To była gorąca noc w NBA. W dwóch różnych meczach doszło do przepychanek. Emocje puściły w Nowym Orleanie, skąd z boiska wyrzuconych zostało łącznie aż czterech zawodników, w tym Jimmy Butler, oraz w San Francisco, gdzie do kłótni doszło na sam koniec wygranego przez Golden State Warriors spotkania.
Czterech graczy, w tym Jimmy Butler, nie dokończyło piątkowego starcia między New Orleans Pelicans a Miami Heat. Powód? Przepychanka, do jakiej doszło na początku czwartej kwarty, gdy Kevin Love sfaulował Ziona Williamsona. Początkowo wydawało się, że nie będzie z tego żadnej awantury, ale Naji Marshall stanął w obronie swojego kolegi i odepchnął doświadczonego podkoszowego Heat, na co zareagował Butler.
Po chwili szarpaniny sędziowie opanowali sytuację, ale tylko na moment. Wszystko za sprawą konfliktu dwóch zawodników, których w tamtym momencie nie było nawet w grze. Jose Alvarado z Pelicans oraz Thomas Bryant z Heat przez chwilę wymieniali się uprzejmościami, a następnie postanowili wyprowadzić ciosy w swoim kierunku. I wszystko zaczęło się niemal od nowa. Jeden z fanów Pelicans rzucił nawet czymś w kierunku graczy.
Po uspokojeniu sytuacji sędziowie przeanalizowali to, co się właśnie wydarzyło, a zgodnie z ich werdyktem czterech zawodników najbardziej zaangażowanych w przepychanki — Marhsall, Butler, Alvarado i Bryant — musiało opuścić parkiet. Z taką decyzją nie zgodził się Butler, który po spotkaniu tłumaczył, że starał się po prostu odciągnąć Marshalla od Kevina Love. Głosu nie zabrali natomiast Marshall oraz Alvarado.
Heat wygrali ten mecz, a Butler przyznał, że przy okazji kolejnego starcia tych dwóch zespołów (22 marca w Miami) znów może być gorąco. — Następnym razem też ich pokonamy. Jesteśmy po prostu lepszą drużyną — dodał lider Heat. Erik Spoelstra oraz Willie Green, a więc dwójka szkoleniowców, po meczu starała się zmniejszyć znaczenie całej tej szarpaniny. Trener zespołu z Miami nazwał ją po prostu „nieporozumieniem”.
Nie tylko w Nowym Orleanie zawodnikom puściły w piątek nerwy. Do przepychanki doszło także w San Francisco pod koniec meczu między Golden State Warriors a Charlotte Hornets, gdy Lester Quinones zdobył punkty przy rozstrzygniętym już wyniku. Najpierw swoje niezadowolenie wyraził Miles Bridges, a po chwili do Quinonesa podbiegł jeszcze Grant Williams i starł się z zawodnikiem GSW. Obu graczy trzeba było od siebie odciągać.
Sędziowie po wszystkim wyrzucili z boiska zarówno Williamsa, jak i Quinonesa. Po zakończeniu spotkania Williamsa bardzo mocno skrytykował Draymond Green, który stwierdził, że nie rozumie, dlaczego ludzie tak wściekają się o zdobywanie punktów na koniec meczu i że jego zdaniem jest to „głupa, niepisana zasada”. Na tym jednak nie zakończył i oznajmił, że Williams musi przestać udawać „twardego gościa”.
— On musi przestać. Bycie twardym gościem to dla niego zła sprawa. On jest tak naprawdę miłym gościem. Musi coś z tym zrobić, bo zbyt dużo gadał w Dallas i przez to został wytransferowany. Przesadza. Teraz też gada za dużo. Powinien zwolnić z tym wszystkim. Chcesz być prezydentem związku zawodników? Nie możesz tak robić. Nie wiem, co on wyprawia — dodał skrzydłowy Warriors, zwracając uwagę na to, że podkoszowy Hornets jest wiceprezydentem NBPA.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS