A A+ A++

Roztocze pełne jest niezbadanych tajemnic oraz legend, które nie wszyscy znają. Ich śladem od kilku lat podążają świdniczanka Patrycja „Pati” Maczyńska i Grzegorz Ciećka z Horyńca-Zdroju, bohaterowie wczorajszego spotkania w Filii nr 1 Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej. Zebranej publiczności przybliżyli swoje odkrycia i publikacje, a także uroki odwiedzanych miejsc.

– To wyjątkowy dzień, ponieważ gościmy panią Patrycję i pana Grzegorza. Miło nam również powitać wszystkich zgromadzonych, naszych czytelników, panie z „Zaczytanych Babeczek” i Koła Gospodyń Miejskich. Nasi bohaterowie opowiedzą nam o takich ścieżkach, po których nikt jeszcze nie biegał. Być może my, po wysłuchaniu tych historii, ruszymy na ich poszukiwania – mówiła Aleksandra Majewska, kierownik F nr 1.

Patrycja „Pati” Maczyńska to rodowita świdniczanka, autorka powieści beletrystycznych, artykułów prasowych i baśni dla dzieci,  a także twórczyni sztuk wizualnych: od biżuterii i zabawek handmade, przez haft i szydełkowanie, drzeworytnictwo i pirografię, aż po choreografie taneczne. Jest również miłośniczką roztoczańskich legend i historii oraz pieszych wędrówek po tej krainie. Zainteresowanie pisaniem przyszło wtedy, gdy z powodu choroby nie mogła już tańczyć. Artystyczny niepokój postanowiła więc przekuć w inną działalność.

–  Razem z przyjaciółką Sylwią, która jest tutaj z nami, pojechałyśmy na Roztocze, do półdzikiego miejsca, Nowiny Horynieckie. Znajomy mojego taty powiedział mi, że jest tam kamień z dziurą i straszą południce, i że to na pewno mnie zainteresuje. Wytłumaczył, jak dojść, ale okazało się, że drzewa, na których zaznaczony był szlak, zostały wycięte, bo mieli kłaść asfalt. Nic więc nie było, upał prawie 30 stopni, komary gryzą. Sylwia chciała wracać, ze mną jednak nie jest tak łatwo. Jak powtarza mój syn, mam taką fobię, że cierpię na paniczny lęk niezobaczenia wszystkiego. W końcu dotarłyśmy do głazu z dziurą, zarośniętego krzakami. Obfotografowałam go, ale bez entuzjazmu, bo jakoś nie spełnił naszych oczekiwań. Wcześniej w Internecie znalazłam jeden artykuł, że to magiczne miejsce, że czuje się tam niepokój, że w samo południe ptaki przestają tam śpiewać. Pojechaliśmy potem do Horyńca i pomyślałam, że może kupię jakąś pocztówkę związaną z tym miejscem. Nie było jednak nic. Wróciłam do domu rozczarowana, marudziłam kilka dni, aż wreszcie syn powiedział, że jak nic nie ma, to może ja bym coś napisała. Tak, ja na pewno coś napiszę, ciekawe jak, skoro jestem dyslektyczką. Ale pewien niepokój został zasiany. Po kilku latach stwierdziłam, że chyba opowieść czeka na mnie, bo nikt się za nią nie wziął, a mam komputer to poprawi błędy. I tak powstała „Południca ze Świątyni Słońca”. A potem narodziły się kolejne historie roztoczańskie – opowiadała Patrycja Maczyńska.

Grzegorz Ciećka pochodzi z Horyńca-Zdroju. Jest regionalistą, kolekcjonerem, lokalnym publicystą, działaczem społecznym w obszarze kultury i sztuki. Bada tematykę drzeworytu płazowskiego, kamieniarkę bruśnieńską i garncarstwo dziewięcierskie. To także miłośnik sztuki ludowej roztocza i jej twórca jako drzeworytnik.

