Kiedy dwa tygodnie temu dakarowa karawana stawała na starcie w Arabii Saudyjskiej, nikt nie spodziewał się, jak wyjątkowo trudny będzie to rajd. Oczywiście organizatorzy zapowiadali, że będzie to Dakar jak za dawnych czasów. Dwanaście odcinków specjalnych o długości ponad 4600 kilometrów, w tym maratońska 48-godzinna próba.
Załoga AzotoPower, Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja, przeżyła chyba wszystko, co może zaserwować „rajd wszystkich rajdów”. Wypadek, awarie, wymiany kół, naprawy na trasie, noc spędzona na pustyni. Sportowo Hołek z Łukaszem, wiedzieli już po drugim etapie, że niestety ich szanse na dobry wynik legły w gruzach. Pomimo tego duet zasiadający w MINI JCW Rally Plus nie poddał się i chyba największą nagrodą jest osiągnięta meta. Ich upór wytrwałość i odporność na fizyczny ból są godne uznania i podziwu. Nie dali się pokonać i wygrali walkę z samymi sobą i z Dakarem.
W finałowym dniu Hołowczyc z Kurzeją pokazali sportową złość i zanotowali piąty czas i to wspaniałe zakończenie legendarnego maratonu. W klasyfikacji generalnej triumfowali Carlos Sainz i Lucas Cruz w Audi. Na drugim stopniu podium stanęli Guillaume De Mevius z Xavierem Panserim w Toyocie, którzy są określani niespodzianką tego rajdu. Trójkę skompletowali Sebastien Loeb z Fabianem Lurquinem w Hunterze.
– Jest upragniona meta! Prawie 8000 kilometrów przejechane 0 mówił Hołowczyc. – Rajd wyjątkowo trudny, wszyscy podkreślają że już dawno takiego Dakaru nie było. My niestety na drugim odcinku specjalnym skończyliśmy walkę sportową i to nas bardzo bolało, po pierwsze duża awaria szczególnie w mojej szyi i Łukasza kręgosłupie. Uratowaliśmy życie motocykliście, bo tak można powiedzieć ale jednak rajd się wtedy sportowo dla nas skończył. Straciliśmy szansę na rywalizację ale podjęliśmy wtedy decyzję, że spróbujemy pojechać dalej, że przetrwamy, że będziemy odcinek po odcinku wspinali się, żeby walczyć o osiągnięcie mety.
– Śmiesznie to brzmi, co to jest osiągnięcie mety, jednak to bardzo dużo w Dakarze – kontynuował. – Całe życie myślałem tylko o walce o zwycięstw, o jak najlepszych miejscach, a tu nagle musiałem zwyczajnie przetrwać! Przetrwaliśmy to! Nie ukrywam, że w sytuacjach, w których ból się potęgował tak bardzo, że już nie miałem siły jechać, Łukasz mnie wspierał i mówił jeszcze kawałek, jeszcze trochę, dojedziemy, oby do końca dzisiejszego dnia. Do tego wspaniała praca naszego masażysty, Marcina, który wielokrotnie wyprowadzał mnie ze stanów totalnej zapaści. Mówiłem już nie dam rady, już nie pojadę, walczyłem ze sobą, walczyłem z tym, żeby stanąć każdego dnia na starcie.
– Osiągnęliśmy metę i wszyscy wiedzą, że walczyliśmy, żeby tych kilometrów zrobić jak najwięcej – dodał. – Każdego dnia mówiliśmy jeszcze jeden, jeszcze znowu parę kilometrów dla Wielkiej Orkiestry! Nasz sponsor BIO-GEN obiecał, że za każdy kilometr odcinka specjalnego przekaże 10 zł i dzisiaj dostaliśmy jeszcze lepszą wiadomość! BIO-GEN przekaże 10 zł za wszystkie kilometry które przejechaliśmy włącznie z dojazdówkami, czyli prawie 8000 kilometrów, dokładnie 7697 kilometrów. Teraz wracamy do Polski. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie, to był dla nas trudny ale wspaniały czas!
Łukasz Kurzeja po Rajdzie Dakar 2024:
Galeria zdjęć: Etap 12 i meta Rajdu Dakar 2024
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS