innych). Na pewno jednak, nie winiąc współczesnych za rozłamy sprzed wieków, dostrzegamy, że ci nie należący do Kościoła katolickiego – znów zacytujmy KKK (818) –  „usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu”.

Dostrzegamy jeszcze więcej:

„Ponadto, liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy istnieją poza widzialnymi granicami Kościoła powszechnego (katolickiego): spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Świętego oraz widzialne elementy. Duch Chrystusa posługuje się tymi Kościołami i wspólnotami kościelnymi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z pełni łaski i prawdy, jaką Chrystus powierzył Kościołowi powszechnemu. Wszystkie te dobra pochodzą od Chrystusa i prowadzą do Niego oraz nakłaniają do jedności katolickiej”.

Kościół Chrystusa trwa w naszym, katolicki Kościele. Widzimy też jednak i szanujemy działanie Boga poza widzialnymi granicami Kościoła katolickiego. To wezwanie, by odbudować widzialną jedność Kościoła. Jak?

To temat zbyt szeroki, by o tym w tym miejscu pisać. O jednym jednak warto wspomnieć: o ciągłym nawracaniu się Kościołów i poszczególnych wierzących na Chrystusa. Tak, na Chrystusa. Doskonale widać w czym rzecz, gdy spojrzymy na nasze dzisiejsze podziały w Kościele katolickim. Jacyś tradycjonaliści, jacyś liberałowie i inni jeszcze. Jedni powołują się na jedno, inni na drugie. Różnice między nami nie byłyby tak wielkie, gdybyśmy wszyscy nie tyle bronili swoich poglądów, co szukali tego, czego chce od nas Chrystus. Tylko tak da się sensownie pogodzić wierność Chrystusowi i szacunek dla tradycji z otwarciem się na to, co niesie dzisiejszy świat…

Podsumowując: Kościół jest “jeden”: ma jednego Pana, wyznaje jedną wiarę, rodzi się z jednego chrztu, tworzy jedno Ciało, jest ożywiany przez jednego Ducha ze względu na jedną nadzieję, u której kresu zostaną przezwyciężone wszystkie podziały (KKK 866).

Kościół jest święty

Naprawdę? Przecież tyle w nim grzechu! Nie tylko wśród szarych wiernych, ale, okazuje się czasem, także tych, którzy mają Kościołowi przewodzić. Więc jak?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstatnia szansa na dołączenie do Pucharu Tymbarku!
Następny artykułPrzynęty i zanęty wędkarskie. Przegląd propozycji na sezon 2024.