– Kilkanaście lat temu postanowiłem, że będę chodził po Roztoczu. Osobą, która wprowadziła mnie w ten świat,  był wychowawca ze szkoły podstawowej, regionalista i działacz społeczny. Oprowadzał naszą klasę po różnych miejscach, zabierał na akcje w terenie. Na historię Roztocza nakierował mnie również…Jan III Sobieski. Jako żołnierz zasadniczej służby wojskowej patrolowałem kiedyś pewien teren i natknąłem się na pustą butelkę z etykietą wódki Jan III Sobieski. Parę kroków dalej natknąłem się na opakowanie po papierosach z tą nazwą. Zaintrygowała mnie postać, zdegradowana do współczesnych używek. Zacząłem się nią  interesować, trafiłem na informacje, że Sobieski przejeżdżał przez nasze okolice w związku z wyprawą na czambuły tatarskie. Wyruszył spod Krasnegostawu, w kierunku Zamościa, przez Krasnobród, Horyniec, Narol. Rożne sploty okoliczności wiązały mnie z tą postacią, bo nawet mieszkam przy ul. Jana III Sobieskiego. Razem z kolegami zaczęliśmy szukać jego śladów w terenie. Mnie najbardziej interesowały kamienne krzyże, o których mówiło się, że to pamiątki po wyprawie na czambuły tatarskie. Wtedy też zaczęła się moja przygoda z kamieniarką bruśnieńską, czyli niezwykłym zjawiskiem rzeźbiarskiej sztuki ludowej  – tłumaczył Grzegorz Ciećka, który jest autorem publikacji pt. „Kamienne krzyże bruśnieńskie: unikatowe zjawisko na skalę światową”, a także dwukrotnym stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z zakresu inwentaryzacji kamieniarki bruśnieńskiej.

Bohaterowie wczorajszego spotkania poznali się, kiedy pan Grzegorz współpracował z gazetą horyniecką i po ukazaniu się „Południcy ze Świątyni Słońca” miał przeprowadzić wywiad z panią Patrycją. Od tamtej pory nie tylko współpracowali ze sobą, ale zostali również parą. Efektem tej znajomości są nowele-przewodniki po Roztoczu, między innymi „Polowanie na Słońce” i „Pirografka i Krzyżowiec”, które można było wczoraj zakupić.

– To nietypowe przewodniki, bo każdy dotyczy tylko jednej miejscowości – mówiła P. Maczyńska. – Tak naprawdę to gotowy plan wycieczki. Można przeczytać, pojechać i zwiedzić miejsce, o którym opowiadamy, do czego zachęcamy. W planach mamy kolejne pozycje. Bardzo często źródłem pomysłów są rdzenni mieszkańcy, którzy przekazują nam ciekawe historie, na przykład rodzinne, legendy, wierzenia. Jeśli ktoś tych opowieści nie zatrzyma, nie zapisze, to przepadną razem z tymi starszymi ludźmi.

– Aby wycieczka była bardziej ciekawa, trzeba nie tylko zobaczyć miejsca, o których piszą tradycyjne przewodniki, ale też poznać różne historie z tymi miejscami związane. My je prezentujemy. Nie znajdziecie ich w żadnej innej publikacji – dodał G. Ciećka.

Goście opowiedzieli także, między innymi, o maskotkach roztoczańskich, które szyje pani Patrycja, poszukiwaniu krzyża w Dziewięcierzu, w którym pomógł dziewięcierzski anioł, pomarańczówce Baczewskiego oraz drzeworytach płazowskich, czyli kolekcji ludowych drzeworytów z miejscowości Płazów. Oryginalne matryce drzeworytów znajdują się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Pani Patrycja i pan Grzegorz również wykonują drzeworyty, które często służą im jako ilustracje do artykułów i publikacji.

Wczorajsze popołudnie okazało się bardzo inspirujące, bo pojawiło się mnóstwo pomysłów na kolejne spotkanie, na przykład warsztaty drzeworytnicze i wykonanie exlibrisów oraz wycieczki po Świdniku i Roztoczu.

aw

F nr 1 MPBP Świdnik Grzegorz Ciećka Głos Świdnika Patrycja Maczyńska Roztocze spotkanie autorskie Świdnik

Last modified: 21 lutego, 2024

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTłum gwiazd na premierze filmu o Kubie Błaszczykowskim [FOTO]
Następny artykułPotrzeba diagnostyki genetycznej w chorobach rzadkich