Artur Soboń w Dębicy zachwala rzekome zalety programu Mieszkanie+. Aprobująco przysłuchują się Jan Warzecha i Ewa Leniart, oboje posłowie PiS.
Trwają prace komisji sejmowej do spraw wyborów kopertowych. Kolejnym świadkiem przed tą komisją był Artur Soboń, dobrze znany z wizyty w Dębicy przy okazji rozpoczęcia budowy tzw. Mieszkań +. Programu mieszkaniowego PiS, który okazał się kompletną klapą, został skrytykowany i zaniechany jeszcze przez PiS.
Przed komisją sejmową Artur Soboń przyjął dość osobliwą taktykę obrony. Najpierw odczytał swoje oświadczenie, dość przydługie i nudnawe (nawet członkowie komisji reprezentujący PiS przyjmowali je z nieukrywanym znużeniem), potem konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na wszystkie pytania formułą: „Wszystko, co miałem do powiedzenia w objętej przesłuchaniem sprawie, zawarłem w swobodnej części swojej wypowiedzi”.
Podobno Artur Soboń użył tego stwierdzenia aż 145 razy. Trud policzenia tych „wypowiedzi” zadał sobie Mateusz Przyborowski, z redakcji naTemat. Trzeba dodać, że Artur Soboń był konsekwentny i tak samo traktował pytania zadawane przez członków komisji zasiadających w niej z ramienia koalicji rządzącej, jak i posłów PiS.
A mnie się przypomniał bohater powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza Nikodem Dyzma. Zaproszony na posiedzenie rządu, jako prezes Banku Zbożowego, musiał wypowiedzieć swoje zdanie sprawie projektu ministra rolnictwa Jaszuńskiego sprzedaży zmagazynowanego zboża.
– Gdy premier zwrócił się doń z uśmiechem, zapytując o zdanie, Nikodem wstał.
– Proszę panów. Ja tam gadać nie lubię. Powiem krótko. Chodzi nie o nas, a o dobro państwa i na siu bździu czy na inne fintifluszki nie czas. To, co tu gada się, to wszystko do chrzanu. Ja ograniczę się do przeczytania mojej deklaracji.
Rozłożył przed sobą przygotowaną przez Krzepickiego odpowiedź i przeczytał. (…)
– Ależ to jest najgorszy interes! To jest samobójstwo! Jak to! Teraz, w najlepszej koniunkturze, sprzedawać zboże! Teraz, kiedy z góry wiadomo, że trzeba na transakcji stracić od trzydziestu do czterdziestu procent! Przecie to szaleństwo! A zresztą rzucenie na rynek międzynarodowy takiej ilości zboża obniży jeszcze ceny, zatem i u nas spadną. Mało tego! Obligacje zbożowe też zlecą na zbity pysk! (…)
Nikodem wstał. – Nie mam więcej nic do gadania. Ja powiedziałem, co miałem do powiedzenia. A panowie róbcie, jak chcecie. (…)
Poranna prasa aż jarzyła się od sensacyjnych tytułów. W sferach politycznych wrzało. Przewidywano dymisję ministra skarbu, nawet ustąpienie całego gabinetu. Oczywiście, zgodnie z przewidywaniami Krzepickiego, wyciągnięto sprawę komitetu ekonomicznego, jako bezpośrednią przyczynę rezygnacji prezesa Dyzmy. Skądś wydostano jego deklarację, która zrobiła kolosalne wrażenie. (…)
Przypomniano jego słówko z cyrku, podawano jego życiorys, no i fotografię z podpisem w rodzaju: Znakomity ekonomista, prezes Nikodem Dyzma, który uratował kraj od kryzysu gospodarczego, opuszcza w towarzystwie sekretarza osobistego, p. Z. Krzepickiego, pałac Rady Ministrów po wręczeniu swojej dymisji, będącej protestem wybitnego męża stanu przeciw samobójczej polityce gabinetu.
Tyle Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Wydaje się, że nie tylko te krzepkie zdania łączą Nikodema Dyzmę i Artura Sobonia. Także to, że obaj są „wybitnymi ekonomistami”.
Kiedy Nikodem Dyzma złożył rezygnację z funkcji prezesa Banku Zbożowego bardzo żałował solidnych, przedwojennych „kilku tysiączków” pensji.
Artur Soboń wybrany na posła sprawnie policzył, że praca w zarządzie Narodowego Banku Polskiego jest bardziej opłacalnym (2-3 krotnie) zajęciem i szybko pozbył się mandatu.
Andrzej Janiec
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS