Gdyby nie fakt, że Przemyskie Niedźwiadki wciąż uczą się tej ligi, za porażkę z faworyzowanym Miastem Szkła Krosno teamowi Daniela Puchalskiego należałaby się bura. Tak meczów – na własne życzenie – przegrywać nie można! Ekipa gości, która podobno marzy o walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, zaprezentowała się na parkiecie hali POSiR mizernie i była jak najbardziej do ogrania. Niestety, przemyślanie sprezentowali im dwa punkty.
Niedźwiadki wygrały trzy kwarty. Przez pierwszy kwadrans były lepszym zespołem. Przemyślanie popełniali co prawda błędy, zwłaszcza w ataku, ale jeszcze większy wianuszek oferował faworyt. W 14. min Maciej Puchalski trafił dwa rzuty wolne i gospodarze prowadzili 31:26. I nie mogli nie wiedzieć, że niezwykle istotną kwestią w kolektywnej defensywie powinno być wyizolowanie Michała Jankowskiego. Niestety, nie potrafili tego zrobić i niezwykle doświadczony swingman rozrzucał się zacnie. W II kwarcie zdobył aż 17 punktów. Drugie 5 minut II ćwiartki krośnianie wygrali 8:19. To na długo determinowało przebieg spotkania. Po 20 minutach goście prowadzili 39:45.
Wszystko mieli w swoich rękach
Przemyślanie mieli naprawdę sporo szans, aby tę przewagę zniwelować. Ale czegoś ekstra długo brakowało. W 23. min krośnianie powiększyli przewagę (43:52), ale 4 minuty później już drżeli o wynik, kiedy na 53:54 jeden rzut wolny trafił Sebastian Rompa. Podejmując złe decyzje w ataku, wyciągali rękę do przyjezdnych. Na tyle obficie, że w 31. min Radosław Trubacz trzykrotnie nie pomylił się z linii rzutów wolnych i Miasto Szkła znowu odskoczyło – 59:67.
Spotkanie weszło w decydującą fazę. Kapitalna praca w defensywie Rafała Serwańskiego, coraz odważniejsze branie na swoje barki odpowiedzialności przez CJ Wilsona sprawiło, że goście zaczęli się gubić. Do tego stopnia, że w 34. min ten drugi doprowadził do remisu 68:68, a za moment Max Egner trafił zza łuku (71:68) i wydawało się, że Niedźwiadki zyskały ogromną przewagę. Przede wszystkim w pewności siebie. Ale tylko się wydawało… Kolejne złe ofensywne wybory pozwoliły gościom wrócić do gry. Trzy minuty wygrali 0:7 (znowu dał o sobie znać M. Jankowski) i na 100 s przed końcem spotkania prowadzili 71:75. Ale i to nie oznaczało dla Niedźwiadków smutnego finału. Akcją 2+1 popisał się M. Egner, dwóch rzutów osobistych na 34 s przed końcem nie wykorzystał Przemysław Wrona i miejscowi mieli piłkę na wygraną. Było 74:75. Nie trafili, ale zebrali. I wszystko mieli w swoich rękach. Niestety, na 5 s przed finałem Michał Chrabota trochę nieprzemyślanym wjazdem pod kosz wyrzucił piłkę na aut i marzenia o poskromieniu faworyta prysły jak bańka mydlana.
Niedźwiadki Chemart Przemyśl – Miasto Szkła Krosno 74:75 (21:16, 18:29, 20:19, 15:11)
- Punkty: C. Wilson jr 20 (1×3), S. Rompa 17 (2×3), M. Egner 10 (1×3), M. Puchalski 10 (1×3), M. Chrabota 8, R. Serwański 6, Sz. Janczak 3 (1×3), K. Majka 0, M. Mboya Kotieno 0, Ł. Uberna 0 (N); M. Jankowski 24 (6×3), H. Łałak 12 (2×3), M. Zagórski 10, R. Trubacz 9 (2×3), P. Wrona 7, Sz. Sobiech 5, M. Rasnick 4, P. Stankowski 2, A. Griszczuk 0 (MS).
Sędziowali: Grzegorz Czajka (Stalowa Wola), Arkadiusz Wojna i Marcin Ławnik (obaj z Lublina). Widzów: 800.
Autor: Mariusz Godos
/ Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS