Dzwoni telefon. W słuchawce zapłakana starsza kobieta. Jest roztrzęsiona, mówi nieskładnie. “Policja”, “córka zatrzymana”, “wiozą ją do Wągrowca”. Dopiero po chwili udaje mi się poskładać fakty. To matka Sary, której historię śledzę od wielu miesięcy. Sara wraz z synem żyje w ukryciu – tylko kilka osób wie, gdzie przebywają.
Miała być przesłuchana, trafiła do aresztu
21 lutego Sara miała stawić się na komisariacie w Radzyminie. Otrzymała zapewnienie, że będzie przesłuchana. Jednak na miejscu ją zatrzymano, a po wielu godzinach przewieziono do Wągrowca, gdzie usłyszała zarzuty narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia oraz znęcania się nad synem. – W piątek sąd aresztował ją na trzy miesiące – mówi nam radca prawny Tomasz Sanocki, który reprezentował Sarę. Wyjaśnia, że zarzuty postawiono w związku z pozbawieniem chłopca możliwości kontaktów z ojcem, brakiem realizowania obowiązku szkolnego i niewykupieniem przez matkę recept wystawionych przez lekarza.
Prawnik zapewnia, że nie padły żadne inne zarzuty uzasadniające tymczasowy areszt. Jego zdaniem jest to ewidentna próba złamania kobiety, która nie chce powiedzieć, gdzie przebywa jej dziecko.
Co ciekawe, w chwili zatrzymania Sary śledztwo było prowadzone w kierunku porwania rodzicielskiego. Ale w związku z tym, że kobieta ma pełnię władzy rodzicielskiej wobec Krzysia, trudno byłoby postawić jej takie zarzuty. Zanim więc Sara z zatrzymanej stała się podejrzaną, śledztwo zmieniło kierunek.
Warto też zaznaczyć, że policja, zatrzymując Sarę, nie miała pewności, że jej dziesięcioletni syn ma jakąkolwiek opiekę. Na szczęście dziecko jest bezpieczne, obecnie przebywa z babcią.
Historia Sary i jej syna jest niezwykle skomplikowana, również pod względem prawnym. Jednak na podstawie dokumentów i wypowiedzi osób w nią zaangażowanych udało się ją zrekonstruować. Jak więc doszło do tego, że kobieta trafiła do aresztu?
Gdzie jest Sara? Gdzie jest Krzyś?
Wągrowiec jest w tej historii ważnym punktem – to tu jeszcze kilka lat temu Sara mieszkała z mężem i synem. Jednak w małżeństwie zaczęło się psuć. Kobieta skarżyła się na przemoc ze strony męża. W 2018 roku rodzinie założono niebieską kartę. Zaświadczenie z ośrodka pomocy społecznej jasno wskazuje, że sprawcą tej przemocy – fizycznej i psychicznej – miał być mężczyzna. Urzędnicy w zaświadczeniu wyliczają całą listę: kopanie, groźby karalne, niszczenie mienia. Prokuratura prowadziła dochodzenie w sprawie znęcania się nad Sarą, ale postępowanie umorzono.
– Wiele razy uciekałam, ale wracałam. Chciałam ratować rodzinę. Dochodziło do przemocy, byłam bita, Krzyś na to patrzył – opowiadała mi kobieta. Dodawała, że po kilkunastu takich powrotach zdecydowała się odejść definitywnie. Jednak z relacji Sary i jej bliskich wynika, że ojciec Krzysia ich nachodził, awanturował się. Wysyłał żonie SMS-y pełne gróźb.
Kobieta tłumaczy, że dlatego zdecydowała się wyjechać z miasta. Wraz z synem zamieszkała w Tychach. Wtedy ruszyła sądowa walka o prawo do opieki nad dzieckiem.
“Nikt Krzysia nie zapytał, gdzie chce być”
Ojciec, zgodnie z decyzją sądu, miał prawo widywać chłopca. Przyjeżdżał do Tychów na widzenia, ale od pewnego momentu Krzyś nie chciał nigdzie z nim wychodzić. – Nie mogłam go zmuszać, bo się bał. Jeszcze kilka dni po wizycie dochodził do siebie. Policja widziała, że to dziecko boi się tych spotkań, to jest w notatkach – relacjonowała kobieta, która zaznaczała, że te widzenia regularnie kończyły się interwencjami policji.
W tych okolicznościach ojciec Krzysia złożył wniosek o ustanowienie miejsca pobytu dziecka przy nim, a sąd się na to zgodził. – Nigdy sąd nie zapytał syna, gdzie chce przebywać. Nigdy – mówiła mi Sara i relacjonowała, że o wszystkim zdecydowała opinia zespołu specjalistów sądowych, którzy zarzucali matce, że nastawia syna przeciwko ojcu. Ta decyzja okaże się kluczowa i będzie potem wykorzystywana we wszystkich kolejnych postępowaniach. – Jej fragmenty pojawiły się nawet podczas posiedzenia w sprawie aresztu – mówi mecenas Sanocki.
Skoro – decyzją sądu – Krzyś miał trafić do ojca, do drzwi Sary zaczęła pukać policja. Wtedy kobieta zdecydowała się – wraz z synem – uciec z Tychów, zniknąć. Przez wiele miesięcy bez potrzeby nie wychodzili z domu. Sara dorywczo pracowała, korzystała z pomocy organizacji działających na rzecz matek. Żyli z dnia na dzień. Kobieta o swojej historii pisała, gdzie się dało: do polityków, instytucji, stowarzyszeń. Nikt nie reagował.
– Krzyś się ojca boi. Nigdy nie chciałam ograniczać ich kontaktu, ale nie mogę dziecka wystawiać na taką traumę, dlatego uciekamy. Nie wiemy, co mamy robić. Krzyś mnie prosi, żebym go nie wydawała – mówiła Sara, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, na kilka tygodni przed aresztowaniem. Twierdziła, że dziecko wiele przeszło i ma problemy zdrowotne. Widziałem dokumentację medyczną chłopca, która potwierdza, że wszystko, co się dzieje, fatalnie wpływa na jego kondycję psychiczną.
Sara z wizytą u Rzecznika Praw Dziecka
Dzień przed aresztowaniem Sara była w biurze Rzecznika Praw Dziecka. Miała dość ukrywania się, prosiła o pomoc. Wspólnie z zastępcą RPD ustalili plan działania. W SMS-ach, które od niej dostałem, czuć było nadzieję, że może wreszcie sprawa się wyjaśni. Kilkanaście godzin później sytuacja diametralnie się zmieniła.
Po aresztowaniu kobiety Krzysiem zajęli się przedstawiciele organizacji pomagającej matkom, które znalazły się w trudnych życiowych sytuacjach. Prośby o interwencję trafiły też do wielu posłów.
Tymczasem na razie Krzyś trafił do babci. Ta podpisała w tej sprawie ugodę z ojcem chłopca. Tyle że pisma nie zawierają żadnych terminów i zastrzegają, że finalnie dziecko ma trafić pod opiekę taty, któremu babcia zobowiązuje się nie ograniczać kontaktów z synem. Sprawa więc pozostaje niejasna, a obecne rozwiązanie – jedynie tymczasowe.
Wysłaliśmy do sądu w Poznaniu prośbę o informację na temat aresztowania Sary. Zgodnie z zapewnieniami pracowników sądu mieliśmy je otrzymać w piątek po południu. Do dziś do nas nie dotarły.
*część imion została zmieniona
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS