Zamknęła się w gabinecie i wydawała dyspozycje współpracownikom. Chyba zapomniała, że już nie jest dyrektorką – relacjonują pracownicy Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie.
We wtorek, 16 stycznia, pięć dni po odwołaniu ze stanowiska dyrektorki, do Gołuchowa przyjechała Ewa Jedlikowska, działaczka Suwerennej Polski. Miała oddać służbowy samochód, telefon i obiegówkę. Wizyta zakończyła się awanturą.
Gdy Jedlikowska wychodziła z gabinetu, jeden z pracowników pożegnał ją słowami: – To chyba ostatni dzień pani dyrektor.
Jedlikowska się nie odezwała, ale zareagowali jej bliscy współpracownicy. Wyciągnęli telefony komórkowe i chcieli nagrywać rozmowę. Pracownicy ośrodka nie odpuszczali. Zwrócili się do Jedlikowskiej i jej towarzyszy: – W końcu poniesiecie konsekwencje swoich działań i zostaniecie rozliczeni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS