Z pozycji obserwatora wydaje mi się, że pomimo różnych zawirowań, jesteś teraz w dobrym miejscu? Zawodowo i w życiu w ogóle?
Tak, jestem w dobrym miejscu, chociaż to przecież nie był łatwy rok: za mną rozstanie i rozwód. Mój przyjaciel, lata temu, przy okazji innego rozstania, bardzo zresztą dramatycznego, kiedy nie mogłam ani jeść, ani spać, bo bardzo cierpiałam, powiedział do mnie: “Słuchaj, albo teraz pozwolisz się zatopić temu ciężarowi i pociągnie cię on na dno, albo stanie się twoją siłą napędową i dostaniesz kopa, żeby działać”. Zła i dobra energia to wciąż energia i co z tym zrobimy, należy do nas i ja w to bardzo wierzę. Oczywiście, progres wymaga pracy i pewnego przetworzenia wszystkiego, co się wydarzyło. I właśnie teraz mam taki czas: przetwarzam i działam. Wykorzystuję tę nową dla siebie sytuację i czerpię z niej. Mam czas dla córki, a gdy ona jest ze swoim tatą, wykorzystuję ten czas twórczo.
Ta mnogość zleceń to chyba dla aktorki bardziej luksus niż codzienność?
Nie wiem, czy kiedykolwiek miałam w życiu taką sytuację, żeby mieć non stop pracę, oprócz bycia w Starym Teatrze, a później w Teatrze Rozmaitości, bo wtedy faktycznie cały czas grałam i byłam w próbach. Natomiast odkąd jestem tzw. wolnym strzelcem, to z pracą jest różnie: bywa bardzo intensywnie, ale potem znowu nic się nie dzieje. Być może to nie jest tak widoczne, bo udaje mi się dobrze wybierać to, co ostatecznie robię i zazwyczaj o moich projektach jest dość głośno. Widzowie mogą oglądać teraz na platformach film “Cały ten seks” oraz seriale “Absolutni debiutanci” i niedługo “Klarę” – owoce mojej pracy sprzed miesięcy, ale teraz jest dużo spokojniej.
Pamiętam naszą rozmowę tuż po tym, jak wróciłaś z urlopu macierzyńskiego i szczerze wtedy przyznałaś, że taka przerwa oznacza posuchę zawodową i aktywne szukanie ról i zleceń. A przecież ta nowa rola, rola matki, dopiero co została obsadzona.
Odbyłam niedawno rozmowę wokół macierzyństwa i zadano mi pytanie, czy kobiety będą w porównaniu do mężczyzn już zawsze bardziej obciążone? Cóż, proces wracania do siebie po dziecku jest skomplikowany zazwyczaj. Musimy włożyć tyle energii, żeby odzyskać siebie w przestrzeni ciała, umysłu, równowagi emocjonalnej. A przecież zdarza się, że to po prostu się nie udaje i zostajemy sprowadzone tylko do roli matki. Kobiety zawsze będą bardziej obciążone, bo taka już jest natura przychodzenia na świat ludzi. Myślę natomiast, że zmienia się sytuacja wokół kobiet i to, żebyśmy mogły o sobie decydować, o swoim ciele, na przykład czy chcemy zostać matkami czy nie, jest kluczowe. Mówię tu o sprawie aborcji, która musi zostać odpolityczniona i być osobistą decyzją każdej z nas. To po pierwsze.
Po drugie, sądzę, że udział mężczyzn w wychowywaniu dzieci jest niezwykle ważny i dzieje się w tym zakresie coraz lepiej. I tutaj muszę pochwalić mojego byłego partnera, który mocno się angażuje i mogę powiedzieć, że nasza sytuacja to jest 50/50. Mimo wszystko musiałam pracować nad sobą, nad ciałem, nad moją głową, żeby wrócić do pełnej formy i zajęło mi to około dwóch lat. Powrót do pracy jest w tym przypadku bardzo istotny.
ZOBACZ: Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski wpadli na siebie na premierze “Cały ten seks”. Ich interakcja była krótka, ale WYMOWNA (ZDJĘCIA)
Wróciłaś też na łono teatru.
Teatr odżył we mnie w naturalny sposób i nie ja po to sięgnęłam, ale, można powiedzieć, że to po mnie sięgnięto. Poprosili mnie o współpracę studenci Akademii Teatralnej w Warszawie i dzięki temu powstał spektakl “Men’s Talk”. Pracowaliśmy nad nim sześć miesięcy: prowadziłam warsztaty z performatyki, technik aktorskich, powstał oryginalny tekst oparty o nagrania z prób. “Men’s Talk” został doceniony na Międzynarodowym Festiwalu Szkół Teatralnych w Bratysławie nagrodą Grand Prix, odwiedziliśmy również Wenecję i Brukselę. Można powiedzieć, że dzięki temu obudziło się we mnie teatralne zwierzę i wracam do teatru, ale raczej jako reżyserka i dramaturżka niż aktorka.
Okazało się, że daje mi to ogromną satysfakcję i bardzo odpowiada mi rodzaj kontroli nad procesem twórczym. Będąc aktorką, takiej kontroli mieć nie mogę oczywiście i kreacja odbywa się na wąskim polu budowania postaci, a kontekst tworzy przecież cała reszta: montaż, muzyka, kreacje innych aktorów. W reżyserii cieszy mnie przede wszystkim budowanie struktury i przeprowadzanie myśli. Zarządzanie procesem twórczym całej ekipy jest wspaniałe i myślę, że to też nieźle mi wychodzi.
