A A+ A++

Coraz bliżej do konkursu piosenki Eurowizji. Jego tegoroczna edycja odbędzie się w szwedzkim Malmo w pierwszej połowie maja, a to oznacza, że najwyższy czas na lokalne eliminacje w poszczególnych krajach. Także w Polsce, gdzie tym razem festiwalowe preselekcje są tu zupełnie inne niż kiedyś.

Zupełnie nowe zasady

Polskie eliminacje rozpoczęły się na początku lutego – to wtedy została otwarta możliwość zgłaszania propozycji piosenek. W ogłoszeniu na ten temat organizująca konkurs w Polsce TVP precyzowała, że w konkursie mogą wziąć udział osoby powyżej 16. roku życia, posiadające polskie obywatelstwo, śpiewające premierową piosenkę z oryginalną muzyką i tekstem. Utwory nie mogą być dłuższe niż trzy minuty i zawierać treści dyskryminujących jakiekolwiek grupy społeczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Te wymogi nie były specjalnie zaskakujące, ale wielką niespodzianka okazał się sposób wyłonienia osoby, która będzie reprezentować Polskę w międzynarodowej części konkursu.

TVP zdecydowała się kompletnie zmienić funkcjonujący do tej pory system. W poprzednich latach reprezentanci wybierani byli przez jury i publiczność głosującą w plebiscycie. Tym razem widownia została pozbawiona możliwości wpływu na ostateczną decyzję i w tym roku wyboru dokona samo jury. Na dodatek TVP do tej pory nie ujawniła jego składu. Wiadomo tylko, że jest pięcioosobowe.

Jeden duży plus

Zdania na temat zmiany formuły polskich eliminacji są podzielone, choć wśród osób komentujących sytuację są takie, które rozumieją potrzebę podjęcia takiej decyzji.

– Jestem przekonany, że ta formuła jest przejściowa, a wręcz jednorazowa – ocenia Kamil Polewski, redaktor naczelny specjalizującego się w tematyce związanej z konkursem serwisu Eurowizja.org. – Pojawiła się w związku z przemianami w TVP. W obecnej sytuacji organizowanie preselekcji i wydawanie na nie pieniędzy byłoby kłopotliwe i raczej niezbyt dobrze widziane. Polewski zwraca też uwagę na bardzo pozytywny aspekt zmiany trybu preselekcji.

– Taka formuła ma z pewnością co najmniej jeden duży plus – mówi. – Można bowiem zakładać, że dzięki niej do wstępnego etapu zgłosiło się sporo osób z dużymi nazwiskami na polskiej scenie muzycznej, które nie zdecydowałyby się na start i możliwą porażkę na oczach milionów widzów.

Przypuszczenia dziennikarza potwierdziło kilka przecieków z konkursowej listy. Według nieoficjalnych doniesień znalazła się na niej m.in. piosenka w wykonaniu Krystyny Próbko, wielkiej gwiazdy polskiej sceny. Wiadomo też, że o udział w konkursie zawalczy zespół Dagadana, wykonujący jedną z piosenek z filmu “Chłopi”, a wytwórnia Kayax miała zgłosić artystkę znaną jako Nita.

Widownia ma wyczucie

Na nieco inne aspekty tegorocznych eliminacji zwróciła natomiast uwagę Elżbieta Zapendowska, ekspertka w dziedzinie emisji głosu, jurorka wielu telewizyjnych konkursów muzycznych.

– Wydaje mi się, że wszystko powinno odbywać się jawnie – komentuje. – W końcu ktoś bierze za to pieniądze i odpowiedzialność, dobrze, żeby publiczność wiedziała, kto. Trudno jednoznacznie ocenić, czy formuła wyboru przez jury jest lepsza niż plebiscyt wśród widowni. Jury z pewnością gwarantuje bardziej fachowe spojrzenie, ale być może publiczność ma wyczucie, coś co trudno zdefiniować i uchwycić, a co w przypadku tego akurat konkursu może mieć kluczowe znaczenie – kwituje Zapendowska w rozmowie z WP.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy jury ma głosić wyniki swoich prac. Ale jest pewne, że osoba, która będzie w tym roku reprezentować Polskę na konkursie Eurowizji, nie będzie znana co najmniej do 15 lutego.

Wirtualna Polska zapytała TVP o skład jury i szczegóły dotyczące konkursu. Telewizja nie odpowiedziała na żadne z pytań na ten temat.

W 2023 r. na finały Eurowizji do Liverpoolu poleciała Blanka ze swoim przebojem “Solo”. W półfinale zajęła trzecie miejsce, ale po ostatnim koncercie wylądowała na 19. miejscu (na 26 uczestników). Polska bierze udział w konkursie piosenki Eurowizji od 1994 r. i dotychczas największy sukces (2. miejsce w finale) odniosła Edyta Górniak, która właśnie 30 lat temu śpiewała “To nie ja!”.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” rozmawiamy o serialach, które “ubito” zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w AudioteceOpen FM.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNamaste! Joga dla amatorów – jakie akcesoria do jogi wybrać na początek?
Następny artykułPowstała Akademia Transformacji Energetycznej. Od jesieni nabór na studia podyplomowe