A A+ A++

Wyobraźmy sobie, że przy prowadzeniu Anny Kalinskiej 6:4, 5:4 i 30:40 Iga Świątek uderza forhendem w dogodnej pozycji w narożnik kortu, a nie w aut. Wtedy mielibyśmy przełamanie, byłoby 6:4, 5:5 i serwowałaby Polka. Wiele jest takich głosów w mediach społecznościowych, że to byłby przełom, że po tym udanym ataku Świątek odwróciłaby losy meczu.

Zobacz wideo
Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Ale jest jak jest – Iga w tamtej akcji popełniła już 13. w meczu niewymuszony błąd forhendowy (przy zaledwie trzech takich pomyłkach rywalki). Po chwili Świątek miała jeszcze jedną szansę na 5:5, ale znów jej nie wykorzystała. Natomiast Kalinska wykorzystała trzeciego meczbola – dwa poprzednie Iga obroniła przy wyniku 4:6, 2:5, 15:40 i serwisie Rosjanki.

Świątek do końca walczyła – ze sobą i z przeciwniczką. Ale okazało się, że przeżywająca najlepsze tygodnie w karierze Kalinska jednak była za mocna.

Miała być “Jazda!”, a był kij w szprychy Świątek

Jeśli Świątek często chwalimy za to, że gra do końca, że na przestrzeni lat rozwinęła się mentalnie, to tym razem czapkę z głowy za mocną głowę wypada zdjąć przed Kalinską.

W pierwszym secie Świątek ją przełamała, wyszła na 4:2. Realizator transmisji pokazał wtedy trenera Tomasza Wiktorowskiego, który potakiwał i wyglądał na bardzo spokojnego. Tymczasem największy, imponujący, spokój zachowała wówczas Rosjanka. Pewnie wielu widzów uznało, że to będzie moment, w którym ona pęknie. Że po gemie, w którym zdołała obronić cztery breakpointy, ale piątego już nie, nie wytrzyma tempa faworytki. Że Iga krzycząca “Jazda!” jeszcze przyspieszy i wkrótce będzie po wszystkim. Tymczasem Kalinska zachowała przytomność umysłu i grała tak, że potrafiła błyskawicznie włożyć kij w szprychy naszej faworytce.

Tak, Iga własnym pośpiechem mnożyła błędy. Wyglądała, jakby po wyjściu na 4:2 niepotrzebnie chciała jeszcze dołożyć siły i pokazać, to rządzi. Ale Kalinska w tym wszystkim potrafiła przedłużać wymiany i wytrzymywać uderzenia Polki dotąd, aż w końcu ta się myliła. Jeśli realizator transmisji korzystał z tych samych danych, co statystycy dubajskiego turnieju, to okazuje się, że od stanu 4:2 Świątek do końca seta nie zagrała już ani jednego kończącego uderzenia! W tamtym momencie Iga miała 11 winnerów według informacji, która pojawiła się na naszych ekranach i 11 winnerów miała też w liczbowym podsumowaniu całego pierwszego seta. Do końca tego seta Świątek wygrała już tylko siedem punktów, a Kalinska – 17.

Świątek wściekła, a Kalinska jak na pikniku

Po niespodziewanie przegranej partii Polka zeszła na przerwę do szatni, a Rosjanka wyglądała, jakby sobie urządziła piknik na swojej ławeczce. Coś przekąsiła, coś sobie popijała, gdzieś sobie popatrzyła zamyślona, a raczej bardzo skoncentrowana. I po kilku minutach to ona kontynuowała swoją jazdę. Tuż przed punktem na 6:4, 2:0 dla rywalki Świątek z frustracji tak mocno cisnęła w kort rakietą, że musiała pójść do torby po następną, bo ta już się nie nadawała do użytku. Wyjście z 2:4 na 6:4 i 2:0 oznaczało, że Kalinska wygrała sześć gemów z rzędu. Przez ten czas na punkty pokonała faworytkę 25:10. I w tamtym momencie to ona stała się faworytką.

Wówczas na naszych ekranach wyświetlona została informacja, że przed meczem sztuczna inteligencja dawała Rosjance tylko 15 proc. szans na zwycięstwo, a teraz te szanse szacuje już na 67 procent.

