NOWY TARG. Miasto bez orkiestry to jakby pół miasta. Na szczęście Nowy Targ ma swoją – i to taką, której inni mogą mu pozazdrościć. Mnóstwa dowodów na to dostarczają wszystkie patriotyczne i lokalne uroczystości. Rodzinne kolędowanie w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej było kolejnym z nich.
Kilkudziesięciu instrumentalistów pod wodzą kapelmistrza – tamburmajora Marcina Musiaka wielekroć zadziwiało słuchaczy rozmaitością i bogactwem swojego repertuaru. A zapraszając na koncertowanie w niedzielny wieczór pokazali oni, jakim matecznikiem urokliwych kolęd i pastorałek jest Polska. W rodzimej tradycji mamy ich bowiem ponad 1000!
Te najpiękniejsze, najbardziej kochane i rozczulające – mocno i pięknie wybrzmiały na saksofonach, puzonach, fletach, klarnetach. Porywające wykonania oklaskiwała widownia wypełniająca po brzegi salę koncertową wraz z galerią. Ludzie stali nawet w drzwiach i na korytarzu.
O narrację między kolejnymi utworami zadbali sam kapelmistrz i prowadzący koncert Jakub Mrugała. Do interakcji i klaskania oraz wspólnego śpiewania publiki nie trzeba było długo zachęcać. Przykład dał mały Antoś z wprawą dzierżący mikrofon. W epicki nurt koncertu włączył się recytatorsko Stanisław Apostoł, z „Młodością św. Mikołaja” Wojciecha Młynarskiego, ze „Świętą Historyją Narodzenia Pana” Kazimierza Grześkowiaka i westernową wersją betlejemskich wydarzeń – autor Andrzej Waligórski.
Nie był to jednak koniec niespodzianek. Szkoła Muzyczna pod wodzą pani dyrektor Marty Łapczyńskiej, która użyczyła sali na koncert, ubogaciła go trzema jazzowymi kolędami w wykonaniu saksofonowego kwartetu. Nowoczesną formułę kolędowania publiczność przyjęła z równym entuzjazmem jak utwory staropolskie. A uraczyła Orkiestra publikę również świątecznymi utworami zza Oceanu. Rafał Kilanowicz tylko czekał, by – zasiadając przy organach – ożywić scenografię sali koncertowej.
Nie wszyscy przybyli na ten koncert wiedzieli jednak, że będzie on dla Miejskiej Orkiestry podwójnym świętem. Cała dekada minęła bowiem od czasu, gdy Marcin Musiak pracowicie i z zapałem wziął się za reaktywowanie Orkiestry, wcześniej działającej jako strażacka. Ile czasochłonnych prób, koncertów, wyjazdów na festiwale zdarzyło się od tej pory – na wołowej skórze by nie spisał…
Nieuchronnie pojawiły się więc podziękowania dla dobrodziejów, sponsorów, osób wspierających Orkiestrę – na czele z władzami miasta. Osobiste podziękowania i suweniry odebrał od wdzięcznych orkiestrantów radny Jan Łapsa, który cierpliwie wydeptywał ścieżki, pomagając muzycznej formacji. A policzmy tylko środki na zakup instrumentów i na mundurki…
Niespodziankę zrobili natomiast orkiestranci swojemu kapelmistrzowi, wraz z litanią dowcipnych dziękczynień przygotowując dla niego tajemniczy kuferek. Jak się okazało, krył on ponad 200 pisaków i był odpowiedzią na równie ciągłe jak bezskuteczne zachęcanie instrumentalistów do robienia notatek podczas prób. Przy tych upomnieniach tamburmajor – jak sam tłumaczył – rwał włosy z głowy, aż do skutku. I tej wersji się trzymajmy.
Finałem orkiestrowego kolędowania trudno sobie wyobrazić, by mogło być coś innego niż królowa polskich kolęd, czyli dostojna, napisana w 1792 roku pieśń „Bóg się rodzi, moc truchleje”.
W tym podniesieniu ducha uczestnicy koncertu mogli jeszcze zrobić dobry uczynek, włączając się w zbiórkę na rzecz krewnej orkiestrowej saksofonistki – 18-letniej Wioli Gil z Kasinki Małej, która dzielnie walczy z glejakiem mózgu.
Więcej na stronie: nowytarg24.tv
(asz)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS