A A+ A++

Eskalacja na Morzu Czerwonym może wyhamować odbicie gospodarcze

Komplikacje na szlaku żeglugowym prowadzącym przez Kanał Sueski doprowadziły już do opóźnień dostaw z Dalekiego Wschodu, konieczności zmiany tras i harmonogramów zawinięć, radykalnego wzrostu stawek ubezpieczeniowych i frachtowych w przewozach morskich oraz roszad w strukturze wykorzystywanych modeli transportu. Ruch na tym szlaku co prawda nie ustał, ale obecnie tylko 39,7% globalnych spedytorów nie wprowadziło żadnych zmian w dotychczasowym schemacie realizacji operacji na tej trasie. Tak istotna zmiana na autostradzie morskiej, którą podróżuje 12-15% światowego handlu, z tym nawet 25-30% kontenerów, nie może przejść niezauważona, jeśli chodzi o wpływ na globalną strukturę przepływów towarowych, w tym także surowców energetycznych.  

Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) uważa na przykład, że połączone wydarzenia w Kanale Panamskim i Sueskim dały początek złożonemu kryzysowi oddziaływującego na kluczowe szlaki handlowe na świecie. Organizacja wylicza, że tylko w grudniu i styczniu obsługiwany wolumen towarowy w Kanale Sueskim spadł o 42%. Chodzi nie tylko o kontenerowce, których tygodniowy tranzyt spadł o 67%, ale także o handel ropą i zbożami. Jednocześnie w styczniu, z powodu braku wody do napełniania śluz, Kanał Panamski zmniejszył tranzyt o 36%. UNCTAD uważa, że długofalowe utrudnienia obiją się w końcu na globalnych łańcuchach dostaw, podniosą ryzyko opóźnień i wyższych kosztów transportu oraz rozregulowania rynku gazu i żywności. 

Turbulencje odczuje zwłaszcza Unia Europejska 

Na zagrożenia dla unijnej gospodarki zwracał uwagę niedawno Valdis Dombrovskis – wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej odpowiedzialny za gospodarkę i komisarz ds. handlu. Dombrovskis wskazywał m.in., że w związku z sytuacją na Morzu Czerwonym UE stoi w obliczu ryzyka wzrostu cen konsumpcyjnych, spowolnienia wzrostu gospodarczego i niższego tempa wychodzenia z kryzysu inflacyjnego. Póki co wzrosty kosztów dotykają tylko stawek frachtowych, ale mogą dotyczyć także energii i cen towarów na półkach, co jest jednym z czynników ryzyka dla europejskiego odbicia gospodarczego. Unijny komisarz zaznaczał przy tym, że potencjał oddziaływania na europejską gospodarkę zależy w dużej mierze od długości trwania zakłóceń, ale kryzys przewozowy może być jednym z czynników wpływających na aktualizację zimowej prognozy gospodarczej KE. 

Czytaj więcej

Tak też się stało.  Prognoza z lutego br. zakłada wzrost unijnego PKB na poziomie 0,9%, a w strefie euro 0,8%. Jesienią 2023 r. było to odpowiednio 1,3% i 1,2%. W najnowszym dokumencie KE zwraca ponadto uwagę, że narastające napięcia geopolityczne i konflikt w obrębie Morza Czerwonego coraz bardziej przechlają szalę ryzyka w stronę niekorzystnych scenariuszy, a kolejne zakłócenia w handlu mogą obciążać łańcuchy dostaw, utrudniać produkcję i zwiększać presję cenową. Sprawa traktowana jest bardzo poważnie, co potwierdzają przytoczone dane dotyczące importu. Wynika z nich, że w 2022 r. ok. 23% całego importu towarowego Unii pochodziło ze statków płynących z Azji, z których większość podróżowała przez Morze Czerwone. Także zeszłoroczne wyliczenia Eurostatu nie pozostawiają złudzeń, co do kluczowej roli tego szlaku. Warto choćby wspomnieć, że w III kw. 2023 r. z samych tylko Chin pochodziło 20% unijnego importu towarowego. Komisja nie ma wątpliwości, że utrzymująca się konieczność opływania Afryki oraz wszystkie związane z tym koszty zostaną w końcu przeniesione na konsumentów indywidulanych. 

Będzie to o tyle istotne dla sektora logistycznego i handlowego, że zapowiadane odbicie gospodarki polskiej, ale także niemieckiej, ma być właśnie zasługą ożywienia konsumpcji indywidulanej. Urzędnicy uspokajają jednak, że bezpośredni wpływ na inflację w Unii będzie stosunkowo niewielki, tj. 0,2-0,3 pp. Z drugiej strony zespół J.P. Morgan Research oszacował niedawno, że jeśli kryzys żeglugowy nie zostanie zażegnany, może to poskutkować dodaniem 0,7 pp. do globalnej inflacji bazowej towarów i 0,3 pp. do ogólnej inflacji bazowej w pierwszej połowie 2024 r. Pomimo uspokajającego tonu w kwestii inflacji, w unijnej prognozie wyraźnie wybrzmiewa ostrzeżenie, że dalsza eskalacja stanowi poważne ryzyko dla perspektyw gospodarczych, w szczególności, jeśli konflikt zakłóci dostawy surowców energetycznych, powodując gwałtowny wzrost cen ropy i gazu.

Czytaj więcej

KPO to także nowe podatki dla zmotoryzowanych i transportu

Na ewentualne niepożądane konsekwencje wskazuje również Światowa Organizacja Handlu (WTO), zaznaczając, że w związku z załamaniem się przewozów na Morzu Czerwonym tegoroczne estymacje odnośnie handlu towarowego mają ulec zmianie, niestety na gorsze. W październiku prognozy zakładały wzrost na poziomie 0,8% w 2023 r. i 3,3% w 2024 r. Główny ekonomista WTO Ralph Ossa mówił jednak pod koniec stycznia, że obecnie te szacunki wydają się przesadnie optymistycznie. Handel towarowy spadł o 1,4% rdr po trzech kwartałach 2023 r. i pomimo faktu, że ostatnie trzy miesiące wypadły nieco lepiej, to zdaniem Ossy nie przełoży się to na końcowy wzrost 0,8%. Dodatkowo wzrost w Europie nie spełnił oczekiwań, a ożywienie w Chinach nie było tak silne jak zapowiadano. Handel towarowy w 2024 r. ma jednak wypaść lepiej niż w 2023 r., zwłaszcza że łańcuchy dostaw, mimo licznych przeciwności, wykazały niezwykle dużą odporność. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFamilijny spektakl iluzji
Następny artykułPerełki Kids Cup 2024 |#LPU24.pl