Oczywiście do końca wierzyliśmy, że sztuczna inteligencja jeszcze raz tego dnia się pomyli. Bo w końcówce Świątek niewątpliwie dała z siebie sto procent. Grając z sercem, obroniła te dwa wspomniane już meczbole przy stanie 4:6, 2:5 i 15:40, a wkrótce przy stanie 4:6, 4:5 znów była blisko przełamania Kalinskiej. Niestety, znowu popełniła niewymuszone błędy. Znów zabrakło jej spokoju. A Kalinska do końca nim imponowała.

60 błędów Igi Świątek! Rosjanka wymusiła aż 42

Według oficjalnych statystyk Świątek skończyła mecz mając 21 winnerów i 18 niewymuszonych błędów, natomiast Kalinska przy dziewięciu kończących uderzeniach popełniła też dziewięć błędów.

– Ona jest świetna i wiedziałam, że jeśli nie będę spokojna oraz agresywna, to mnie zniszczy – mówiła już po meczu uśmiechnięta zwyciężczyni. Zrobiła dokładnie to, co sobie zaplanowała. A jeśli ktoś uważa, że dziewięć winnerów Kalinskiej w dwóch setach nie jest dowodem jej agresywnej gry, niech spojrzy do rubryki z wymuszonymi błędami. Takich pomyłek Świątek miała aż 42 (Rosjanka 28). Czystych winnerów Kalinskiej było niewiele, bo po prostu Iga świetnie się porusza po korcie i potrafi zdążyć do wielu piłek, których inne tenisistki by nie odbiły. Ale już jakość tych odbić tym razem pozostawiała bardzo wiele do życzenia.

Kalinska pogromczynią gwiazd. To nazwisko trzeba zapamiętać

Oczywiście chwaląc Kalinską trzeba powiedzieć, że za niewiele rzeczy można tym razem pochwalić Świątek. Waleczność – oczywiście, tu wszystko się zgadza. Ale tym razem nie działał serwis Polki, brakowało cierpliwości w wymianach, które Iga po prostu wytrzymywała gorzej niż rywalka.

Iga od początku tego półfinału była mniej dokładna niż w poprzednich meczach, ale zanosiło się na to, że z biegiem gry się skalibruje i zyska kontrolę, dzięki czemu wygra 15. mecz w tym roku na 16 rozegranych i po wygraniu finału w Dausze w ubiegłą sobotę w tę sobotę zagra o tytuł w Dubaju. Na to nie pozwoliła Kalinska.

Przegrana numeru 1 z numerem 40 to oczywiście duża niespodzianka. Szkoda, że Świątek nie zagra w sobotnim finale z Jasmine Paolini, gdzie niewątpliwie byłaby murowaną faworytką. Teraz faworytką finału będzie Kalinska, która w półfinale ograła Świątek, w ćwierćfinale była lepsza od Coco Gauff, a jeszcze wcześniej od Jeleny Ostapenko. Ona jest rewelacją tego roku. W Australian Open doszła do ćwierćfinału (w czwartej rundzie pokonała Paolini), a w Dubaju już jest w finale, choć zaczynała od eliminacji. W sumie wygrała 15 z 19 meczów. Jeśli wygra finał, to pierwszy raz w karierze znajdzie się w top 20 rankingu WTA, w którym na początku tego roku byłą 80.

Na koniec swojej krótkiej pomeczowej przemowy Kalinska stwierdziła, że ona i Iga na pewno często będą teraz ze sobą grały. Rosjanka ma 25 lat, ze Świątek zmierzyła się dopiero pierwszy raz. Ona była świetną juniorką i wygląda na to, że potrzebowała trochę czasu, żeby zacząć świetnie grać także w świecie dorosłego tenisa. Bardzo możliwe, że wkrótce Rosjanka faktycznie znajdzie się w gronie głównych rywalek Świątek.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNie żyje 13-latka. Szkoła żegna Olę
Następny artykułSeniorka z Trzebini dała się nabrać. Straciła 30 tysięcy złotych