A A+ A++

Z okazji tak okazałego jubileuszu panu Marianowi w dniu urodzin złożyli życzenia i wręczyli drobne upominki przedstawiciele Urzędu Gminy w Moszczenicy. Wśród przybyłych znalazł się wójt Marceli Piekarek, przewodnicząca rady gminy Małgorzata Domańska oraz kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Ewa Adal.

Zawsze taka okrągła rocznica urodzin jest ogromnym przeżyciem dla nas wszystkich. Dzisiejszy jubilat jest drugi w kolejności, co do długości życia w naszej gminie. Najstarszą mieszkanką gminy jest pani, która ma już 101 lat. Natomiast jubilat Marian Korytkowski jest pierwszym mężczyzną, który dożył tego pięknego jubileuszu. Zawsze pamiętamy o tych osobach. Są one bardzo wyjątkowe, dlatego zawsze jak zbliża się taka rocznica, to przyjeżdżamy do domu takiej osoby, składamy życzenia, kupujemy drobne upominki, wręczamy dyplom oraz kwiaty – mówi Marceli Piekarek, wójt gminy Moszczenica.

 Osiągnięcie takiego wieku jest czymś niezwykłym. Pan Marian Korytkowski zdradził, jaka jego zdaniem jest recepta na długowieczność.

Trzeba żyć spokojnie i nie denerwować się. Życie jest naprawdę dobre i piękne – mówi Marian Korytkowski.

W trakcie swojego życia pan Marian napotkał na wiele trudnych sytuacji, m.in. był więziony w niemieckiej niewoli podczas drugiej wojny światowej. Jednak to nie przeszkodziło mu w tym, aby czerpać z życia garściami i założyć rodzinę. W 2024 roku pan Marian wspólnie ze swoją żoną Haliną będą świętować 74. rocznicę ślubu. Małżonkowie poznali się tuż po wojnie, kiedy pan Marian wrócił z niewoli. Większość wspólnego życia spędzili na Batorówce. 

Jak on przyjechał, to ja jeszcze byłam młoda dziewucha. Jednak jak to wszystko dokładnie powstało, to ja już teraz nie pamiętam. Poznaliśmy się, jak miałam chyba 16 lat, a jak skończyłam 18 lat, to już wyszłam za Mariana. Wcale nie żałuję. Mam z nim piękne życie – mówi Halina Korytkowska, żona pana Mariana. 

Państwo Korytkowscy doczekali się trójki dzieci, siedmiu wnuków oraz dziewięciu prawnuków. 

Przez całe życie rodzice dawali nam dobry przykład. Żyli w zgodzie, nigdy nie było w domu awantur. Było po prostu cudownie. Zawsze miło było do nich wracać. Nawet jak już wyszłam za mąż, to zawsze chętnie przyjeżdżałam do rodziców. Moje córki również lubiły jeździć do dziadków – mówi Danuta Cybula, córka państwa Korytkowskich.

Obu małżonkom życzymy jeszcze wielu wspólnych lat w szczęściu i zdrowiu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRadio Białystok bez redaktora naczelnego. Dotychczasowy szef z nadania PiS steruje jako kierownik
Następny artykułKonferencja w Ostrowie – otwarcie łącznika autostrady A4 w Wierzchosławicach z SAG w Tarnowie / zdjęcia