Teraz piszę adaptację i rozmawiam z jednym z warszawskich teatrów na temat jej realizacji. Jeśli chodzi o film, to jeszcze w tym roku odbędzie się premiera filmu, do którego napisałam scenariusz razem z reżyserką Kamilą Taraburą i w którym zagrałam jedną z głównych ról. Pracuję już nad scenariuszem nowego filmu, erotycznej historii z bardzo niezależną i nowoczesną bohaterką. Drugi pomysł to film kostiumowy związany z historią Polski. W obu przypadkach to tandemy pisarskie. Kocham takie współprace, są fascynujące.
Od początku kariery sprawiasz wrażenie osoby, która wie, czego chcą i jak działają media, więc wykorzystujesz to do promowania swojej pracy. Jednocześnie potrafisz być brutalnie szczera. Jak tym nawigujesz, szczególnie, jeśli w życiu prywatnym nie dzieje się różowo, a publiczność krzyczy “chcemy wiedzieć więcej!”?
Były takie momenty, w których było mi trudno. Pierwszym z nich była ciąża, którą przez długi czas chciałam zachować dla siebie, a później nie wiedziałam, jak to zakomunikować. Padł pomysł pojawienia się na wybiegu podczas pokazu MMC i weszliśmy w to razem z Piotrkiem. Pojawiły się wówczas negatywne głosy, za co później mnie przepraszano – po tym jak Rihanna prezentowała swoją ciążę w podobny sposób (śmiech). Cały czas mamy tendencję do takich prowincjonalnych odruchów: jeśli coś u nas się dzieje i to jest nowe lub wydaje się dziwne, od razu krytykujemy, ale jeśli to samo zrobi Rihanna, to spoko. Brakuje w naszej publicznej przestrzeni odwagi, nonszalancji i może też lekkości.
Drugim trudnym momentem była rozprawa rozwodowa, gdzie paparazzi wbiegli za nami do sądu, stali w przestrzeni bardzo wąskiego korytarza. To już było dla mnie przekroczenie jakiejś granicy dobrego smaku, ale również fizycznej.
Zwykle jednak oczekiwania innych i komentarze nie kreują mojej rzeczywistości, nie czuję się w żaden sposób zobowiązana. Autentyczność jest dla mnie koniecznością. Nie polega ona oczywiście na tym, że zwierzam się ze wszystkiego. Buduję mój publiczny wizerunek, dlatego, że chcę być widziana w konkretny sposób i na swoich warunkach. W moim odczuciu dzięki temu dbam o swoją sferę intymną i czuję się bezpiecznie. Częścią mojego wizerunku jest zaangażowanie polityczne i feministyczne. Będąc osobą publiczną mogę zawalczyć o to, w co wierzę. Rozpoznawalność to nie tylko benefity, ale i odpowiedzialność.
ZOBACZ: Warnke mówi, jak córka zareagowała na rozwód. “Dziecko to przeżywa”. Wspomniała też o NOWEJ partnerce Stramowskiego!
Jak oceniasz powyborczy pejzaż Polski? I czy teraz, już jako rodzic, patrzysz na politykę w nowych kontekstach?
Myślę, że ludzie mojego pokolenia i młodsi mają problem z posiadaniem dzieci. Żyjemy w czasach katastrofy ekologicznej i świadomość tego jest już dużym wyzwaniem. Miałam takie myśli: wydaję dziecko na świat, a co to za świat?! Przeżyliśmy moment społecznej rozpaczy, a teraz próbujemy oswoić te trudne problemy i nie być biernymi.
Uważam, że mamy wpływ na rzeczywistość. Trzeba sięgać po dostępne rozwiązania i walczyć wierząc w lepsze jutro. Ludzka egzystencja poprzez świadomość śmierci, od zawsze była walką z szeroko pojętą ciemnością. Śmierć jest kwestią do rozwiązania dla każdego z nas. I akurat dla mnie to zadanie poszukiwania w życiu piękna, przyjemności i zachwytu. Podoba mi się postać Greka Zorby. To jest dla mnie właściwy wymiar humanizmu.
Co do polityki, oczywiście cieszę się ze zmiany, która nastąpiła w Polsce, bo bardzo bałabym się posłać córkę do “Czarnkowej szkoły”. Również ze względu na to, że interesuję się tym, jak wygląda zdrowie psychiczne dzieci i obecna sytuacja jest fatalna. To są absolutne podstawy, żeby szkoła nie była nadmiernie wymagająca i dzieci miały poczucie schronienia w szkole, a nie lęku przed nią. Do tego zarówno uczniów, jak i nauczycieli zmęczyły absurdalne zmiany programowe, zaniedbane wynagrodzenia pracowników tego sektora. W poprzednim układzie politycznym to szło w złą stronę, w tym nowym zapowiada się dużo lepiej i ja w tę zmianę wierzę. Nie tylko w przestrzeni edukacji.
Kasia Warnke – aktorka, scenarzystka, reżyserka, mama. Coś jeszcze dorzucamy do tej listy w najbliższych latach?
Jestem przede wszystkim mamą i artystką. Może w tej całej układance brakuje jeszcze bycia partnerką. Jeśli jednak chodzi o sprawy miłosne i relacyjne, to jestem w pewnym zawieszeniu. Zwracam się ku sobie, na nowo odczytuję kim się staję w nowej dla siebie sytuacji. Czuję spokój.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS