A A+ A++

Marek Walczewski przez prawie 30 lat występował w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Miał na swoim koncie role w filmach “Pasażerka” Andrzeja Munka, w “Ruchomych piaskach”, “Weselu”, “Ziemi obiecanej”, “Nocach i dniach”, “Polskich drogach” czy “Ekstradycji”. W 1997 r. dołączył do obsady “13. posterunku” i to właśnie z roli Stępnia był kojarzony przez wielu Polaków.

W “13. posterunku” grał w latach 1997-2000 r. W ostatnim roku zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera, choć już dużo wcześniej zauważał niepokojące sygnały. Kiedy w 1996 r. podczas jednego ze spektakli zapomniał tekstu, powiedział do żony: “Ze mną już koniec”.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ale wtedy wcale nie zrezygnował z aktorstwa. Mało tego – bagatelizował objawy aż do wyjazdu do Włoch w 2000 r., po którym żona wysłała go do lekarza (“Tak prowadził samochód, że ledwo uszliśmy z życiem” – wspominała). W teatrze korzystał ze słuchawki, do której sufler podpowiadał mu tekst. Na planie serialu również ukrywał, że coś jest nie tak.

“Wymagał całodobowej opieki i kroplówek”

Piotr Zelt, czyli serialowi Arnie, pamięta, że Marek Walczewski prosił go przed nagraniami o powtarzanie z nim tekstu wspólnych scen.

– Był świetnie przygotowany, wszystko pamiętał, ale kiedy wchodziliśmy na plan, włączały się reflektory i kamery, padała komenda “Akcja!”, Marek często zaczynał się gubić. Nie wiedzieliśmy, z czego to wynika – mówił Zelt w “Vivie”. – Przecież taki stary aktorski wyga, facet o tak ogromnej charyzmie i doświadczeniu, nie mógł się deprymować obecnością kamery. Dopiero po latach zrozumiałem, co za tym stało – wyznał aktor.

Zagłosuj w plebiscycie TopSeriale 2024 na swój ulubiony serial!

Po “13. posterunku” Walczewski zagrał jeszcze w kilku filmach i serialach (“Wiedźmin”, “Ubu król”. “Marszałek Piłsudski”, “Złotopolscy”). W 2004 r. zagrał chorego na Alzheimera w filmie “Ono”, który okazał się hołdem, a zarazem pożegnaniem dla aktora. W kolejnych latach było z nim coraz gorzej. Tracił kontakt z rzeczywistością, stanowił zagrożenie dla siebie i otoczenia (zalał kuchnię, wzniecił pożar w piwnicy, spadł ze schodów). W końcu żona podjęła trudną decyzję o umieszczeniu go w specjalnym ośrodku.

– Już nie miał świadomości, gdzie jest, było mu wszystko jedno, a wymagał całodobowej opieki i kroplówek – mówiła żona Małgorzata Niemirska. Marek Walczewski zmarł w maju 2009 r. w wieku 72 lat.

W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” rozmawiamy o innych tytułach, które “ubito” zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChcesz zostać urzędnikiem wyborczym? Są wolne miejsca
Następny artykułFranciszek: nieśmy nadzieję i uzdrowienie Boga